Ladies starały się jak mogły, ale nie udało im się pozostać na wolności. Teraz cztery z nich trafiły do więzienia pełnego mężczyzn, a piąta wróciła do niewoli. Czy uda im się odzyskać wolność?
Ladies with Guns to francuski komiks dla dorosłych, utrzymany w konwencji westernowej. Autorem scenariusza do wszystkich trzech tomów jest Olivier Bocquet, a za oprawę graficzną odpowiadają rysowniczka Anlor i kolorystka Elvire De Cock.
W poprzednich odsłonach serii tytułowe ladies — Kathleen, Chumani, Abigail, Daisy i Cassie — spotkały się przypadkiem na bezwzględnych równinach Dzikiego Zachodu i zostały zmuszone do współpracy, by przetrwać. Choć przez pewien czas udawało im się umykać czyhającym na nie złoczyńcom i tym, którzy mieli chrapkę na nagrodę za ich schwytanie, ostatecznie bohaterki zostały schwytane i ponownie muszą zawalczyć o swoją wolność.
W tomie trzecim, tak jak w pierwszej odsłonie, ponownie śledzimy historię bohaterek z różnych perspektyw. Tym razem nie wynika to jednak z konieczności zaprezentowania nam wydarzeń z ich przeszłości, ale z tego, że zostają one rozdzielone. Dorosła część zespołu trafia bowiem do zakładu karnego, natomiast Abigail ponownie znajduje się w niewoli.
Jest dobrze, ale mogłoby być lepiej
Niestety, muszę nieco ponarzekać. Chociaż w tomie pierwszym nie podobało mi się chaotyczne wprowadzanie flashbacków, zdecydowanie doceniłam wizualne, głównie kolorystyczne różnice pomiędzy sekwencjami z teraźniejszości i przeszłości. Tutaj był potencjał na to, by graficznie nieco odróżnić od siebie rzeczywistość więzienną od plantacyjnej, ale jednak artystki się na to nie zdecydowały. Przez to kolorystycznie komiks jest utrzymany głównie w ziemistych barwach, choć na szczęście nie zabrakło też soczystych czerwieni i pomarańczy, bo wybuchy stały się już popisowym numerem bohaterek.
W mojej ocenie wątek Abigail jest najsłabszy. Trafia ona pod nadzór człowieka, który nie wierzy w to, że czarni ludzie są z natury gorsi od białych i dlatego też postanawia wykorzystać dziewczynkę i jej strzelecki talent, by utrzeć nosa swojemu zwierzchnikowi, przekonanemu o wyższości białej rasy. Była to relacja z potencjałem, głównie dlatego, że nawet jeśli mężczyzna chciał z młodą niewolnicą współpracować, zdecydowanie nie był on prezentowany jako altruistyczny zbawca uciemiężonych, lecz jako osoba wciąż ochoczo korzystająca ze swojego przywileju i pozycji władzy. Wydaje mi się jednak, że nie poświęcono tej części historii wystarczająco dużo czasu i miała ona przysłużyć się głównie do popchnięcia fabuły do przodu i stworzenia satysfakcjonującego zakończenia.
Pozdrowienia do więzienia
Znacznie bardziej satysfakcjonująco wypadł wątek więzienny. Nie tylko dlatego, że tom ten był bardziej wypełniony akcją, ale również dlatego, że pogłębił charaktery bohaterek – zwłaszcza honorowej Chumani oraz pełnej wdzięku, siły i poczucia humoru Cassie. Dodatkowo trzymał on mocno w napięciu, a to głównie za sprawą tego, iż bohaterki trafiły do zakładu karnego, w którym były jedynymi kobietami otoczonymi zgrają mężczyzn skazanych za zdecydowanie poważniejsze zbrodnie. Groźne otoczenie i brak wyrozumiałości czy wsparcia ze strony personelu, nawet w stosunku do ciężarnej Cassie i niepełnosprawnej Daisy, zmusiły też bohaterki do jeszcze mocniejszego zacieśnienia swoich więzi, co niesamowicie mnie ucieszyło.
Ta część historii przypomniała również o tym, że choć nasze bohaterki są silne, zdolne i mają naprawdę dużo szczęścia, nie są aż tak idealne i nie wszystko zawsze im wychodzi. Co najlepsze i najważniejsze, Bocquet potrafi z ogromnym luzem i humorem prezentować zarówno niedociągnięcia, jak i nadmierną fantazję bohaterek, która ponosi je przy planowaniu kolejnych działań.
Sprawdź też: Dom Slaughterów. Powrót rzeźnika. Tom 3 – recenzja komiksu – Powrót rzeźnika
Czy to już koniec? Oby nie!
Na chwilę obecną trzeci tom jest ostatnim, który ukazał się na rynku. Kiedy jednak przeczytałam ostatnią stronę i dostrzegłam lekką sugestię, że to jeszcze nie koniec, od razu się uśmiechnęłam. To właśnie trzeci utwierdził mnie w przekonaniu, że naprawdę zdążyłam się z tymi bohaterkami zżyć i brakowałoby mi dostarczanej co kilka miesięcy dawki krwawej akcji z domieszką humoru. Tym bardziej ucieszył mnie fakt, że Anlor na swoim instagramowym profilu potwierdziła, że już za kilka miesięcy we Francji faktycznie ukaże się czwarta odsłona serii. Oby trafiła do nasz szybko!
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Ladies with Guns. Tom 1 — recenzja komiksu — Strzeż się dam ze spluwami
– Ladies with Guns. Tom 2 — recenzja komiksu — Wyjęte spod prawa