REKLAMA

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie

Jakub Trojanowski

Opublikowano: 22 października 2024

Spis treści

 

Jestem niemal pewien, że podczas lektury twórczości Tolkiena co najmniej raz zastanawialiście, czy dobrze wyobrażacie sobie wnętrza ważniejszych budynków lub położenie poszczególnych lokacji na mapie Śródziemia. Z odpowiedzią na tego rodzaju wątpliwości przychodzi Atlas Śródziemia, który na początku tego roku doczekał się nowego wydania. O nim opowiem w poniższej recenzji.

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie

Kartografia (nie)zwykłych światów

Karen Wynn Fonstad była z wykształcenia kartografem. Nabyte umiejętności zdecydowała się jednak wykorzystać w dość nieszablonowy sposób. Postawiła bowiem na tworzenie atlasów różnych fantastycznych światów. Jej portfolio otwarło właśnie anglojęzyczne wydanie Atlasu Śródziemia z 1981 roku (zaledwie 8 lat po śmierci Tolkiena i 4 lata po ukazaniu się Silmarillionu). Historia jednak zatoczyła koło, gdyż już w 1992 roku pojawiło się odświeżone wydanie tego tytułu (biorące pod uwagę wydane w międzyczasie tomy Historii Śródziemia).

Sprawdź również: Kształtowanie Śródziemia. Historia Śródziemia Tom IV – Recenzja książki. 

REKLAMA

Pierwsze polskie wydanie ukazało się dopiero w 1998 roku nakładem wydawnictwa Amber. Ta i dwie kolejne edycje były tłumaczone przez Tadeusza Olszańskiego. Tegoroczna wersja natomiast została przełożona przez Paulinę Braiter, która pracowała nie tylko przy książkach Tolkiena, ale również Gaimana, Le Guin czy Asimova. Za ilustrację na okładce, która łączy w sobie fragmenty map z obrazem warowni, odpowiadał Maciej Łaszkiewicz (inne jego dzieła możemy podziwiać na najnowszych tomach Historii Śródziemia oraz  nowych wydaniach sagi Pieśni Lodu i ognia). Gwoli formalności dodam tylko, że za uaktualnione wydanie odpowiada wydawnictwo Zysk i S-ka.

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie

Dobry atlas to nie same mapy

Atlas Śródziemia różni się od typowych atlasów, które znacie z otaczającego was świata. możecie znać z otaczającego was świata. 220 stron nie jest wypełnione wyłącznie mapami, lecz każdej z grafik towarzyszy opis, nierzadko zajmujący tyle samo lub więcej miejsca niż ona. Najczęściej są one streszczeniem historii, które miały miejsce na danych terenach. Książka została bowiem podzielona na tematyczne rozdziały. Początkowe rozdziały dotyczą miejsc z pierwszych trzech er w historii Śródziemia, o których mogliście przeczytać przede wszystkim w Silmarillionie. Natomiast czwarta część porywa nas w podróż przez krainy, przez które podróżowali bohaterowi zarówno Hobbita, jak i Władcy Pierścieni. Jest to chyba jeden z dwóch fragmentów najbliższych klasycznym atlasom kartograficznym. Nie znajdziemy tu bowiem żadnych tras wędrówek ludów, czy schematów batalii. Zamiast tego możemy rozkoszować się szczegółowymi mapami i najważniejszymi informacjami o krainach takich jak Shire, Rohan czy Gondor.

Na tym jednak wartościowe elementy się nie kończą, ponieważ kolejne rozdziały pozwalają śledzić losy Kompanii Thorina oraz Drużyny Pierścienia dzień po dniu. Szczególnie spodobała mi się decyzja o zestawieniu ze sobą tras przebytych przez obie grupy w drodze do Rivendell, w końcu we Władcy Pierścieni Sam zwracał na nie uwagę Frodowi. Na końcu rozdziału poświęconego właśnie temu tytułowi znajdziemy pięciostronną tabelę dokładnie analizującą każdy dzień podróży bohaterów pod względem przebytej odległości, prędkości przemieszczania się czy nawet miejsca noclegu. Oczywiście nie zabrakło też drobnej wspominki o czwartej erze Śródziemia, która nastała po zniszczeniu Jedynego Pierścienia. Ostatni rozdział ponownie zbliża nas do atlasów realnego świata, gdyż zawarte w nim mapy przedstawiają takie aspekty jak ukształtowanie terenu, klimat, roślinność, zaludnienie czy używane języki.

Sprawdź również: Upadek Númenoru – Recenzja książki. Kronika zatopionej wyspy

Wspomniane bloki tekstowe dzielą się na dwa rodzaje: opisy miejsc i streszczenia wydarzeń – do tych drugich przez ciągle mam mieszane odczucia. Z jednej strony są one na tyle szczegółowe, że początkujący miłośnik twórczości Tolkiena może się w nich zagubić (mam na myśli rozdziały dotyczące Silmarillionu), natomiast czytelnik mający już za sobą wiele tytułów raczej nie znajdzie w nich nowych informacji. Mimo to uważam, że całościowo stanowią one naprawdę bardzo dobre źródło wiedzy (dopóki nie pojawi się polskie wydanie Encyklopedii Śródziemia).

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie

Chodź ze mną, zbudujemy hobbicią norkę

To nie żart, obok  mniejszych i większych map wewnątrz Atlasu Śródziemia możecie znaleźć również schematy wielu ikonicznych obiektów ze Śródziemia. Na ich czele stoi właśnie pewna hobbicia norka z charakterystycznymi zielonymi drzwiami. Gdyby naszła was ochota na zbudowanie podobnej w swoim ogrodzie to zdecydowanie pomoże w tym skala wyrażona w (zapewne hobbicich) stopach. Podobne skale znaleźć można również w przypadku wielu innych przedstawionych lokacji. Warto zauważyć, że na kartach atlasu znajdziecie zarówno przekroje, jak i przestrzenne wizualizacje kultowych miejsc.

Na oddzielny akapit zasługują oczywiście mapy, dla których zapewne większość czytelników otwiera jakiekolwiek atlasy.  W tym wydaniu odstąpiono od przeważających biało-czarnych odcieni na rzecz nieco cieplejszej żółto-zielonej palety barw. Nie stracono przy tym na przejrzystości grafik, a wręcz przeciwnie, nabrały one głębi, a brąz i pastelowa czerwień strzałek moim zdaniem bardzo dobrze wkomponowują się w całokształt,  a jednocześnie dobitnie zwracają uwagę czytelnika. Odnowione plany i schematy zapożyczone z francuskiego wydania cechują się tym, że przedstawiają całość bitew na jednej ilustracji, a chronologię poszczególnych etapów podpowiada nam tekst na sąsiedniej stronie. Nie uważam tego jednak za wadę, bo dzięki takiemu projektowi mogłem podczas lektury jednym palcem wskazującym śledzić opis, a drugim miejsce, lub element budynku, do którego się odnosił.

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie

To wszystko naprawdę pasuje do siebie

Atlas Śródziemia posiada naprawdę potężną bibliografię, zawierającą również pozycje odnoszące się do otaczającego nas świata. Wśród nich królują te dotyczące geologii. Wersja angielska z 1991 roku powstała na podstawie wielu pozycji, które wyszły bezpośrednio spod pióra Tolkiena lub zostały zredagowane na podstawie jego notatek. Dlatego czytając nawet takie pozycje jak Niedokończone Opowieści czy kolejne tomy Historii Śródziemia bez większych problemów możemy  porównywać opisywane w nich wydarzenia z tym dziełem (niestety autorka nie zdążyła stworzyć wersji, która korzystałyby z tomów X-XII Historii Śródziemia). Oczywiście w wielu miejscach Fonstad pożytkowała się także szkicami i mapami samego Tolkiena, o czym napomknąłem już w mojej recenzji Kształtowania Śródziemia.

Oczywiście nie mogło zabraknąć też skromnego Dodatku, którym w przypadku Atlasu jest zestawienie długości rzek, pasm górskich oraz powierzchni zbiorników wodnych i państw. Jest to gratka dla osób, które chcą zestawić je z realnym światem lub po prostu lubują się w liczbach. Osobiście jednak bardziej cenię sobie wspomnianą już wcześniej tabelę rozbijającą przygody członków Drużyny Pierścienia na pojedyncze dni. Dzięki niej mam nadzieję podjąć się kiedyś przedsięwzięcia, jakim jest czytanie Władcy Pierścieni dzień po dniu. Gdy spojrzycie do niej i zauważycie, że drugi miesiąc (odpowiednik lutego) ma 30 dni możecie uznać to za błąd. Jest to jednak całkowicie poprawne, gdyż wykorzystany tu kalendarz Shire różni się nieco od naszego.

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie

Żadne dzieło nie ustrzeże się od błędów

Niestety w Atlasie Śródziemia sprawne oko dostrzeże pewną dawkę błędów. Najczęściej są to proste literówki lub pomyłki w odmianie, choć nie zabrakło kilku błędów rzeczowych. Czy zostało to spowodowane pośpiechem albo brakiem uważniejszej redakcji lub konsultacji? Tego niestety nie wiem. Jestem jednak w stanie przymknąć nieco oko, bo otrzymaliśmy naprawdę wartościowe dzieło, które może stanowić łatwo dostępne kompendium całego uniwersum. Obecnie można ją zakupić za ok. 80-90 zł, co w mojej ocenie jest naprawdę przystępną ceną w stosunku do zawartości. Mam jednak cichą nadzieję, że w ewentualnych wznowieniach wspomniane powyżej niedociągnięcia zostaną poprawione, dzięki czemu książka będzie mogła obronić się pod każdym względem. Oczywiście czekam też na obiecaną już jakiś czas temu Encyklopedię Śródziemia, dzięki której jeszcze lepiej będę mógł uporządkować swoją wiedzę na temat uniwersum.

ZALETY +

WADY -

Jakub Trojanowski

Student medycyny, prywatnie wielki fan papierowego wydania Gwinta. Od dziecka pochłaniam książki i filmy o różnorodnej tematyce. W wolnych chwilach, przy pracy lub nauce zawsze w tle wybrzmiewa klasyczną i filmową. Zarówno w grach, jak i w życiu lubię nieszablonowo podchodzić do problemów. Nie mam ścisłej czołówki ulubionych uniwersów, ale podium zajmują Władca Pierścieni, Wiedźmin i Mass Effect. Co nie znaczy, że z chęcią nie podyskutuję, chociażby o Asasynach goniących po dachach Szturmowców Imperium Galaktycznego.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Ogień i krew. Pieśń Lodu i Ognia. Część 1 i 2 – recenzja książki. Smoki, wojny i zdrady

Ogień i krew. Pieśń Lodu i Ognia. Część 1 i 2 – recenzja książki. Smoki, wojny i zdrady

Uniwersum Metro 2033. Paryż: Lewy Brzeg – Recenzja książki. Do zobaczenia na drugim brzegu 

Uniwersum Metro 2033. Paryż: Lewy Brzeg – Recenzja książki. Do zobaczenia na drugim brzegu 

Kształtowanie Śródziemia. Historia Śródziemia Tom IV – Recenzja książki. 

Kształtowanie Śródziemia. Historia Śródziemia Tom IV – Recenzja książki. 

Gra o Tron – Recenzja książki. Niech leje się krew i lecą flaki 

Gra o Tron – Recenzja książki. Niech leje się krew i lecą flaki 

Jeleni Sztylet – Recenzja Książki. Krew to droga waluta 

Jeleni Sztylet – Recenzja Książki. Krew to droga waluta 

Jak sprzedać nawiedzony dom — recenzja książki — Niektóre domy nie chcą zostać sprzedane

Jak sprzedać nawiedzony dom — recenzja książki — Niektóre domy nie chcą zostać sprzedane