REKLAMA

Diuna. Ród Harkonnenów. Tom 1 – recenzja komiksu – Zanim poznaliśmy Lisan al Gaib.

Agnieszka Michalska

Opublikowano: 27 czerwca 2024

Spis treści

W tym roku na wielkich ekranach zadebiutowała Diuna: Część druga, która (kto by się spodziewał!) szturmem podbiła kina na całym świecie. Niemniej samo uniwersum Franka Herberta (autora sześciu powieści wchodzących w skład Kronik Diuny) jest bardzo rozległe i wciąż mam wrażenie, że nie powiedziano tam jeszcze ostatniego słowa.  

 

Z takim samym założeń wychodzi jego syn, Brian, który wraz z pisarzem Kevinem J. Andersonem uzupełniają ten świat o nowe historie. Mamy więc Legendy Diuny i Wielkie szkoły Diuny liczące już kilkanaście powieści. Ostatnio na rynek trafiły komiksowe adaptacje Rodu Atrydów i Rodu Harkonnenów, których akcja rozgrywa się przed wydarzeniami opisanymi przez Franka Herberta w oryginalnych Kronikach Diuny. W tej recenzji skupię się na tym drugim dziele. 

Początkowo nie mogłam się odnaleźć w tym komiksie. Miałam wrażenie, jakbym zaczęła czytać od połowy historii i poniekąd tak właśnie było. Albowiem mamy tu do czynienia z kontynuacją wątków zapoczątkowanych w Rodzie Atrydów (teraz będę musiała nadrobić i te zeszyty), o których bohaterowie wspominają tutaj tylko szczątkowo. To jednak nie przeszkodziło mi w odnalezieniu się w historii (dzięki wujku Google!). 

REKLAMA

W Rodzie Harkonnenów śledzimy poczynania barona Vladimira oraz Rabbana, a także poznajemy historię takich postaci jak Gurney Halleck, Lady Jessika czy Liet Kynes. Okazuje się bowiem, że ich przyszłość (którą obserwujemy m.in. w filmach) została ukształtowana przez liczne intrygi rodu Harkonnen. Do tego mamy wgląd w zakon Bene Gesserit, które knują na każdym kroku, aby sprawować jak największą władzę. 

Diuna. Ród Harkonnenów. Tom 1 | soniadraga.pl

 

Konsekwencje decyzji 

Scenariusz Briana Herberta i Kevina J. Andersona początkowo nie skupia się na tytułowym rodzie – największy nacisk zostaje położony na przeszłość bohaterów z poszczególnych rodów i towarzyszące temu emocje. Dopiero później z impetem na scenę wkraczają Harkonnenowie, podejmujący decyzje, których konsekwencje ciągną się aż po główną serię. Jeżeli więc jesteście ciekawi, dlaczego Baron Harkonnen jest takich pokaźnych rozmiarów – tutaj znajdziecie odpowiedź (i nie, nie chodzi o to, że lubi dobrze zjeść). 

W międzyczasie przeskakujemy pomiędzy różnymi wątkami stanowiącymi wprowadzenie do późniejszych wydarzeń z Kronik Diuny. Niemniej niektóre z nich zostają potraktowane pobieżnie, także miałam niekiedy wrażenie, że dane sceny powinny być szerzej rozpisane. Podejrzewam jednak, że powodem tego jest ograniczona ilość zeszytów w stosunku do twórczości Herberta i Andersona – w innym przypadku dostalibyśmy kolosy rozrysowane na kilkadziesiąt stron, a nie o to przecież chodzi w komiksowej adaptacji. 

Najbardziej zaciekawił mnie wątek Bene Gesserit, które dzięki swoim umiejętnością mogłoby na spokojnie konkurować z Zakonem Jedi, jednak wolą one działać z ukrycia. Tym bardziej nie mogę się doczekać serialu Diuna: Proroctwo, który przedstawi początki tej organizacji. 

Diuna. Ród Harkonnenów. Tom 1 | soniadraga.pl

 

Intrygujący początek 

Za oprawę graficzną odpowiedzialny jest Michael Shelfer, któremu udaje się wprowadzić aurę tajemniczości do snutych historii. Każda planeta w jego wykonaniu jest wyjątkowa i nie można pomylić ją z żadną inną. Zaś same ilustracje są oddane dosyć szczegółowo i dynamiczne, dzięki czemu czuć ciężki klimat opowieści. Mogłabym się przyczepić jedynie do tego, że niekiedy bohaterowie w tle mają zamazane twarze – przywodziły mi one na myśl wystawione kukiełki w teatrze. Na duży plus za to zaliczam twardą oprawę i kredowy papier, a także galerię alternatywnych okładek, zamieszczoną na końcu komiksu. 

Tak jak wspomniałam na początku – po Ród Harkonnenów najlepiej sięgnąć po przeczytaniu Rodu Atrydów. Warto także siedzieć trochę w uniwersum Diuny, aby móc czerpać jak najwięcej z tej lektury. Niemniej oba wspomniane komiksy mogą posłużyć za bardzo dobre uzupełnienie przeszłości poszczególnych bohaterów. Sama nie mogę doczekać się kolejnego tomu, bo historia tytułowego rodu jest jedną z najbardziej intrygujących mnie kwestii.  

Sprawdź też: Dom Slaughterów Tom 3 – recenzja komiksu – Powrót rzeźnika

ZALETY +

WADY -

Dziękujemy wydawnictwu Nonstopcomics za udostępnienie egzemplarza komiksu.
Agnieszka Michalska

Jestem Agnieszka Pierwsza Tego Imienia, Władczyni Konsoli, Mistrzyni Padów, Najwyższa Bibliotekarka oraz Baronessa Kolekcji Figurek Funko POP! Obok gier na konsole od Sony i Nintendo Switch, uwielbiam także dobre książki fantasy, które pochłaniam z zawrotną prędkością. Prywatnie jestem pasjonatką czarnej kawy i białej czekolady.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

PowerA MOGA XP7-X PLUS – Recenzja kontrolera

PowerA MOGA XP7-X PLUS – Recenzja kontrolera

La La Glitchland – Recenzja gry Sofie: The Echoes

La La Glitchland – Recenzja gry Sofie: The Echoes

All Eight Eyes — recenzja komiksu — Strach ma ośmioro oczu

All Eight Eyes — recenzja komiksu — Strach ma ośmioro oczu

Rządy X. Marauders – recenzja komiksu – Przygotowania do Hellfire Gali!

Rządy X. Marauders – recenzja komiksu – Przygotowania do Hellfire Gali!

Smerfy Smerfne Marzenia – recenzja –

Smerfy Smerfne Marzenia – recenzja –

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns — recenzja

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns — recenzja