W mrocznym i spływającym brudem (dosłownie i w przenośni, Lunde) zaczynają ginąć dzieci. Kaleki, sieroty, wyrzutki, których życie i śmierć pozornie nikogo nie obchodzi. Do miasta powraca jednak niesławny Dzieciołap znad Nestry, który jako posłannik Zapomnianej Bogini rzuca wyzwanie mordercy.
Nowa przygoda to samo uniwersum
Agnieszka Miela dała się już poznać jako autorka całkiem ciepło ocenianej przez polskich czytelników trylogii Dzieci Starych Bogów. Był to cykl opowiadający o zwaśnionych rodach, walce z przeznaczeniem i konsekwencjach wyborów. Mimo że pierwszy tom – Śmiech diabła, został wydany początkowo przez wydawnictwo Kłobook, to po jego zamknięciu pisarka znalazła się pod skrzydłami wydawnictwa Zysk i S-ka, z którym wydaje swoje kolejne dzieła. Dzieciołap, czyli połączenie dark fantasy oraz kryminału noir, trafił na półki księgarń w maju bieżącego roku.
Na miękkiej okładce ze skrzydełkami, za której projekt odpowiada Marcin Roczniak, znalazła się ilustracja przedstawiająca mężczyznę w ciemnym płaszczu i kapeluszu, trzymającego w ręku rewolwer. Obok niego natomiast kroczy mała dziewczynka przyodziana w bogato wykonaną suknię. Obie postacie kroczą przez spowite nocą miasto, otoczone przez mrok, który rozjaśniają tylko uliczne latarnie. Architektura widocznych budynków może natomiast skierować nasze myśli w stronę industrialnych realiów z okolicy przełomu XIX i XX wieku. Stanowi to kolejny z elementów arcyciekawej mieszanki zaserwowanej przez pisarkę.

Kiedy nawet dzieciom daleko do dzieci
Morderca, Dzieciołap znad Nestry to tylko nieliczne epitety, z jakimi spotyka się Samuel Reilig podczas swojego śledztwa. Ożywieniec po kolejnym powrocie zza grobu podczas swojego kilkusetletniego życia musi zmierzyć się nie tylko z toczącym ludzkość zepsuciem, ale również z wpływami demona, którego zapach pojawia się w miejscach kolejnych okrutnych zbrodni. Jako Sługa Zapomnianej Bogini z założenia nie musi martwić się o spotkanie z kostuchą, jednak wszystkie objawy, które zauważa w swoim ciele i zachowaniu, sugerują, że Ostateczna Śmierć skrywa się tuż za rogiem, a czas zamiast sprzymierzeńcem jest jeszcze gorszym wrogiem niż brutalny demon.
Co w takim razie ze Strażnikiem Nieprzekształconej? U boku Samuela kroczy Raon – na pierwszy rzut oka wyglądająca jak grzeczna, sześcioletnia dziewczynka. Nikogo raczej nie zdziwi fakt, że daleko jej do przykładnego dziecka. W ciele należącym niegdyś do Violi skrywa się władająca mrokiem istota, której jeszcze daleko do przemienienia się w pełnoprawne bóstwo.
Relacja między tą parką jest bardzo specyficzna. Podczas korzystania ze swoich mocy Raon nierzadko balansuje na granicy zatracenia mroku, raz po raz zmuszając swego towarzysza do dobycia rewolweru. Z drugiej strony jednak bardzo często ratuje Dzieciołapa z opresji, najczęściej kwituje to bardzo soczystymi docinkami, które nie przystoją osobie w ciele małej dziewczynki. Z czasem jednak można zauważyć, jak ich relacja ewoluuje. Mimo drobnych niesnasek gotowi są skoczyć za sobą w ogień (lub do podziemi), finalnie przeradzając się w podobieństwo ojca i córki.

Pokaż kotku, jakiego demona masz w środku
Co prawda kilka początkowych rozdziałów nie przekonywało mnie do dalszej lektury (chyba za sprawą całkiem rozległych opisów), jednak po ich pokonaniu zaczęło robić się całkiem ciekawie. Zarówno akcja lektury, jak i tempo mojego czytania znacząco przyśpieszyły. Przed Sługą Śmiertnej oraz Nieprzekształconą pozornie stoi tylko zagadkowa śmierć dziecka, jednak bardzo szybko trafiają na kolejne poszlaki. Warto wspomnieć, że owe poszlaki najczęściej znajdują się w otoczeniu kolejnych zmasakrowanych trupów. W pewnym momencie staje więc przed nimi obraz demona wykończającego po kolei zaniedbane dzieci, który ponadto przywłaszcza sobie kawałki ich drobnych ciał. W toku śledztwa na jaw wychodzą także niecne postępki niektórych mieszkańców Lunde, a pomocnik przeklętej istoty znajduje się bliżej, niż mogłoby się wydawać.

Taką kreację świata to ja lubię
W wielu recenzjach, które wyszły spod mojego pióra, dałem wyraz temu, że w powieściach (i nie tylko) cenię sobie dokładnie stworzone światy. Zwłaszcza jeśli historia, którą poznaję, jest tylko rozdziałem szerszego uniwersum. Muszę przyznać, że pod tym względem Dzieciołap nie miał szansy mnie zawieść. Agnieszka Miela poświęca początkowe rozdziały książki właśnie na zbudowanie świata (a zwłaszcza Lunde), opisując dokładnie dzielnice, ich topografię czy zależności. Nie omieszkała ona również z fotograficzną dokładnością przedstawić zapomniane przez bóstwa zaułki, na które zerkają okna z zabrudzonymi szybami czy też lekki trupi fetor roznoszący się w powietrzu Dzielnicy (nomen omen) Cmentarnej.
Na uwagę zasługuje także działanie magii, wypełniającej świat. Z jednej strony mamy do czynienia z Ożywieńcem powracającym raz za razem zza zasłony śmierci, by wykonać polecenia bóstwa, które spotka każdego śmiertelnika… W momencie gdy sam lub z czyjąś pomocą kopnie w kalendarz. Na drugim biegunie stoi natomiast młoda bogini, która mimo upływu lat nie potrafi odnaleźć równowagi między swoją nadprzyrodzoną naturą a dawną właścicielką tego dziecięcego ciała. Świat staje się jeszcze mroczniejszy, gdy zdecyduje się ona użyć jednej ze swoich zdolności w postaci zsyłania koszmarów na pobliskich śmiertelników.
To tylko fragment większego świata
Przygotowując się do recenzowania, natrafiłem na informację, że dzieła napisane przez Agnieszkę Mielę to podwaliny pod Księgi Samuela, czyli projekt ocierający się o koncepcję multiwersum. Kto wie, może przed premierą kolejnej powieści z tego świata nadejdzie moment, że w moje ręce trafią Dzieci Starych Bogów. Na ten moment nie czuję się jednak w pełni przekonany do sięgnięcia po nie. Mimo to mogę stwierdzić, że Dzieciołap to oryginalna powieść, która zręcznie łączy wątki dark fantasy i kryminału noir. Oferuje czytelnikom historię przesyconą mrokiem, moralną szarością i pulsującą atmosferą upadłego miasta Lunde. Już na pierwszych stronach powieści można dostrzec ślady konszachtów, które z czasem ujawniają coraz bardziej niepokojący obraz świata. Powyższa książka to nie tylko opowieść o walce z demonem, ale także o trudnych relacjach, lojalności i cenie, jaką płaci się za bycie narzędziem bogów.
