Nie oszukujmy się – pady od Genesisa były kiepskie, i to delikatnie mówiąc. Użyłbym bardziej dosadnych słów, ale Damian na mnie by nakrzyczał, że tak nie wolno, kultura dziennikarska i takie tam bzdety. Tak czy siak, Genesis postanowił odkupić swoje grzechy i na koniec roku dowieść Genesis Mangan 400. Niecierpliwych informuję: jest bardzo dobrze!
Tak wiele, za tak niewiele
Tradycyjnie, zaczniemy sobie od pudła i zawartości. Wbrew pozorom, jest tutaj o czym wspomnieć. Wyczytamy tutaj, chociażby listę kompatybilnych sprzętów, a są nimi komputery stacjonarne/laptopy, Steam Deck, Asus Rog Ally, Android oraz Nintendo Switch. W środku, poza bezprzewodowym padem i kablem ładującym (USB A – USB C o długości 70 cm), znajdziemy również odbiornik do łączności bezprzewodowej z PC, plastikowe etui oraz dodatkowy faceplate. Brzmi nieźle, prawda? A to wszystko za 159 zł.
Genesis Mangan 400 – Estetyczne cudeńko
Mamy tutaj bryłę bardzo zbliżoną do tej znanej z Xboxa, aczkolwiek nie brakuje jej indywidualnego charakteru. Jest też ona nieznacznie mniejsza, co za tym idzie, osoby o większych dłoniach mogą czuć lekki dyskomfort, szczególnie przy korzystaniu z d-pada. Jeśli chodzi o schemat przycisków, to jest on żywcem zaczerpnięty ze Switcha, łącznie z asymetrycznym układem analogów.
Co do samej budowy – nie ma zbytnio czego się przyczepić. Tworzywo wykorzystane do konstrukcji nie wali tanim chińczykiem, wszystko jest dobrze spasowane, a gumowany spód gripów sprawia, że pad pewnie leży w rękach. Co ciekawe, zadbano tutaj też o podświetlenie przycisków funkcyjnych, d-pada oraz portu USB C do ładowania. Nie powiem, wygląda to bajerancko. Jeśli jednak Was to nie kręci, to możecie ze spokojem je wyłączyć lub zostawić podświetlony przycisk home. Szkoda tylko, że nie dodano jeszcze jednej opcji – wyłączenia podświetlenia wspomnianego wcześniej portu USB C. Jest to w sumie największy obszar i poza walorami estetycznymi, nie dodaje on w zasadzie nic, a podejrzewam, że zżera najwięcej energii. Dziwi to tym bardziej, że w wersji przewodowej taka możliwość istnieje.
Ostatnim wizualnym bajerem jest wymienny faceplate. W zestawie otrzymujemy czarno-zielony, z fikuśnym nadrukiem wyglądającym jak jakaś wojskowa mapa z ukształtowaniem terenu. Jest to ciekawa opcja, która ma potencjał na przyszłość, np. wypuszczenie dodatkowych paneli z różnymi wzorami, albo produkcję bardziej spersonalizowanych. Także Genesis, śmiało, bierzcie i korzystajcie z tego pomysłu – co do procenta od sprzedaży to się jakoś dogadamy.
Kilka drobnych zgrzytów
Sprawdź także: PDP REALMz Sonic Green Hill Zone – recenzja pada – skromny, ale dobry
Żeby nie było, że ja tu jakieś peany głoszę, albo zostałem przekupiony, to w tej beczce miodu, jest kilka drobnych łyżeczek dziegciu. Przede wszystkim bumpery są zbyt wysunięte względem spustów. Utrudnia to dość mocno swobodne przemieszczanie się palca między nimi. Poza tym faktura trigerów mogłaby być nieco bardziej chropowata – usprawniłoby to np. celowanie w grach FPS.
Zauważyłem też dość ciekawą rzecz, a mianowicie fakt, że analogi są… zbyt czułe. Nie wiem, może mi już mózg płata figle, ale odniosłem takie wrażenie. W każdej grze musiałem obniżyć czułość o 5-10%, bo autentycznie miałem problemy z celowaniem np. w Crossbow: Bloodnight. Nie jest to jakiś straszny problem, ale warto o tym wspomnieć. Zgaduję, że da się to jakoś poprawić aktualizacją firmware’u.
Najsłabszym elementem Genesis Mangan 400 jest niestety etui. W swoim założeniu jest to całkiem sprytny pomysł, ale w praktyce wypada dość średnio. Mamy bowiem tylko jeden zatrzask, przez co spasowanie obu pokryw nie jest idealne. W dodatku, plastikowe „zawiasy” są strasznie cienkie i obawiam się, że z biegiem czasu po prostu się wyrobią i zaczną pękać. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby nawet najtańszy materiałowy pokrowiec z zamkiem błyskawicznym.
A, i błagam, zmieńcie nazwę, błagam. Mangan 400 brzmi koszmarnie, a dodatkowo może przywoływać traumatyczne wspomnienia z poprzednikami.
Synek, to je dobre!
Sprawdź także: Monitor Philips Momentum 329M1RV/00 Recenzja
Skoro mowa o analogach – trzeba tutaj pochwalić producenta za ich jakość. Są dobrze wyprofilowane, dzięki czemu kciuk się z nich nie ześlizguje. Sprawdziłem też martwe strefy przy pomocy odpowiedniego oprogramowania – wyniki były zadowalające. Obie gałki tworzyły piękne okręgi, które bez problemu można było wypełnić.
Fani retro gier też powinni być zadowoleni. D-pad jest wyjątkowo udany – odpowiednio sztywny i wyprofilowany, przypominający jakościowo te od 8bitdo. Granie na nim w dwuwymiarowe platformówki to czysta przyjemność. Przyciski też się przyjemnie wciskają, i co ciekawe, zostały wykonane przy pomocy technologii Double Injection, dzięki czemu nadruki na nich powinny naprawdę długo wytrzymać. W ramach ciekawostki można dodać, że przy pomocy odpowiednich kombinacji klawiszy możemy ustawić trzy poziomy wibracji, jak i czułości analogów. Dodatkowo, możemy też włączyć turbo na dowolnym przycisku, co pewnie spodoba się fanom gier z gatunku shoot’em up. Jedyne czego zabrakło, to żyroskopu – co prawda sam z niego nie korzystam, ale warto o tym wspomnieć.
Genesis Mangan 400 został wyposażony w akumulator o pojemności 1000 mHa, co według producenta wystarczy na jakieś 10-15 godzin grania. Co prawda, nie siedziałem z włączonym stoperem, ale z ręką na sercu mogę przyznać, że ze spokojem ten czas faktycznie wytrzymuje.
Jak wspomniałem na początku, kontroler bez problemu sparujemy z różnymi sprzętami, m.in. z Nintendo Switch, PC, czy Steam Deckiem, a to dzięki zastosowaniu modułu bluetooth 5.0. Umożliwia nam to rozgrywkę na odległości nawet do 10 metrów przy połączeniu bezpośrednim, albo 5 metrów przy wykorzystaniu odbiornika dołączonego do zestawu. Działa to bezproblemowo i nie zaobserwowałem przy tym żadnego input laga.
„Wąski, jak Ty mnie zaimponowałeś w tej chwili”
Trzeba przyznać jedno – projektanci z Genesis porządnie odrobili zadanie domowe i wyciągnęli wnioski z poprzednich projektów. Genesis Mangan 400 (no nie mogę z tej nazwy) to wyjątkowo udany pad w swojej kategorii cenowej. Jasne, ma swoje drobne mankamenty, ale wierzę, że przy następnej iteracji, a może nawet przy nowym modelu, zostaną one poprawione. Tak czy siak, jest to dobre rozpoczęcie przez Genesis nowego rozdziału w dziedzinie kontrolerów. Więc, jeśli szukacie fajnego i funkcjonalnego pada, w relatywnie niskim budżecie, to śmiało możecie po niego sięgać – nie zawiedziecie się.
P.S. Genesis, ale zróbcie wersję z symetrycznymi analogami, plz.