Pisałem to już na łamach grapodpada.pl, ale muszę się powtórzyć – Nick Spencer i Peter Parker to naprawdę świetny duet! Ósmy tom przygód Pająka to kontynuacja historii z poprzednich zbiorów, rozwijająca wątek Bumeranga i konfliktu Spider-Mana z Wilsonem Fiskiem. Czy był to zwykły filler, czy może coś więcej?
Bumerang, burmistrz Fisk i JJJ
Fabuła zeszytów #37- 43 skupia się na dalszych perypetiach Spidey’ego i jego współlokatora, który, jak wiecie (jeżeli jesteście z tą serią na bieżąco), okazał się “złolem” o ksywie Bumerang. Chociaż temat tego, czy jest faktycznie “tym złym”, jest o wiele bardziej złożony. Niestety nie mogę przybliżyć dlaczego, nie zdradzając spoilerów, więc jestem zmuszony tutaj przerwać dalszą eksplorację fabuły.
Historia ta łączy się także z osobą Wilsona Fiska, który jest burmistrzem Nowego Jorku i próbuje wykorzystać swoją pozycję, żeby pozbyć się Spider-Mana. Jakby tego było mało, to Peter musi zmierzyć się z J. Jonah Jamesonem w… podkaście! Nick Spencer napisał ciekawy scenariusz, chociaż niestety nie ustrzegł się komiksowych klisz. Niemniej w Marvelu jest ich pełno, więc jestem w stanie to zaakceptować i przymknąć recenzenckie oko.
Sprawdź też: Venom Tom 3 – recenzja komiksu. On w końcu nadszedł!
Coello i Ottley jak zawsze solidni
Iban Coello i Ryan Ottley to rysownicy, których nazwiska przewijały się w moich recenzjach już wielokrotnie – dlatego ciężko jest tutaj napisać o nich coś nowego. Osoby zaznajomione z runem Nicka Spencera, dobrze wiedzą na co artystycznie stać wyżej wymienioną dwójkę. Jeżeli jednak nie należycie do tej grupy, to chętnie „nakreślę” wam ten temat.
Kreska w Amazing Spider-Man. Dranie i łajdacy wygląda jak typowy nowoczesny Marvel, ale na szczęście same rysunki i plansze są naprawdę dopracowane, żeby pokazać „coś więcej”. Pomimo statycznej formy ekspresji, możemy poczuć dynamikę przedstawianych scen. Wielka szkoda, że sama forma nie jest bardziej wyjątkowa (jak np. w Venomie z Marvel Fresh), bo mógłbym bardziej docenić warstwę wizualną. Warto również wspomnieć, że Ryan Ottley pracował m.in. nad Niezwyciężonym.
Co dalej Spider-Manie?
Amazing Spider-Man. Dranie i łajdacy to kolejny komiks, który wydaje się być fillerem. Niby był znacznie ciekawszy, niż typowy „zapychacz”, ale odczuwam podobne emocje, co te związane z MCU. Niby dużo się dzieje, lecz główne wątki „stoją w miejscu” zbyt długo.
Niemniej Nick Spencer prowadzi całość historii w ciekawy sposób i już nie mogę doczekać się lektury kolejnych odsłon. Tym bardziej, że co typowe dla Marvela, na koniec mamy mały cliffhanger, co by rozpalić nawet lekko znudzonych czytelników i jak to na filler przystało, rozpisywać się o nim na więcej nie warto.
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Amazing Spider-Man: Ścigany – recenzja komiksu. To nie jest opowieść, której się spodziewasz.
– Amazing Spider-Man. Za kulisami – recenzja komiksu. Parker i Spencer duet idealny!
– Amazing Spider-Man: Rzeź absolutna – recenzja komiksu. Chyba prędzej filler absolutny.