Ciepło słońca na skórze, szum fal i beztroskie wakacje – brzmi jak bajka, prawda? Bohaterowie serialu Biały Lotos skrywają jednak sekrety, a ich letni wypoczynek nie wygląda tak, jak sobie wymarzyli. Jeśli ciekawi Cię jak potoczą się losy bohaterów oraz co kryje się pod powierzchnią pozornej idylli, zapraszam cię do lektury recenzji serialu Biały Lotos od HBO.
Na początek garść faktów
Biały Lotos to produkcja od HBO z 2020 roku. Drugi sezon zadebiutował natomiast w lutym dwa lata później. Na rok 2024 zapowiedziano już sezon 3. (do premiery jest więc jeszcze trochę czasu, by wszystko nadrobić). Serial zadebiutował też na DVD i w Polsce jest dostępny w dystrybucji od Galapagos.
Warto też wspomnieć, iż dotychczas zdjęcia kręcono na hawajskiej wyspie Maoui (sezon 1) oraz we włoskim Taorminie (sezon 2). Ciekawe lokalizacje i przepiękne otoczenie luksusowego hotelu, który jest nie mniej ważnym bohaterem drugiego planu tej historii. W głównej obsadzie aktorskiej znaleźli się m.in. Jennifer Coolidge (American Pie, Legalna Blondynka), Michael Imperioli, Tom Hollander (Nocny recepcjonista, Bohemian Rhapsody), Murray Abraham (Grand Budapest Hotel), Theo James (Niezgodna), i Connie Britton (American Ultra, American Horror Story).
Wszyscy nosimy maski
Główną oś serialu stanowią widziane okiem kamery urywki z wakacyjnego wypoczynku w luksusowym hotelu wybranej i zróżnicowanej grupy bohaterów, wśród których są m.in. młode małżeństwo, dziedziczka fortuny (w tej roli świetna Jennifer Coolidge), rodzina z nastoletnimi dziećmi, a także pracownicy hotelu. Choć na pozór wszystko wygląda jak z obrazka, a milusińscy cieszą się urokami życia i wygodami ośrodka, wypoczynek zakłócają wychodzące na jaw kolejne problemy. Jak to w życiu bywa, relacje międzyludzkie potrafią się pokomplikować – od miłości do nienawiści, dawne i obecne zdrady wychodzące na jaw oraz traumy z przeszłości dające o sobie znać. Z odcinka na odcinek fabuła się zagęszcza, a niepokojąca muzyka buduje klimat, sugerując obrót wydarzeń zmierzający do nieuchronnej katastrofy. Możemy obserwować, jak kolejne sprawy wypływają na powierzchnię, a wcześniej nierozwiązane konflikty ulegają zaognieniu. Problemy naszej gromadki widzimy ukazane w krzywym zwierciadle i trochę z przymrużeniem oka – nikt nie jest święty i każdy ma coś na sumieniu. Śledzimy ich poczynania, czasem kibicując, a czasem szczerze mając ich dość (Shane, myślę tu o tobie!). Wielowymiarowi bohaterowie stanowią siłę napędową poznawanej historii – możemy ich lubić lub nie, utożsamiać się z nimi lub życzyć im jak najgorzej. Najważniejsze, że nie pozostają nam obojętni. Z niecierpliwością śledzimy historię oczekując na rozwiązanie wszystkich wątków 🙂
Pod powierzchnią
Podczas seansu początkowych odcinków pierwszego sezonu możemy poczuć się trochę zdezorientowani, o co w tym wszystkim chodzi. Dostajemy piękne ujęcia i pozornie niepowiązane ze sobą sceny, jednak wraz z rozwojem fabuły wszystkie wydarzenia, które do tej pory obserwowaliśmy, łączą się w logiczną całość. Serial stanowi celny komentarz dotyczący nierówności klas społecznych i relacji międzyludzkich. Niejednoznaczni bohaterowie o złożonych motywacjach, których niektóre działania są moralnie dyskusyjne, stanowią siłę napędową tej historii.
Podsumowanie
Jeśli już zdążyliście stęsknić się za latem, a przy okazji macie chrapkę na przyjemny, ale jednak skłaniający do refleksji serial obyczajowy, to nie szukajcie dłużej – Biały Lotos spełni wasze oczekiwania. Dzięki serialowi Biały Lotos poczujecie się tak, jakbyście sami spędzali czas w wakacyjnym kurorcie, a przy okazji obserwowali bolączki współczesnych bohaterów. W końcu nawet na wakacjach ciężko jest uciec od trosk i problemów. Nie zabraknie śmiechu, łez i wszystkiego pomiędzy. Szykujcie więc swój popcorn i zapraszam do seansu.
Sprawdź też: The Crown – recenzja serialu. Uwięziony ptaszek w złotej klatce