Czy wyobrażaliście sobie kiedyś Hulka nie jako bestię walczącą z własnym gniewem, ale jako żywą maszynę bojową sterowaną niczym statek kosmiczny? Jeśli myśleliście, że zielony olbrzym nie może już was niczym zaskoczyć, Donny Cates udowodni wam, jak bardzo się myliliście.
Nowy początek po Immortal Hulk
Po zakończeniu serii Immortal Hulk, Ala Ewinga, która redefiniowała Bruce’a Bannera jako tragicznego bohatera z horrorem w tle, Donny Cates (znany z odważnych, często szalonych pomysłów w Venomie i Thorze) oraz rysownik Ryan Ottley (kojarzony głównie z Invincible) przejmują pałeczkę. Ich podejście do Hulka to zmiana tonacji z egzystencjalnej grozy na wysokooktanową, międzywymiarową jazdę bez trzymanki. Od samego początku wiadomo, że Cates nie zamierza kontynuować filozoficznej głębi poprzedników, tylko rzucić czytelnika w wir nieustającej akcji i pomysłowego szaleństwa.

„Statek Hulk” – rewolucyjny pomysł narracyjny
Największym twistem, który definiuje tę serię, jest koncept „Statku Hulk” – Bruce Banner zamyka świadomość Hulka w czymś na kształt „kokpitu”, skąd kontroluje jego ciało jak pilot mecha. Tymczasem w środku Hulk walczy z nieskończonymi hordami wrogów generowanych przez Bannera, aby utrzymać jego „moc bojową” na maksymalnym poziomie. To nie tylko nowatorskie podejście do relacji Banner-Hulk, ale i sposób na nadanie historii świeżości.
Wielowymiarowy chaos – szaleństwo Catesa w pełnej krasie
Cates zabiera nas do alternatywnych wymiarów, w których natrafiamy, m.in. na potworną wersję Thora i groteskowego Tony’ego Starka. Nie brakuje tu ekscentrycznych pomysłów, jak „Hulk Bestia” czy całe światy, gdzie fizyka i moralność wyglądają zupełnie inaczej. Całość ma nieco szalony, czasem kreskówkowy klimat science fiction, w którym granice logiki są regularnie przesuwane – ale w tym właśnie tkwi urok tej serii.

Ryan Ottley w swoim żywiole
Ryan Ottley, będący współautorem narracji wizualnej, prezentuje się tu znakomicie. Jego dynamiczna kreska, wyrazista mimika postaci i pełne ekspresji sceny walki świetnie oddają chaos i brutalność świata, który budują z Catesem. Szczególnie widowiskowe są kadry pokazujące eksplozje gniewu Hulka, walki z potworami i surrealistyczne pejzaże innych wymiarów. Ottley ewidentnie czuje się w tej estetyce jak ryba w wodzie.
Sprawdź też: Hulk kontra Thor: Sztandar wojenny – recenzja komiksu – Epicka konfrontacja gigantów Marvela
Nie wszystko złoto… czyli potknięcia serii
Jednak pomimo wielu mocnych stron, nie wszystko w tej serii działa idealnie. Niektóre zwroty akcji wydają się wprowadzone na siłę, a szaleństwo fabularne czasem przeważa nad emocjonalną głębią. W porównaniu do introspekcyjnego Immortal Hulk nowa odsłona wypada bardziej jak hollywoodzki blockbuster – pełna efektów, ale mniej angażująca emocjonalnie. Dla części czytelników, zwłaszcza tych ceniących psychologiczną złożoność postaci, to może być krok wstecz.

Podsumowanie – szalona jazda dla fanów akcji
Hulk Donny’ego Catesa to jednak przede wszystkim celebracja czystej rozrywki komiksowej – intensywnej, przerysowanej, bezkompromisowej. Jeśli jesteś fanem bombastycznych historii z superbohaterami, które nie boją się przekraczać granic absurdu i fizyki, ta seria będzie dla ciebie idealna.
Sprawdź też: Nieśmiertelny Hulk Tom 2 – recenzja komiksu. Otwórz zielone drzwi.