MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

Spellforce 3: Reforced – recenzja gry. Mesjasz konsolowych strategii?

Kiedy Szanowny Pan Naczelnik ogłosił wszem wobec, że do recenzji jest Spellforce 3 na „Plejkę”, to rzuciłem się na nią jak dziki. Za dzieciaka namiętnie tłukłem we wszelakie RTS-y, lepsze czy gorsze. Ba, miałem nawet epizod z pierwszym Comand & Conquer na Nintendo 64. A że lapka mam leciwego, to też służy mi bardziej jako maszyna do pisania i młotek do wbijania gwoździ, więc jestem mocno w tyle jeśli chodzi o gry z tego gatunku. Tym bardziej ciekawiło mnie, jak będzie się ogrywało klasyczną strategię, przy pomocy pada.

Spellforce 3: Reforced – recenzja gry. Mesjasz konsolowych strategii?

Zaraza

Fabuła Spellforce 3 kręci się wokół tajemniczej plagi, zwanej jako krwawa gorączka, która rozprzestrzenia się w królestwie. Na domiar złego, wszystkie rasy, które do tej pory żyły w pokoju, zaczynają skakać sobie do gardeł. Żeby było jeszcze ciekawiej, przeplatane jest to magicznymi wątkami. Do tego intrygi, spiski, zdrady. Jak widać – dzieje się, i to nie mało. Warto przy tym dodać, że mimo trójki w tytule, całość toczy się grubo przed wydarzeniami z pierwszej części, więc świeżaki w uniwersum (takie jak ja) odnajdą się bez większych przeszkód, za to weterani serii pogłębią swoją wiedzę na jego temat.

Screen z gry Spellforce 3

Analog jako myszka?

Wydawać by się mogło, że korzystanie z pada w przypadku RTS-ów to szalony pomysł, a co najmniej mało ergonomiczny. O dziwo, wypadło to całkiem przyzwoicie. Sam byłem zaskoczony, jak przyjemnie i w miarę intuicyjnie to wyszło. Jasne, trzeba się przyzwyczaić do klawiszologii, ale gdy ją ogarniemy, to okazuje się, że tragedii nie ma. Teoretycznie, powinien nam w tym pomóc samouczek, aczkolwiek ten, w moim odczuciu, jest niemożebnie uciążliwy i niepraktyczny. W trakcie rozgrywki mamy i tak już wystarczająco napchanych różnych elementów interface’u na ekranie – mapę, okno z jednostkami oraz bohatera, ściągę z układem sterowania, zadania i kupę innych rzeczy. I niby spoko, bo wszystko jest pod ręką, do momentu, kiedy wyskoczy nam ten nieszczęsny tutorial w postaci dodatkowego okienka nad istniejącymi, skutecznie przesłaniając nam podgląd terenów czy paska życia. Serio, po kiego grzyba mi cały opis w stylu „na swojej drodze możesz napotkać wiele niebezpieczeństw czyhających na Ciebie w odmętach mrocznych krain. Na szczęście Twój bohater to nie jakiś pachoł wyciągnięty siłą z chlewu, tylko prawdziwy heros z krwi i kości, a co za tym idzie, posiada szereg przydatnych umiejętności, aby przezwyciężyć nawet największe przeciwności losu. Żeby z nich skorzystać, wciśnij i przytrzymaj klawisz R2, aby otworzyć menu i wybierz interesującą Cię zdolność przy pomocy wychylenia lewego drążka analogowego, po czym zatwierdź ją przyciskiem X na Twoim kontrolerze”. Ekstra, naprawdę super gro. A nie mogłaś tego skrócić do „Press X to Jason”? Na szczęście idzie to wszystko łatwo i szybko przeklikać, ale przez to do wszystkiego będziemy musieli dochodzić metodą prób i błędów, co nadal wydaje się lepszym rozwiązaniem.

Screen z gry Spellforce 3

„Praca, praca”

Na szczęście, gdy już przezwyciężymy pierwsze problemy, do naszej dyspozycji zostaje oddana bardzo kompetentna strategia czasu rzeczywistego i RPG w jednym. Byłem pozytywnie zaskoczony, jak sprawnie udało się połączyć ze sobą te dwa gatunki. Elementy RTS to stare, dobre rozwiązania, znane praktycznie wszystkim, którzy mieli styczność z tego typu grami. Zaczynamy od pozyskania podstawowych surowców jak drewno, kamień czy żywność, aby móc myśleć o jakimkolwiek dalszym rozwoju i ekspansji naszych terenów. Do tego oczywiście potrzebne są nam odpowiednie budynki jak tartak, kamieniarz czy dom myśliwski. Warto też zadbać o to, żeby nasi podwładni mieli gdzie się pomieścić, dlatego wypada zainwestować w parę chat mieszkalnych. Dalej to wiadomo – koszary, aby mieć czym spuścić łomot oponentowi. Z biegiem czasu i fabuły, będziemy pozyskiwać więcej możliwości rozwoju.

Screen z gry Spellforce 3

Młotem? Różdżką? A może mieczem?

Poza jednostkami, które zwerbowaliśmy do naszej armii, przyjdzie nam również sterować, a właściwie przede wszystkim, naszym bohaterem. Tego tworzymy na początku rozgrywki w prostym edytorze. Wybieramy jego wygląd, płeć, klasę i inne duperele – jak to na rasowego RPG’a przystało. Na tym jednak się zabawa nie kończy. Jak to w produkcjach tego typu bywa, będziemy rozwijać naszego herosa – zdobywając kolejne poziomy doświadczenia, rozwijając drzewka umiejętności (a tych jest całkiem pokaźny wybór – dla każdej klasy postaci mamy ich kilka), przydzielając punkty do poszczególnych statystyk, czy wyposażając go w kolejne graty jak zbroja, broń, wszelakiej maści medaliony i inny złom bojowo-ochronny.

Jak już wspominałem wcześniej, mamy tu ciekawy miks gry RPG i RTS. Co ważne, nacisk na poszczególne elementy został dobrze rozłożony. Raz będziemy sobie biegać po mapce grupką naszych herosów i tłuc wszystko, co się rusza i chce nas zabić, rozwiązując przy tym opcjonalne questy, a innym razem przyjdzie nam zarządzać niewielką wioską tak, aby zdominować cały okoliczny teren. Dzięki temu zabiegowi nie ma tutaj miejsca na nudę, bo co rusz musimy nieco zmienić podejście gry.

Screen z gry Spellforce 3

Nie jest jednak perfekcyjnie

Poza irytującym tutorialem Spellforce 3 ma również inne bolączki – na szczęście nie ma ich jakoś specjalnie dużo, aczkolwiek ich obecność jest nieco zadziwiająca. Przede wszystkim, „trójeczce” zdarza się czasem chrupnąć – szczególnie w trakcie ostrej batalii z dużą ilością jednostek na ekranie. Gra wtedy zaczyna wyraźnie zwalniać, a dźwięk szaleć. Głosy zaczynają brzmieć lekko przesterowanie, w dodatku jakby z podwójnym echem. W dodatku, co jakiś czas, produkcja potrafi zaliczyć lekkiego freeza na jakąś sekundę, półtorej – tu już niezależnie od sytuacji. Dziwne, tym bardziej że nie jest to jakiś graficzny demon. Jasne, lokacje są ładne, kolorowe, nie straszą swoim wyglądem, podobnie jak jednostki, aczkolwiek szału też nie ma. Ot, estetycznie powiedziałbym. Dlatego też dziwią mnie wspomniane wyżej problemy z wydajnością. Występują też problemy z lokalizacją – ot, zamiast polskiego tekstu pojawia się angielski. Ach, no i zapomniałbym prawie o łowcach platyn – ci nie będą mieli łatwego żywota. Nie ma co ukrywać, strategie to nie jest najpopularniejszy gatunek na świecie, a spora część trofek wymaga rozgrywki online. Jeśli nie macie wykupionego PS Plusa czy Golda na Xboxie to cóż, o „calaku” możecie jedynie pomarzyć.

Screen z gry Spellforce 3

Ale za to na bogato

Nie można jednak tej grze odmówić dość bogatej zawartości. Otrzymujemy bowiem dwie kampanie, które możemy rozegrać solo, jak i w trybie współpracy po sieci. Dodatkowo mamy jeszcze tryb potyczki, przygody oraz arenę. Jest tego sporo, co zapewnia zabawę na dziesiątki, jak nie setki godzin, a dodatkowo można dokupić jeszcze dwa dodatki fabularne.

Koniec końców Spellforce 3: Reforced to swoisty ewenement w konsolowym świecie. Nie ma co się oszukiwać, produkcji spod znaku RTS poza PC zbyt wiele nie uświadczymy, więc każda kolejna po prostu cieszy, szczególnie jeśli jest tak dobra, jak ta. Miłośnicy gatunku będą zadowoleni.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ