Previous slide
Next slide

Puchatek: Krew i miód - recenzja filmu. Puchatek: Badziew i smród

Zwiastuny nie napawały optymizmem – zapowiadały beznadziejny i tani horror. Jakież było moje zdziwienie, gdy w kinie okazało się, że jest to beznadziejny i tani horror. Nie ma tutaj absolutnie nic ciekawego – ni to zabawne, ni to straszne.

Wygłodniali przyjaciele ze Stumilowego lasu

Za każdym razem, gdy idę na taki film do kina, zastanawiam się – czemu ja sobie to robię… Zwiastuny zapowiadają kichę, a dodatkowo najczęściej na takie seanse wybierają się grupki nastolatków, które “umilają” oglądanie głośnymi komentarzami na temat każdej sceny. Żadna przyjemność. Chyba po prostu jestem masochistą.

Jakby co, w recenzji mogą się pojawić rzeczy, które mogą być uznane za spoilery, ale nie da się inaczej tego opisać. Nie stracicie, jak nie pójdziecie do kina.

Żeby nie było tak negatywnie przez całą recenzję, to może na początku coś, co w filmie wyszło.

 

 

 

Dobra, to lecimy dalej…

Prolog jest nawet znośny. Dostajemy ładną czarno-białą animację streszczającą mniej więcej to, co znamy z książek czy animacji. Krzyś bawi się ze zwierzętami w lesie, ale dorasta, wyjeżdża na studia i zostawia przyjaciół samych. Kubuś i reszta ferajny zaczynają głodować i postanawiają zjeść jednego ze swoich, co sprawia, że dziczeją i postanawiają się zemścić na gatunku ludzkim. Kilka lat później, po skończonych studiach, Krzyś ze swoją żoną przyjeżdżają odwiedzić jego dawnych przyjaciół, ale okazuje się, że to nie są te same stworzonka, które pamięta.

Jako krótki metraż, tylko te pierwsze 10 minut filmu nawet mogłoby to działać. Ten wstęp był znośny i nawet mi się podobał. Niestety potem dostajemy typowy tani horror ze sztuczną krwią i beznadziejną charakteryzacją.

Po zwiastunie do Puchatek: Krew i miód można było się zastanawiać, czy Kubuś i Prosiaczek to są jacyś przebierańcy, czy o co chodzi, bo jak patrząc na nich mam uwierzyć, że to ma być prawdziwy pysk zwierzęcia, a nie maska? Jednak z filmu wynika, że to nie jest maska, bo ruszają mu się uszka i nosek. Co więcej! Bohaterowie też zdają się wierzyć, że mieszkańcy Stumilowego lasu to są prawdziwe stworzenia, choć miałem wrażenie, że reżyser i scenarzysta (Rhys Frake-Waterfield) uznał, że on to ma dystansik, więc postacie w filmie czasem komentują ich wygląd, że nie do końca wyglądają jak zwierzęta…

Jeszcze pewnie mógłbym przymknąć na to oko, gdyby film chociaż był dobry i kreatywny, ale ta produkcja jest totalnym przeciwieństwem tych słów.

Wyjazd na weekend do lasu, w którym od kilku lat umierają ludzie to genialny pomysł

Po wstępie dostajemy już inny film i poznajemy nowe bohaterki (o ile można je tak nazwać, bo to są postacie z jedną cechą charakteru). To wygląda trochę tak, jakby reżyser zatrzymał się w czasie w latach 90. Nie tylko jest to słabo napisane, ale również zagrane jest źle – sztucznie i niewiarygodnie. Nic dziwnego, bo jak przeglądałem sobie obsadę, to większość z nich gra właśnie w takich tanich horrorach.

Slashery mają to do siebie, że są kiczowate, a sceny zabójstw są krwawe i często niedorzeczne. W Puchatek: Krew i miód ktoś bardzo chciał wykazać się kreatywnością, ale to, co powinno być trzonem filmu, wypada kiepsko. 

Ogólnie mam wrażenie, że w produkcji są tylko kobiece bohaterki, żeby reżyser mógł porozbierać je na filmie, w najbardziej żenujący i niepotrzebny dla fabuły sposób. Te sceny zupełnie nic nie wnoszą.

Jedna z postaci podczas szarpaniny z Kubusiem ma zerwaną koszulkę i potem chwilę popyla topless. Nie wiem po co to było. Chwilę później i tak ginie zmielona w drobny mak… tylko, że ta scena trwa i trwa. Musimy obserwować przez minutę jak chłop trzyma kobietę i wkłada ją od głowy po stopy do maszyny. 

Druga ginie w jacuzzi w bikini. Tylko wcześniej przez parę minut musieliśmy oglądać, jak się wypina i robi zdjęcia na swój instagramowy profil. Jeszcze z nią jest jedna z głupszych scen, bo na jednej ze swoich fotek widzi w tle wielkiego chłopa w żółtej masce niedźwiedzia, ale uznaje, że to pewnie nic takiego, przecież to normalna rzecz i siedzi w tej wodzie dalej. Jakby… to nie jest tak, że to mogło jej się przewidzieć czy coś, to jest na zdjęciu! 

W finale dalej bohaterki giną na głupie sposoby, biegają w jedną i drugą stronę w tak kiepsko zmontowany sposób, że ja się gubiłem, gdzie są i ile dystansu pokonują. To w sumie też jest hit! Ponieważ one raz uciekają przed Kubusiem, natomiast gdy jedna z nich zostaje złapana, to nagle zaczynają go gonić, żeby ostatecznie nic nie zrobić, tylko obserwować zza krzaka, jak Kubuś morduje ich przyjaciółkę… Każdy racjonalnie myślący człowiek uciekałby z tego lasu i wołał o pomoc.

Puchatek: Badziew i smród

Spodziewałem się słabej produkcji, bo co może wyjść dobrego z filmu, który został nakręcony za 100 000 dolarów w 10 dni? Na palcach jednej ręki mogę wymienić takie tytuły i ten film nie trafi na tę listę. Bardzo to widać, że Puchatek: Krew i miód został nakręcony na szybko, bo prawa autorskie do postaci ze Stumilowego lasu weszły do domeny publicznej i chyba Rhys Frake-Waterfield chciał być pierwszym, który zrobi o nich horror. Widać, że miała być to produkcja straight-to-dvd, ale rozeszło się viralem po internecie i postawiono na kinową dystrybucję. Nie polecam, nawet na imprezę, żeby sobie leciało w tle, bo ten film nie będzie bawił nawet po piwie.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl