Symulatory to zaskakująco popularny gatunek w świecie gier – i to od lat! Co ciekawe, ich popularność ciągle rośnie, szczególnie w erze streamingu i casualowego grania. Pomogą Ci zrelaksować się po ciężkim dniu i są idealną ucieczką od rzeczywistości. Czy Alchemist Shop Simulator jest tytułem wartym waszej uwagi?
Przytulny sklepik z miksturami w średniowiecznym miasteczku
Jeśli marzyłeś kiedyś, by rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady, tylko że zamiast Bieszczad wybrać średniowieczne miasteczko, a zamiast domku w lesie – sklepik z miksturami, Alchemist Shop Simulator jest dokładnie tym, czego potrzebujesz. Wcielasz się tu w początkującego alchemika, który tworzenie eliksirów ma we krwi.

Na starcie masz pusty lokal, kilka fiolek, parę ziółek i marzenie o byciu kimś więcej niż lokalnym sprzedawcą syropu na kaszel. Tutorial objaśnia szczegółowo podstawy gry. Zaczynamy od zakupu towarów u lokalnego kupca. Dostaniemy tu przedmioty, meble, komponenty czy nasiona. Jak prawdziwy Janusz biznesu, sprzedajemy drożej produkty kupione po taniości naprzeciwko.
Warzenie eliksirów to przyjemna i nieprzewidywalna rozrywka
Do naszych zadań należy też wyhodowanie roślin potrzebnych do magicznych mikstur. Przepisy oraz listę składników mamy w naszym Grimuarze, które stopniowo wraz z rozwojem fabuły odblokujemy. Żałuję, że od początku nie grałam w Alchemist Shop Simulator w języku polskim, bo musiałam wiele nazw sobie tłumaczyć. Wiecie, lubię sobie utrudnić czasem życie. Po kilku godzinach i trudnościach w zapamiętywaniu nazw roślinek potrzebnych do warzenia wywaru, postanowiłam to zmienić i rozgrywka przyspieszyła. Samo tworzenie eliksirów jest bardzo przyjemne. Mamy do tego specjalną stację na piętrze naszego specjalistycznego sklepu. Musimy pamiętać o kolejności składników, jeżeli któryś z nich zostanie pominięty, albo zamieszamy chochlą o jeden raz za dużo, cały nasz misterny proceder nie wypali, a magiczna ciecz nie uzyska mocy. Zdradzę wam jednak kupiecki sekret – nawet gdy na półkach leżały niewypały, moi klienci bili się o fiolki niczym klientki na promocjach o mgiełki w Victoria’s Secret.

System tworzenia eliksirów to trochę „gotuj z pasją”, a trochę „a co się stanie, jeśli wrzucę to zielone do tego niebieskiego?”. Efekt? Czasem arcydzieło, czasem mikstura na halucynacje, która przypadkiem rozwiązuje problem klienta. Przypadek? Nie sądzę.
Uber eliksir z zamówieniem na konkretny dzień już w Twojej okolicy
Każdego poranka, przed naszym przybytkiem dworzanin wywiesi listę zamówień na konkretne mikstury. W każdym zleceniu zostanie podana nagroda i czas na jego wykonanie. Zaczynamy z wysokiego C, przygotowując napar dla miłościwie nam panującego króla. Chociaż hojnie wynagrodzi nasz debiut, pieniądze pójdę na spłatę długu i podejrzanego mężczyzny w kamuflażu.

Przeglądając oferty uważajcie, by nie porwać się z motyką na słońce i nie wybrać zablokowanego przepisu bądź takiego, na który nie ma kompletu składników. Kolejne składniki będziecie odblokowywać za punkty zdobyte przy levelowaniu naszego kramu. Mogą to być mikstury na widzenie w ciemności, wyczarowanie kopii samego siebie, a z czasem będzie to Odzyskiwacz, odblokowujący odzyskiwanie połowy składników po zresetowaniu stołu alchemicznego, co sprawia, że nasze (często chore) eksperymenty są mniej marnotrawne.
Najbardziej zadowolona z siebie byłam, kiedy odblokowałam Alkohemię, która pozwoliła mi traktować alkohol jako podstawę mikstur. Aż chciałoby się powiedzieć, To jest butelka, z siedemnastego wieku, do której dziedzic nalewał wódkę i rozpijał tą wódką pańszczyźnianych chłopów.

Świętym Graalem, do którego dążymy, wzbogacając naszą wiedzę, jest Rutynowe Warzenie, wszakże po nim można poznać najmocniejszych alchemików, którzy napary sporządzają już z automatu i nic ich już nie zaskoczy.
Zerknij na to! : Chocolate Factory Simulator – recenzja gry. Zawsze chciałam być jak Willy Wonka
Rozwijanie sklepu urzekło mnie najbardziej w tej cozy gierce
Najwięcej radości daje rozwijanie sklepu – możesz ulepszyć wnętrze, kupić ładniejsze półki albo nowe narzędzia alchemiczne, które wyglądają, jakby były kradzione z Hogwartu. Szkoda tylko, że nie da się zatrudnić pomocnika, bo po kilku godzinach masz ochotę wywiesić karteczkę „zamknięte z powodów alchemicznych” i iść spać. Klienci wymiatają z półek wszystko, ciężko zaspokoić ich apetyt. Czas w tej gierce stoi w miejscu, wydawało mi się, że pograłam tylko chwilę, a minęły 3 godziny. Kiedy już odpalałam grę, cały czas było coś do zrobienia. A to sprawdzenie cen, a to zamknięcie punktu na chwilę i dokupienie brakujących towarów, bądź wyciągnięcie ich ze skrzyni i utylizacja skrzyń do przechowywania w kominku. Momentami czułam się jak w moim ukochanym Supermarket Together, z miejsca oddając się pracy, jakby to był prawdziwy etat. Dużym ułatwieniem jest wydawanie reszty za pomocą liczydła, idzie to o wiele sprawniej niż w symulatorach z kasą fiskalną.

Fabuły jako takiej nie ma, ale za to jest klimat. Trochę jakby ktoś wrzucił Stardew Valley, Potion Craft i nutkę czarnej magii do kotła, zamieszał trzy razy w prawo i wyjął Alchemist Shop. Można się wciągnąć, ale trzeba lubić powolne tempo i powtarzalność. Nie licz na wielkie zwroty akcji – tu największym dramatem jest to, że skończyła Ci się roślina będąca ostatnim składnikiem koniecznym do skompletowania mikstury, a czas nagli.
Sprawdź także: Tavern Manager Simulator – Recenzja – Gdzie moje zamówienie?!
Podsumowanie
Alchemist Shop Simulator to urokliwa mieszanka symulatora sklepu, gry ekonomicznej i alchemicznego chaosu. Gracz wciela się w początkującego alchemika, który od podstaw buduje swoje magiczne imperium, warząc eliksiry, sadząc zioła i zaspokajając zachcianki kapryśnych klientów. Mimo braku klasycznej fabuły gra urzeka klimatem, humorem i możliwością rozwoju sklepu. Powolne tempo, relaksująca mechanika i nutka średniowiecznej magii sprawiają, że to idealna propozycja dla fanów cozy gier i mikstur o wątpliwej legalności.