Previous slide
Next slide

Assassin’s Creed Origins — Recenzja gry. Jak to jest być medżajem, dobrze?

Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenie w życiu to powiedziałbym, że mojego syna i Ayę. Ayę, która nie podała mi pomocnej dłoni, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe to właśnie przypadkowe zabójstwa wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że gdy wyznaje się pewne wartości, nawet na poziomie uniwersalnym takie jak kredo Ukrytych bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga nam się rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość, życie to likwidowanie Zakonu Starożytnych. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład ochraniam Siwę, a jutro… kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby bronił Kleopatrę i Cezara – Bayek z Siwy, asteriksowane.

Ledwie prowincja?

Gdy słyszę o antycznym Egipcie czasów Kleopatry, na myśl przychodzi mi pewien znany i cieszący się niewiędnącą popularnością w Polsce film. Chodzi oczywiście o francusko-niemiecką komedię o losach dwójki Galów i jednego psa. Jednakże o tym może napiszę innym razem. Po przerwie trwającej kilka odsłon ponownie otrzymaliśmy w czasach współczesnych protagonistę z imieniem, nazwiskiem i twarzą – Laylę Hassan, początkowo jeszcze pracowniczkę Abstergo, współczesnej fasady zakonu Templariuszy znanego z poprzednich części. Bada ona wspomnienia dwóch mumii, Bayeka z Siwy i Ayi z Aleksandry, żyjących w I w.p.n.e. O młodzieńczych przygodach tego małżeństwa przeczytać można w Pustynnej Przysiędze. Wskutek traumatycznego wydarzenia rozdzielają się oni na pewien czas, by  poradzić sobie z żałobą. Bayek udaje się na samowygnanie, by znaleźć i zabić pięciu zamaskowanych antagonistów, odpowiedzialnych za ową tragedię. Na swojej drodze napotyka on wielu dawnych znajomych, jak i swoją żonę, od której otrzymuje legendarne, pierwsze ukryte ostrze, którym zabito Kserksesa. Razem kontynuują wendetę, coraz bardziej wikłając się w zakulisowe rozgrywki polityczne. Zdecydowaną większość czasu kierujemy postacią Bayeka, jednakże mamy szansę wraz z Ayą mi.in. stanąć za sterem statku.

Tak nie wolno, pobite gary

Origins było pierwszym tytułem z serii, który poszedł całkowicie w stronę gatunku RPG i szerokiego wachlarza zdolności, w dużej mierze stawiając na mniej lub bardziej otwartą walkę, zamiast skrytego podejścia. Samo drzewko umiejętności zostało podzielone na trzy gałęzie: Wojownika odpowiadającą za bezpośrednią walkę, Łowcy wspierającą w potyczkach z dystansu i Wróża, która zawiera umiejętności dotyczące wykorzystywanych gadżetów czy zakupów u rzemieślników. Nasz medżaj może korzystać z przeróżnych rodzajów broni, od krótkich podwójnych ostrzy zaczynając, na toporach kończąc. Ponadto może on zakupić albo znaleźć różnego rodzaju łuki oraz tarcze, które również stanowią ważny fragment wyposażenia. Jak tradycja gier RPG nakazuje, wszystkie z tych przedmiotów podzielone są na 3 poziomy rzadkości, zwykłe, rzadkie i legendarne, oczywiście oznaczone różnymi kolorami w menu ekwipunku.

Bez pałacu nie ma pałacu

Odsłona opowiadająca o przygodach ostatniego z medżajów daje możliwość odwiedzenia terenów współczesnego Egiptu i wschodniej Libii, włącznie z półwyspem Synaj, który dodany został w DLC The Hidden Ones. Oprócz pustyń przeplatanych oazami i górzystymi terenami AC Origins oferuje także bardziej zwartą zabudowę jak np. egipskie Teby w Klątwie Faraonów, Memfis, czy Cyrenę. Jednakże największym miastem, które przyjdzie nam odwiedzić to Aleksandria, której port układa się do snu, gdy lekka bryza zmarszczy morze gładkie jak stół. Przepraszam, to znowu ci przeklęci Galowie. Poza zwykłymi budynkami w tym mieście znacząco wyróżnia się legendarna Biblioteka Aleksandryjska, po brzegi wypełniona zwojami. Niedaleko w niej wznosi się całkiem rzetelnie odwzorowany jeden z cudów antycznego świata, latarnia Morska na Faros. Ten tytuł wykorzystuje mechanikę pytajników, którą kojarzyć można przede wszystkim z serii Batman: Arkham czy Wiedźmina 3: Dzikiego Gonu. Mapa wypełniona jest nimi po brzegi, a każdy z nich kryje pod sobą różnorodne lokacje i aktywności. Wraz z wprowadzeniem do gry orła Senu punkty widokowe, będące charakterystycznym symbolem przygód Asasynów, przestały mieć znaczenie w odkrywaniu informacji o nowych terenach, służąc po zsynchronizowaniu głównie jako punkty szybkiej podróży oraz wzmocnienie percepcji towarzysza. Co ciekawe, nie uświadczymy również bardzo rozpoznawalnego Wzroku Orła, którego funkcje rozdzielone zostały między wspomnianego wcześniej Senu oraz Impuls Animusa.

Charakterek to ma paskudny

Kolejnym charakterystycznym elementem serii Assassin’s Creed jest mieszanie w przedstawionym świecie elementów fikcji historycznej i fantastyki z prawdziwą historią. Z rzymską inwazją za progiem w Egipcie toczy się wojna domowa między rodzeństwem z macedońskiej dynastii Ptolemeuszy – Ptolemeuszem XII i jego siostrą, której imię każdy z nas słyszał minimum raz, Kleopatrą. A tam, gdzie jest Kleopatra, musi być też i Julek, znaczy… Cezar, Juliusz Cezar. W trakcie naszej przygody z grą będziemy m.in. współpracować z panią o pięknym nosku, która najpierw próbuje nawiązać sojusz z Pompejuszem, by po jego dość tragicznym końcu, bazowanym na prawdziwej historii dać się wnieść w dywanie na audiencję u Cezara. Co ciekawe również jej przyboczny i jednocześnie obrońca, również był postacią, która kiedyś żyła i pełniła taką samą funkcję. Na samym końcu fabuły natrafić możemy również na kilku rzymskich polityków, jak chociażby Gajusza Kasjusza Longinusa oraz Marka Brutusa, którzy odegrali tę samą rolę jak w realnym świecie, jednak nie będę jej zdradzał, by nie psuć niespodzianki osobom, które jeszcze w ten tytuł nie grały. Jednakże tym, co przyniosło chyba najwięcej rozgłosu dla Assassin’s Creed Origins, było umieszczenie w Wielkiej Piramidzie w Gizie komnaty, opartej na teorii Jean Pierre’a Houdina, której istnienie potwierdzono niedługo po premierze gry. Warto również dodać, że oprócz samej gry Ubisoft stworzył dodatkową aplikację, skupiającą się tylko i wyłącznie na aspekcie edukacyjnym, która co prawda korzysta z tej samej mapy, lecz zamiast fabuły oferuje kilkadziesiąt wycieczek wypełnionych po brzegi historycznymi informacjami i ciekawostkami. 

Obsypać ich złotem

Jednym z niewielu aspektów, do których mógłbym się przyczepić, jest kiepska mechanika parkouru, w której zdecydowanie brakowało mi płynności, szczególnie że zacząłem rozgrywkę niedługo po ukończeniu dwóch poprzednich odsłon (Unity, Syndicate). Z drugiej strony mapa została zaprojektowana w taki sposób, że zdecydowaną większość czasu zajmie nam wspinanie się na skały, a nie skakanie po budynkach. Assassin’s Creed Origins mimo odejścia od bycia typową skradanką, nadal wypełniona jest klimatem poprzedniczek, dodatkową ukazując nam jako graczom kulisy powstania protoplasty Zakonu Assassynów. A gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości czy to „prawdziwy Asasyn” to warto pamiętać, że pomnik jednej z postaci występujących w tej grze mogliśmy zobaczyć w Sanktuarium pod willą w Monteriggioni, kierując poczynaniami Ezio.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl