REKLAMA

Wykopaliska archeologiczne, czyli o znakomitej serii początkach

Martyna Adamska

Opublikowano: 29 października 2024

Spis treści

Fani twórczości studia Bioware niecierpliwie odliczają tygodnie, dni oraz godziny do premiery jednego z najgorętszych tytułów 2024 roku. Na kolejną odsłonę serii Dragon Age czekamy już bardzo długo – aż 10 lat (Dragon Age: Inkwizycja). Już niedługo ponownie zanurzymy się w świecie Thedas, ratując go przed rychłą zagładą.  

 

Nowy tytuł – Dragon Age: Veilguard – owiany jest aurą kontrowersji, warto jednak wspomnieć, iż obecnie zajmuje trzecie miejsce wśród najchętniej zamawianych przedpremierowych gier na platformie Steam. Z pewnością cieszy to wiernych fanów serii, a sceptyków może przekonać do sięgnięcia po czwartą odsłonę. Do 31 października tego roku pozostało nam jednak trochę czasu – wykorzystajmy go zatem, wracając do korzeni. Czy Dragon Age: Początek nadal podbija serca graczy, czy też po 15 latach od debiutu trąci nieco myszką? 

Dragon Age: Początek | Screen z gry

Bohater potrzebny od zaraz 

Naszą przygodę rozpoczynamy od stworzenia postaci, w którą przyjdzie nam wcielać się przez całą rozgrywkę. Sam kreator nie jest zbyt rozbudowany, jednakże pozwala w zadowalający sposób powołać do życia naszego bohatera. Mamy możliwość wykreowania postaci płci obojga. Wybór rasy (człowiek, elf, krasnolud) oraz klasy (wojownik, łotrzyk, mag) naszego bohatera jest istotny – znacząco wpływa na początkową historię i jego późniejsze losy w Thedas. Jak to w życiu bywa, istota istocie nierówna, a status społeczny naszego bohatera może ułatwiać bądź utrudniać nam wykonywanie poszczególnych zadań podczas rozgrywki. Po krótszej lub dłuższej chwili spędzonej w kreatorze postaci, nadaniu imienia, rozdaniu punktów umiejętności, przechodzimy do konkretów.  

REKLAMA

 Sprawdź także: Sam & Max – kultowa seria, której pewnie nie znasz

 

W zależności od wcześniejszych wyborów, możemy rozpocząć rozgrywkę w różnych zakątkach Fereldenu. Wszystkie początki sprowadzają się jednak do wspólnego mianownika – nasza postać zostaje zwerbowana w szeregi Szarej Straży, organizacji walczącej z mrocznymi pomiotami, żądnymi krwi stworzeniami, niszczącymi wszystko to, co staje im na drodze. Gdy na czele potworów staje Arcydemon, straszliwy smoczy bóg, rozpoczyna się piąta Plaga, będąca swego rodzaju apokalipsą. Na nasze nieszczęście, wskutek bezdusznej zdrady jednego z generałów, armia Fereldenu zostaje zdziesiątkowana, jego władca ginie, a my, wraz z pewnym młodym Szarym Strażnikiem o imieniu Alistair, stajemy się ostatnimi przedstawicielami bractwa. Na nasze barki spada nieznośny ciężar walki o losy całej krainy, dlatego uzbrojeni w starożytne traktaty, wyruszamy na poszukiwanie sojuszników, gotowych stanąć u naszego boku w tym starciu. 

Dragon Age: Początek | Screen z gry

Dziwny jest ten świat… 

Krainę, w której przyjdzie wam przebywać przez wiele godzin, możecie odbierać dwojako. Jako stworzenie przedpotopowe, grające w stare klasyki, byłam zachwycona mrocznym światem z dość dużymi lokacjami. Nie jest to otwarty świat, z którym spotkacie się w trzeciej odsłonie serii, nie jest to również seria powtarzających się klatek, na które tak narzekają niektórzy gracze po zapoznaniu się z częścią drugą. Jesteśmy gdzieś pomiędzy, podziwiając leśne schronienie elfów, które zachęca do zagubienia się w tajemniczym gąszczu, surowe, podziemne miasto krasnoludów, ludzkie Denerim, gdzie  w mrocznych zaułkach czają się rzezimieszkowie, oraz głuszę Korcari, z której z przyspieszonym biciem serca będziemy uciekać przed Plagą.  

 

Moralni, okrutni, a może nieco butni? 

Podczas wędrówki będziemy mieli do wykonania setki zadań o rozmaitym stopniu trudności. Począwszy od misji „przynieś mi ziółka”, skończywszy na tych bardziej skomplikowanych, mających ogromny wpływ na fabułę gry. Warto zaznaczyć, że „istotność” tych zadań nie jest jednoznaczna. Wykonanie z pozoru banalnego zlecenia może wpłynąć na zakończenie, które ujrzymy na ostatnich klatkach gry. Jestem zatem zwolennikiem wykonania jak największej ich ilości, jest to uwarunkowane w głównej mierze cierpliwością gracza.  

Dragon Age: Początek | Screen z gry

Na drodze spotkamy także wiele postaci, zarówno NPC, jak i towarzyszy, których będziemy mogli zwerbować do naszej drużyny. Warto pochylić się nad składem naszej ekipy, bowiem fereldeńska Drużyna A, to doborowe towarzystwo niebanalnych charakterów. Uroczy Strażnik z sercem na dłoni, lodowata nieprzenikniona magini-apostatka, olbrzymi skazaniec-ludobójca, krasnolud z zamiłowaniem do trunków, wierny pies bojowy i inni… Wasze decyzje mają odzwierciedlenie w poparciu towarzyszy. Mogą Was kochać albo nienawidzić. Pozostaną z wami do ostatniej chwili, bądź opuszczą wasz obóz, przepełnieni gniewem i frustracją. W każdą podróż, na każdą misję możemy zabrać ze sobą 3 osoby z tej zacnej ekipy. Jeśli pragniecie odrobiny samotności, to gra pozwala również na okrojenie tego składu, lecz podczas samotnej wycieczki możecie spotkać cały pluton wroga, a co za tym idzie, walka z nimi może być utrudniona. 

 

W poszukiwaniu mniejszego zła 

Początek jest grą prowadzącą nas przez serię wyborów moralnych. Mechanika ich dokonywania nie ułatwia nam zadania. Nie doświadczycie tu bowiem koła dialogowego, znanego z kolejnych odsłon, czy też serii Mass Effect. Opcje dialogowe wybieramy z kilkupunktowej listy, jednak po krótkim zapoznaniu się z grą potrafimy odpowiadać w sposób zgodny z naszymi dążeniami. Pragniecie być chodzącą dobrocią, obrońcą uciśnionych? Proszę bardzo! Chcielibyście wcielić się w odstępcę, który dąży do celu „po trupach”? To również jest możliwe! Osobiście polecam podejmować decyzje w zgodzie z tym, co  podpowiada nam serce – gra staje się ciekawsza, gdy chociaż raz przejdziemy ją tak, jakbyśmy sami znaleźli się w centrum wydarzeń. Kto zostanie nazwany Bohaterem Fereldenu? To wy zdecydujecie, co zostanie zapisane na kartach historii.  

 

“Ten który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha” 

Kto ma uszy, niechaj słucha – a zwłaszcza romantycy. Studio Bioware przyzwyczaiło nas do romantycznych historii. Początek pod żadnym względem nie ustępuje innym tytułom. Jednocześnie pozostawia nam, po raz kolejny, kilka opcji do wyboru. Możecie wcielić się w samotnego wilka, który za dnia ratuje świat, a nocą ogrzewa go wyłącznie ciepło obozowego ogniska. Jeśli jednak zechcecie poddać się porywom serca, to pośród towarzyszy z pewnością znajdziecie bratnią duszę, która będzie trwać przy was na dobre i na złe i osłodzi nieco gorzki los bohatera.  

 Sprawdź także: Beyond Good & Evil – 20th Anniversary Edition – recenzja gry na Nintendo Switch. Klasyka w przenośnym wydaniu

Dragon Age: Początek | Screen z gry

Rozwijanie elementów romantycznych odbywa się równocześnie z poznawaniem towarzyszy. Każdy z nich ma przeszłość, swoje mocne i słabe strony. Wszyscy obarczeni są przeżyciami, które zdeterminowały to, kim się stali. Co ważne, wy także macie na to wpływ, czasami poprzez rozwiązywanie problemów innych, a w innych przypadkach wskazując im właściwą drogę. Korzystanie z tych możliwości zdecydowanie ubarwia rozgrywkę. Czy istnieje bowiem coś bardziej romantycznego niż znalezienie prawdziwej miłości w obliczu końca świata? 

 

Masz mój miecz, i mój łuk, i mój topór… 

Być może wielu z was właśnie zadaje sobie pytanie, czy Dragon Age: Początek to nowy dodatek do The Sims, zawierający elementy fantasy. Jednakże fabuła gry to majstersztyk i poświęcenie jej większej części recenzji to dla mnie konieczność. Z czystym sumieniem mogę zatem przejść do elementu, bez którego świata nie uratujemy – walki. Należy tutaj zaznaczyć, że 15 lat temu mechanika walki wyglądała nieco inaczej i współczesnemu graczowi może wydać się dość toporna. Poświęcenie nieco czasu na opracowanie menu taktyki z pewnością doprowadzi do tego, że same starcia będą bardziej płynne. Jednak jeśli pragniecie po prostu rzucić się do bitki, to na niższych poziomach trudności, gra pozwoli wam na wygranie w ten sposób większości starć. W każdym momencie potyczki możecie wcisnąć pauzę i wydać polecenia poszczególnym towarzyszom. Wyeliminowanie przeciwnika poprzedzone jest sekwencją ruchów, które wykonuje postać zadająca ostateczny cios. Wygląda to bardzo widowiskowo, nawet dziś.   

 

System awansowania postaci jest intuicyjny i nie sprawia większych trudności. Gra zachwyca arsenałem ekwipunku, podziw wzbudzają zwłaszcza wszelkie elementy uzbrojenia wykonanych ze smoczych łusek. Smoka zaś ubić niełatwo, dlatego otrzymanie od kowala oręża wykonanego z tego materiału sprawia podwójną satysfakcję. Każdy przedmiot ma swoje parametry, przypisane dość realistycznie. Ciężka zbroja faktycznie lepiej chroni bohatera, kosztem jego mobilności. Niektóre przedmioty są przypisane tylko i wyłącznie konkretnej klasie postaci. Takie elementy dodają grze autentyczności. Osoby skupione na fabule spokojnie mogą wybrać najniższy poziom trudności i cieszyć się rozgrywką. Dla bardziej wymagających graczy trudniejsze poziomy, w tym „koszmar” również są dostępne.  

Dragon Age: Początek | Screen z gry

 

W obronie wykopalisk archeologicznych 

Dragon Age: Początek nie należy do najmłodszych tytułów na rynku – w tym aspekcie z pewnością wielu z was przyzna mi rację. Jednak wiem, że cudowne możliwości współczesnych gier niekoniecznie idą w parze z fabułą, która pozostawia was wpatrujących się w czarny ekran na długo po napisach końcowych. Do takich dzieł warto wracać i takim jest dla mnie Początek.  

 

Jeżeli zaś mowa o najnowszej odsłonie – możecie zapoznać się już z rozmaitymi materiałami wideo, prezentującymi rozgrywkę. Znajdziecie również mnóstwo opinii, dotyczących zmian, jakie wprowadzono do serii w porównaniu właśnie z częścią pierwszą. Na pierwszy rzut oka zdaje się być dość…cukierkowo. Utrata mrocznego klimatu i klasycznych rozwiązań może uderzyć prosto w serce niejednego fana. Warto wykorzystać to jako kolejny powód, uzasadniający powrót do korzeni. Pragnę was jednak ostrzec: wykopanie tego dinozaura może doprowadzić do długoletniej fascynacji – czego przekornie serdecznie wam życzę. 

ZALETY +

WADY -

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Tales of Graces f Remastered – recenzja gry. Nowa stara gra.

Tales of Graces f Remastered – recenzja gry. Nowa stara gra.

Undisputed – The Problem Child pack – recenzja DLC. Dokąd zmierza Undisputed?

Undisputed – The Problem Child pack – recenzja DLC. Dokąd zmierza Undisputed?

Strach, który przetrwał stulecia – recenzja filmu Nosferatu

Strach, który przetrwał stulecia – recenzja filmu Nosferatu

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.
recenzja gry eternal strands

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna