Przełom pod Amerykańskim Sztandarem. „Assassin’s Creed III” – recenzja gry

Michał Perlik

Opublikowano: 14 września 2021

Spis treści

Rok 2011 obfitował w wiele wspaniałych produkcji, zaczynając od Mass Effect 2, a kończąc na trzeciej części serii Deus Ex. W tym okresie firma Ubisoft pokazała światu m.in. Assassin’s Creed Revelations będącym zwieńczeniem popularnej trylogii Ezio, a w konsekwencji pożegnaniem z uwielbianym w środowisku graczy bohaterem. Po kilkudziesięciu miesiącach pustki i wyczekiwania, do życia zostało powołane Assassin’s Creed 3, będące swoistym rodzajem rewolucji serii. Co ciekawe, fabuła części również została ulokowana w bardzo niespokojnym okresie, a mianowicie w czasach Amerykańskiej Rewolucji. Dotychczas, niepisaną tradycją Ubisoftu był fakt iż, każda kolejna odsłona była lepsza od poprzedniej. Czy również i w tym przypadku było podobnie?

Screen z gry Assassin's Creed III

Wolność ponad prawem

Assassin’s Creed 3 bez wątpienia uchodzi za część przełomową. To stwierdzenie nabiera sensu w momencie kiedy zestawimy wszelakie eksperymenty jednocześnie pozostające wierne początkowym założeniom, a także zakończenie kwintologii Desmonda, będącego naszym ,,przewodnikiem’’ w dotychczasowych poczynaniach serii. Akcję gry osadzona jest w drugiej połowie XVIII wieku na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Fabuła przedstawia nam trudne chwile z jakimi ludność amerykańska musi się borykać w momencie powstającego w bólach państwa. Jesteśmy świadkami m.in. oderwania się od Brytyjskiej Korony, podpisania Deklaracji Niepodległości czy tragicznych losów rdzennych mieszkańców terenów kolonialnych. Pomimo iż wspomniane wydarzenia ogrywają znaczącą rolę w fabule produkcji, uchodzą w większości przypadków za świetnie wkomponowane tło.

Screen z gry Assassin's Creed III

Bostońską herbatkę odłóżmy na później

Zdecydowanie więcej uwagi poświęcono odwiecznej walce asasynów z templariuszami co w przypadku tej serii nie jest żadnym zaskoczeniem.
Przez lwią część fabuły Assassin’s Creed 3 wcielamy się w postać Connora, będącego w półkrwi Indianinem. Bohatera poznajemy już jako małego chłopca wychowującego się w wiosce Mohawków. W późniejszych sekwencjach śledzimy jego dorastanie i dojrzewanie zaczynając od dziecięcych zabaw, przez naukę polowania, a kończąc na przywdziewaniu szat asasyna. Ponadto mamy możliwość zasmakowania nieco wątku współczesnego wcielając się we wcześniej wspomnianego Desmonda Milesa. Tak jak w poprzednich częściach, tak i tym razem współczesnych epizodów nie jest zbyt wiele, jednak stanowią przyjemną odskocznię od głównej linii fabularnej. Podczas głównych misji fabularnych zwiedzamy cztery podstawowe lokacje: posiadłość Davenporta, pogranicze, a także dwa miasta w postaci Bostonu oraz Nowego Jorku.

Trochę pobiegajmy, trochę pożeglujmy

W grze mamy możliwość rozwijania zarówno gildii Asasynów, jak i osadę wokół posiadłości Davenporta. Wbrew pozorom w tym wypadku zdecydowanie lepiej rozwinięta i dopracowana jest ta druga możliwość, która sama w sobie jest ciekawsza i bardziej rozbudowana. Assassin’s Creed 3 wyróżnia się także nowym systemem walk opartym na sygnalizowanych atakach wrogów z możliwością parowania ciosów oraz wyprowadzaniem kontry.


Jak dla mnie największą zaletą tej produkcji są jednak misje morskie, które zostały zaprojektowane od podstaw i z niesamowitą dbałością o detale. Sterowanie statkiem jest bardzo proste, natomiast z arsenału do dyspozycji mamy m.in. kule armatnie czy folgiery. Ponadto występują różne warunki pogodowe. Bitwę morską można toczyć zarówno w pełnym słońcu jak i w trakcie śmiercionośnego sztormu.

Screen z gry Assassin's Creed III

Solidna gra z kilkoma niedociągnięciami

W Assassin’s Creed 3 czuć powiew dobrych, tradycyjnych schematów zaczerpniętych z poprzednich części. Ponadto dodając do tego udane nowości w postaci m.in. możliwości żeglugi i prowadzenia bitew morskich można ze spokojnym sumieniem umieścić tą produkcję w wąskim gronie gier naprawdę udanych. Jednakże warto pamiętać o napotykanych błędach, pewnych niedociągnięciach twórców oraz niekoniecznie satysfakcjonującym zakończeniu które sprawiają że gra pomimo wielu zalet nie może równać się chociażby z legendarnym Assassin’s Creed 2. Zawsze mogło być lepiej, ale w tym wypadku naprawdę nie ma co specjalnie narzekać.

Michał Perlik

Jestem Michał, pochodzę z Opola, natomiast z wykształcenia jestem dziennikarzem oraz PR-owcem. Do mojego wachlarza zainteresowań można śmiało wpisać m.in. muzykę, sport, filmy, a także gry wideo. Z tematyką gier mam do czynienia od wczesnych lat dzieciństwa. Początkowo na popularnym PC, natomiast w późniejszym okresie za sprawą konsol stacjonarnych, w których gustuje zresztą po dziś dzień. Jako moją ulubioną grę zdecydowanie wskazuje ,,Assassin's Creed II'' do którego pałam wielkim sentymentem oraz nostalgią. Miło tak raz na jakiś czas ponownie załączyć ten tytuł, zagłębić się we włoskie klimaty i poskakać po paru dachach słonecznej, XV-wiecznej Florencji. Nie zagłębiając się w szczegóły, zapraszam do zapoznania się z moimi artykułami.

Rekomendowane artykuły

Świt X. X-Mieczy. Tom 1 i Tom 2 – recenzja komiksu – Turniej, a raczej jego parodia

Świt X. X-Mieczy. Tom 1 i Tom 2 – recenzja komiksu – Turniej, a raczej jego parodia

Concord – recenzja gry – Tu miał być mądry tytuł, ale…

Concord – recenzja gry – Tu miał być mądry tytuł, ale…

Beyond Good & Evil – 20th Anniversary Edition – recenzja gry na Nintendo Switch. Klasyka w przenośnym wydaniu

Beyond Good & Evil – 20th Anniversary Edition – recenzja gry na Nintendo Switch. Klasyka w przenośnym wydaniu

 The Mandalorian: Przygody – Recenzja gry planszowej. Historia zakuta w beskar 

 The Mandalorian: Przygody – Recenzja gry planszowej. Historia zakuta w beskar 
historia gry sam & max

Sam & Max – kultowa seria, której pewnie nie znasz

Sam & Max – kultowa seria, której pewnie nie znasz