Urodził się Adam. 28 lat później obejrzał film. Po niemal trzech dekadach od premiery 28 dni później na stołek reżyserski powrócił Danny Boyle. Za scenariusz zaś odpowiedzialny jest Alex Garland. 28 lat później to autonomiczna historia, choć osadzona w znanym świecie, to nie wymaga znajomości poprzednich odsłon. Czy warto więc wybrać się do kina? To zależy…
Nowy początek
Akcja filmu dzieje się 28 lat po wydarzeniach z 2002 roku. Choć większości świata udało się opanować epidemię wirusa, który powodował u ludzi niekontrolowaną agresję, to Wielka Brytania została odcięta kwarantanną od reszty globu. Jak przeżyć w miejscu, o którym każdy zapomniał?
Na jednej z odizolowanych wysp powstała mała społeczność. Jedyną drogą przedostania się jest wąskie przejście, które regularnie jest zalewane przypływami. To właśnie tam poznajemy Spike’a (Alfie Willians), który w towarzystwie ojca (Aaron Taylor-Johnson) ma opuścić bezpieczne mury osady, by zabić swojego pierwszego zarażonego i wkroczyć w dorosłość.
Taylor-Johnson i Williams tworzą wiarygodny duet – ojciec pełen dumy i odpowiedzialności oraz syn próbujący sprostać jego wymaganiom. Wspólna droga staje się dla nich nie tylko fizyczną wyprawą przez dzikie tereny, ale też próbą charakterów, pełną zagrożeń i momentów balansujących na granicy życia i śmierci. Przy okazji stopniowo odkrywamy nowe zasady rządzące postapokaliptycznym światem.

Dorastanie
Tę część zdecydowanie oglądało mi się najlepiej. Boyle świetnie buduje klimat zagrożenia. Zarażeni pojawiają się powoli, czasem tylko stoją w miejscu, obserwując z oddali. My wiemy, że oni nigdy się nie zmęczą, nie będą głodne czy spragnione. Mogą czekać wiecznie, aż bohaterowie wyjdą z ukrycia. Reżyser zrywa z typowymi dla horrorów jump scare’ami, zastępując je napięciem budowanym przez ciszę i czekanie. Widz zawsze wie, że zagrożenie się zbliża – i właśnie to odróżnia ten film od wielu innych produkcji o zombie.
Szczególnie zapadająca w pamięć jest scena pościgu w wodzie – kapitalnie nakręcona i zmontowana, z wyczuciem tempa i rytmu akcji. Czuć presję, odległość i desperację bohaterów.
Niestety, nie każda decyzja kreatywna jest dla mnie zrozumiała. W kilku miejscach montaż sprawia wrażenie przypadkowego, zwłaszcza przy pierwszym opuszczeniu wioski przez Spike’a i Jamiego. Podobnie jest z ujęciami kręconymi przy użyciu kilkunastu iPhone’ów zamocowanych wokół postaci. Widziałem wcześniej zdjęcia zza kulis i zastanawiałem się, do jakich scen zostaną wykorzystane. Sam pomysł jest intrygujący, ale szybko okazuje się nadużywany i traci swoją świeżość.

Droga
W trakcie seansu poznajemy również cierpiącą na tajemniczą chorobę Islę (Jodie Comer), która jest matką Spike’a i żoną Jamie’ego. Młodzieniec dowiaduje się, że gdzieś daleko pośrodku las żyje Dr Kelson (Ralph Finnes), który przed wybuchem epidemii był lekarzem i być może jest w stanie pomóc jego mamie. W tym momencie film zamienia się w klasyczne kino drogi.
Tutaj tytuł zaczyna mi lekko zgrzytać. Jeszcze chwilę wcześniej Spike nie potrafił opanować emocji w sytuacji zagrożenia, a teraz nagle bez problemu radzi sobie z kolejnymi zarażonymi. Przemiana bohatera następuje zbyt gwałtownie, co zaburza wiarygodność historii. Pojawiają się również drobne uproszczenia scenariuszowe, brak poczucia zagrożenia, które kontrastują z dużo lepiej napisanym pierwszym aktem.
Na osłodę pozostaje świetna rola Comet i zaskakujące zakończenie jej wątku, które zdecydowanie warto zobaczyć.
Dodatkowo, jak już dotrwacie do samusieńkiego finału, czeka was nie lada zaskoczenie!
Sprawdź też: Krzyk 6 – recenzja filmu. Witamy we franczyzie!

Czas rozliczeń
Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego 28 lat później wzbudziło tak mieszane reakcje – zarówno wśród widzów, jak i krytyków. Boyle i Garland zaskakują, eksperymentują, ale nie zawsze trafiają w punkt. To jeden z tych filmów, które albo się pokocha, albo znienawidzi. Zwiastuny zapowiadały według mnie trochę inną produkcję, bardziej skupioną na jakichś fanatykach religijnych. Dostałem coś innego i nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem, ale zdecydowanie jest to intensywny seans.
Sprawdź też: Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi – recenzja filmu – Najlepsza odsłona cyklu?