Mało kto o tym wspomina, ale Guy Gavriel Kay dzięki rodzinnym znajomościom podczas studiów dostąpił zaszczytu pracy ze spadkobiercą Profesora z Oksfordu. Przez rok pomagał Christopherowi Tolkienowi w porządkowaniu zapisków jego ojca oraz tworzeniem jednolitej narracji dla opus magnum mistrza fantasy, które powstawało przez całe jego życie. Owocem tej współpracy było pierwsze wydanie Silmarilionu z 1977 roku. Nie zatrzymał się jednak w Śródziemiu, lecz ruszył własną drogą. Jej owocem jest wiele powieści ze światem wykreowanym na podobieństwo naszego, które trafiły na półki księgarń.
Uczta dla oka
Sprawdź także: Parias – recenzja książki. Niełatwe jest życie banity.
Nie inaczej było w przypadku jego przedostatniej książki, przełożonej w ubiegłym roku została na nasz język przez Agnieszkę Sylwanowicz. Oprócz tłumaczeń poprzednich dzieł Kaya (m.in. Dzieci ziemi i nieba, Lwy Al-Rassanu, Pożeglować do Sarancjum) pracowała również przy wielu przekładach pozycji autortwa Tolkiena, które stanowią znaczną część jej portfolio. Dawno temu blask w pięknym wydaniu z twardą okładką ujrzała światło dzienne we wrześniu 2023 r. nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.
Uczta dla rozumu
Sprawdź także: Historia Pokemonów — recenzja książki — Nostalgiczna podróż do świata Kieszonkowych Potworów.
Guidanio Cerra dzięki staraniom swego ojca i wsparciu jego znajomych ukończył prestiżową szkołę, co jak nietrudno się domyślić, odkryło przed nim wiele możliwości. Mimo iż chciał wrócić do rodzinnej Seressy i razem z kuzynem prowadzić księgarnie, to zdecydował się przystać na propozycje Guarina – swego mentora i udał się, by służyć na dworze władcy jednego z wielu rozsianych po półwyspie miast-państw. Szybko jednak orientuje się, że władca Mylazji nie jest osobą świętą, a wręcz stanowi przeciwieństwo tejże idei. Pewnej nocy na dworskim korytarzu napotyka młodą dziewczynę Adrię, którą już kiedyś widział w totalnie innych okolicznościach. Podejmuje jednak decyzje, by nikogo nie informować o tym fakcie. Ten moment zaważa na jego dalszych losach. Zamiast spokojnego życia służącego zostaje on niemal natychmiast wciągnięty w roztaczające się po krainie spiski, niesnaski kondotierów, a w ostateczności bierze udział w kreowaniu wielkiej polityki.
Dawno temu blask nie jest pierwszą powieścią, z akcją w fikcyjnej krainie Bachiarze. W tym samym świecie miały miejsce dzieje z duologii Sarantyńskiej Mozaiki (Pożeglować do Sarancjum, Władca Cesarzy), a o wydarzeniach, które nastąpiły kilkadziesiąt lat później, można przeczytać w Dzieciach ziemi i nieba. Choć mapa okolic przedstawiona na pierwszych kartach tego tomu niczego nie sugeruje, to po pierwszych kilkudziesięciu stronach zorientujemy się, że jest ona wzorowana na północnym brzegu Morza Śródziemnego. Również pozostałe realia zostały oparte na okresie z naszej prawdziwej historii. Można nawet pokusić się o zawężenie poszukiwanej daty do połowy XV wieku. Przypuszczenia te popdpieram wydarzeniem wspomnianym pod koniec powieści, którego realny odpowiednik miał miejsce w 1453 r. W wyniku zabiegów autora otrzymujemy więc klimaty z przełomu późnego średniowiecza i wczesnego renesansu, które mi osobiście zawsze będą się kojarzyć z drugą, legendarną odsłoną serii Assassin’s Creed.
Muszę przyznać, że się zainteresowałem
Sprawdź także: Płoń — recenzja książki — Monster movie w książkowym wydaniu
Na początku podchodziłem do tego tytułu z dozą dystansu, lecz po pierwszych stu stronach wciągnąłem się w opowieść, co sprawiło, że pozostałe czterysta pięćdziesiąt było dla mnie czystą przyjemnością. Do pełnego docenienia musiałem się mocno skupić. Stąd też moja sugestia, że Dawno temu blask jest tytułem przeznaczonym do czytania w domowym zaciszu, gdzie możemy się mu w całości poświęcić. Świat wykreowany przez kanadyjskiego pisarza zainteresował mnie tak mocno, że w bliżej jeszcze nieokreślonej przyszłości postaram się poznać pozostałe historie w nim umiejscowione.