Unrailed 2: Back on track! jest kontynuacją gry z 2020 roku stworzonej przez Indoor Astronauts. Jest to tytuł kooperacyjny wzbogacony o rozwiązania zaczerpnięte z roguelike’ów oraz pozycji typu time management. Czy sequel przebija oryginał, czy gubi urok pierwowzoru?
Najpierw powoli, jak żółw ociężale
Założenia produkcji są takie same – grupa postaci czuwa nad jadącym pociągiem i nie może pozwolić, aby ten się wykoleił. Pojazd porusza się po różnorodnych biomach na proceduralnie generowanej mapie. Jednocześnie gracze muszą produkować tory z pozyskanych z okolicy surowców, a także dokupować nowe wagony oraz ulepszać aktualnie, żeby ułatwić sobie rozgrywkę.

Twórcy zaszaleli troszkę z nowymi biomami. Każdy z nich oferuje unikatowe doświadczenie. Najbardziej podoba mi się plaża, na której możemy doświadczyć przypływów i odpływów. To totalnie zmienia dynamikę i sposób myślenia o budowie torów i wydobywaniu surowców.
Podczas przypływów rozgrywka przebiega dość podobnie jak w innych miejscach. Natomiast w trakcie odpływów morze zmienia się w błoto, po którym można swobodnie chodzić, ale jest utrudniony dostęp do samej wody, która jest nam potrzebna, aby ochłodzić lokomotywę. Dodatkowo tylko podczas odpływów możemy wydobywać żelazo. Znaczy, jest inny sposób, ale jest on bardzo upierdliwy. Nie będę zdradzał innych biomów, bo ciekawie jest odkrywać samemu, co nas może spotkać!
Niektóre poziomy to prawdziwa walka o życie! Wydaje mi się, że niektóre mapy są zbyt ciasne, tym bardziej na wyższych poziomach trudności, przez co naprawdę trudne jest pokonanie trasy. Z czasem pociąg jedzie coraz szybciej, co sprawia, że trudno nadążyć z wydobywaniem surowców, produkowaniem i kładzeniem torów w odpowiednie miejsce.
Aby przejść na kolejny biom nie wystarczy, jak ostatnio, po prostu zakupić nową lepszą lokomotywę. Teraz czeka nas walka z bossem! Każdy boss ma inne umiejętności, ale każdego z nich celem jest utrudnić nam podróż, np.: odbierając dostęp do pewnej części mapy czy rzucając dynamitem mogącym zabić! Śmierć nie jest jednak permanentna, bo po chwili wracamy do wspólnej potyczki. To zdecydowanie jedna z ciekawszych zmian, bo rzeczywiście czułem stawkę i ogromną satysfakcję, gdy udało się w końcu dotrzeć do końca i zobaczyć nowy teren.

Stoi na stacji lokomotywa
Po każdym odcinku, gdy dotrzemy do stacji, możemy wybrać jedną z kilku opcji. Aktualnie są różne rodzaje stacji.
W sklepie możemy zakupić wagony, które podpinamy do naszej lokomotywy. Są takie, które gracz może kojarzyć z pierwszej odsłony, ale twórcy dodali nowe wagony, więc jest w czym wybierać. Każdy wagon ma trzy miejsca na ulepszenia, co pozwala nie tylko na podnoszenie poziomu, ale też dodawanie unikalnych bonusów! Mi się to podoba, bo można iść w jakość, a nie ilość, która jest ograniczona mocą lokomotywy.
U kowala mamy możliwość podnieść poziom danego wagonu, dzięki czemu może on pomieścić na sobie więcej surowców, będzie szybkiej produkował daną rzeczy czy zwiększy się jego promień działania. Tutaj również możemy pozbyć się wagonu, gdy uznamy go za nieudany zakup.
To są takie najbardziej podstawowe – jest także na przykład skrzynia, w której możemy wybrać jeden wagon za darmo. Idealnie jednak obrazują, że gra jest różnorodna i nieprzewidywalna.

I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej
W menu głównym możemy kupować różne dodatki, za zarobioną podczas gry walutę. Oprócz kosmetycznych, jak nowe skiny do postaci, czapki, okulary czy plecaczki, możemy również dokupić ulepszenie dla bohatera! Z czasem można dołożyć więcej rozszerzeń dzięki czemu nasza postać będzie szybciej chodziła lub wydobywa dany surowiec.
Grafika zbytnio nie uległa zmianie – ponownie mamy do czynienia z voxelową oprawą wizualną, choć bardziej szczegółową i dopracowaną niż ostatnio. Animacje są płynne i wszystko jest naprawdę czytelne.
Na ogromny plus zasługuje fakt, że tytuł, mimo wczesnego dostępu, jest przetłumaczony na język polski.
Sprawdź też: Dark and Deep – recenzja gry – Teorie spiskowe w artystycznej oprawie

Tryb solo
Granie solo nie sprawia żadnej satysfakcji, tym bardziej jak rozegrało się już parę rozgrywek w kooperacji. Po pierwsze musisz sam o wszystkim pamiętać. Po drugie, boty nie są zbyt inteligentne. Po trzecie – i najważniejsze – gdy pociąg się wykolei, to nie ma na kogo zrzucić winy. xD
Już ledwo sapie, już ledwo zipie…
Unrailed 2: Back on track! to solidna produkcja, która rozwija pomysły z poprzedniej odsłony. Mimo wszystko coś sprawia, że w jedynkę grało mi się przyjemniej. Wydaje mi się, że to kwestia tego, że była prostsza, przez to też bardziej przejrzysta i po prostu można było się przy niej zrelaksować. W drugiej części nie ma czasu na oddech, jest bardziej intensywna i rozbudowana. Może nie zawsze więcej znaczy lepiej.
Sprawdź też: Railbound – recenzja gry – Gra logiczna o pociągach