REKLAMA

Venom. Tom 1 – recenzja komiksu – Początek nowej ery! Ojciec, syn i mroczne dziedzictwo

Kuba Judek

Opublikowano: 2 października 2025

Spis treści

Eddie Brock staje się „Królem w Czerni”, podczas gdy jego syn Dylan zmaga się z dziedzictwem symbionta na Ziemi — Venom Tom 1 to mroczna, kosmiczna odyseja łącząca dramat rodzinny z epicką mitologią. Zapraszam do recenzji!

 

Eddie kontra Dylan

W tej odsłonie serii Al Ewing posługuje się pomysłem podziału Venoma na dwa niezależne byty. Eddie Brock, po wydarzeniach z King in Black, awansuje, w sensie symbolicznym, do roli przywódcy licznej społeczności symbiontów, wchodząc w strefę boskości i odpowiedzialności za cały wszechświat. Natomiast Dylan, jego syn, dziedziczy ziemskiego Venoma i próbuje odnaleźć się w realnym świecie, ze wszystkimi jego ograniczeniami, lękami i relacjami. Ten dysonans między absolutnym potencjałem a codziennym ciężarem stanowi o sile narracji.

Ewing znakomicie gra kontrastami. Eddie Brock, jako niemal boski byt, porusza się w przestrzeni gwiezdnej, wchodzi w sieć symbiontów i podejmuje decyzje, które mogą zaważyć na losach całego uniwersum. Dylan natomiast uwięziony jest w „codzienności”. Zmaga się z samotnością, brakiem akceptacji i własną tożsamością, próbując odnaleźć się w roli nowego Venoma. To zestawienie kosmicznej epopei z kameralnym dramatem nadaje komiksowi unikalny charakter. Czytelnik może jednocześnie chłonąć mitologiczny rozmach i identyfikować się z ludzkimi, bardzo przyziemnymi lękami bohaterów.

REKLAMA
Venom Tom 1 | egmont.pl

 

Władza, dziedzictwo, alienacja

Komiks porusza głębokie motywy, choć nie zawsze w sposób dosadny. Władza Eddiego staje się przekleństwem: zamiast zbawić symbiontów, musi mierzyć się z ich bólami, sprzecznościami i dawnymi antagonizmami. Dziedzictwo, które dziedziczy Dylan, staje się kulą u nogi — symbiont dodaje mu siły, ale odbiera niezależność. Alienacja dotyka obu postaci: Eddie oddala się od ludzkiej części siebie, Dylan czuje się sam, nawet w swoim „superbohaterskim” wcieleniu.

Jest tu też echo klasycznych opowieści o relacji ojca i syna — co oznacza być „godnym dziedzictwa”, co można odrzucić, a co trzeba przyjąć. To plus, bo pozwala spojrzeć na Venoma nie jako jednowymiarową maszynkę do akcji, ale jako symbol i nośnik padających pytań.

 

Za dużo wątków?

Ewing wprowadza sporo elementów: nowe zagrożenie, obecność armii symbiontów, tajemny wróg z przyszłości, relacje interpersonalne. To czyni fabułę dynamiczną, ale momentami też rozdrobnioną. Tempo bywa szybkie i miejscami ciężko jest się zatrzymać oraz zastanowić nad motywacjami bohaterów. Czas jako motyw przewodni (przeszłość/potencjalna przyszłość) także budzi zainteresowanie, ale nie zawsze zostaje w pełni wykorzystany.

Venom Tom 1 | egmont.pl

 

Grafika i klimat wizualny

Bryan Hitch to rysownik, który świetnie odnajduje się w epickich momentach. Jego styl, realistyczny i szczegółowy, dodaje ciężaru scenom kosmicznym, ale równie dobrze radzi sobie w scenach bardziej osobistych. Detale w komiksie, takie jak tekstury symbiontów, światło, cienie, ekspresje postaci, potęgują mrok tej opowieści. Wizualnie album trzyma poziom i nie zawodzi w momentach, gdy słowa nie wystarczają.

Klimat całości to mieszanka horroru, science fiction i dramatu. Często odnosiłem wrażenie, że Ewing z Ramem V chcą, by Venom stał się czymś więcej niż „potworem z zębami”. Aspirują, by stał się mitem, z całym bagażem symboli i konsekwencji.

Sprawdź też: Daredevil: Tom 1 – recenzja komiksu – Upadek, wina i odkupienie Człowieka Bez Strachu

Venom Tom 1 | egmont.pl

 

Podsumowanie

Venom Tom 1 to bardzo solidny start nowego etapu w historii tej postaci. Nie jest to arcydziełem, ale też nie jest rozczarowaniem. Ewing i Ram V stawiają fundamenty pod coś większego. Jeśli dalsze tomy rozwiną motywy i wątki, które tu zostały dopiero zapowiedziane, możemy doczekać się jednej z najciekawszych reinterpretacji Venoma.

Dla fanów postaci to lektura obowiązkowa. Dla nowych to dobry moment, by zanurzyć się w mroczne zakamarki symbiontów, choć z zastrzeżeniem, że to opowieść wymagająca cierpliwości.

Sprawdź też: Hulk – recenzja komiksu – Hulk na sterydach

ZALETY +

WADY -

egmont logo key art
Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza komiksu.
Kuba Judek

Miłośnik gier, seriali i literatury fantastycznej. Do bólu zakochany w różnorakich światach postapo. Wolny czas spędzam na eksplorowaniu Zony czy wyniszczonej Moskwy. Również uwielbiam wypady do opustoszałych grobowców wraz z panią archeolog Larą Croft. Swoją pasją staram się zarażać innych poprzez mój Instagram @fanatyk_postapo

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Helldivers 2 – recenzja gry na Xbox Series X|S. Zielona demokracja w akcji!

Helldivers 2 – recenzja gry na Xbox Series X|S. Zielona demokracja w akcji!

Jedna bitwa po drugiej – recenzja filmu – Echo dawnych decyzji

Jedna bitwa po drugiej – recenzja filmu – Echo dawnych decyzji

Together – recenzja filmu – Scaleni w strachu

Together – recenzja filmu – Scaleni w strachu

Czarodziejki W.I.T.C.H. księga 17 – recenzja komiksu – Życie, życie jest nowelą, czyli 100% W.I.T.C.H. 

Czarodziejki W.I.T.C.H. księga 17 – recenzja komiksu – Życie, życie jest nowelą, czyli 100% W.I.T.C.H. 

Campus Life – recenzja gry. Czy my jesteśmy tu za karę czyli smutek Millenialsa. 

Campus Life – recenzja gry. Czy my jesteśmy tu za karę czyli smutek Millenialsa. 

Waterpark Simulator – recenzja gry. Wakacyjne zamoczenie gości na basenie (na basenieeee).   

Waterpark Simulator – recenzja gry. Wakacyjne zamoczenie gości na basenie (na basenieeee).