Timberborn – recenzja gry. – Woda płynie, bóbr zasuwa na maszynie

UDOSTĘPNIJ

Co by się stało, gdyby na skutek ogromnego kataklizmu (wojna nuklearna, uderzenie ogromnej komety, tydzień meksykański w Lidlu) ludzkość wymarła? Zapewne jej miejsce zajęłaby inteligenta rasa bobrów, która prężnie zajmowałaby co raz to nowe połacie terenów pod rozbudowę swojej osady.

Nie wierzycie? To zapoznajcie się z recenzją Timberborn. Grę dostałem dzięki uprzejmości GOG.

Tu na razie jest ściernisko, ale będzie BOBROWISKO

Studio Mechanistry zaserwowało nam survivalowy city builder, w którym nasze milusińskie bobry będą walczyć o przetrwanie w post apokaliptycznym świecie. Będziemy rżnąć, znaczy ścinać drzewa, budować damy, magazynować marchewkę i modlić się, żeby nadchodząca susza nie trwała tak długo, jak ostatnia. Naszym głównym zadaniem jest stworzenie dobrze prosperującej wioski, która z czasem rozrośnie się (o ile oczywiście będziemy nią dobrze zarządzać) do dobrze prosperującego miasteczka, w którym nasze bobry będą żyły w dobrobycie. Brzmi banalnie, nieprawdaż? I tutaj gra zaczyna podrzucać nam przysłowiowe kłody pod nogi.

Nasze bobry nie będą żyły o drewnie i wodzie. Należy zapewnić im odpowiednią ilość jedzenia. Początkowo podstawą ich diety będą marchewki, ale wraz z rozwojem technologii będziemy mogli obsiewać pola zbożem, które później przetworzymy w młynie na mąkę pozwalającą nam wypiekać świeże bułeczki. Będziemy tworzyć przepompownie i stawiać zbiorniki, umożliwiające gromadzenie wody. Posłuży ona do podlewania naszych życiodajnych poletek, jak i ugaszenia pragnienia ciężko pracujących bobrów.

Sprawdź też: RoboCop: Rouge City – recenzja gry. Glina z prawdziwego zdarzenia.

Jak żyć Panie Bobrze?

Podstawowym budulcem naszej osady jest drewno (w późniejszych etapach rozgrywki możemy również pozyskiwać metal z ruin dawnych cywilizacji). Nasze bobry w pocie czoła ścinają dla nas cenny surowiec, jednak należy pamiętać, że nie rosną one z dnia na dzień. Musimy dokładnie rozplanować swoje działania, prowadząc nowe zalesienia i zapewniając sobie jednocześnie ciągły dostęp to cennego surowca, na którym opiera się nasza gospodarka.

Spora część budynków do swojego działania wymaga energii. Do jej uzyskania potrzebujemy kół wodnych bądź wiatraków. W jednym i drugim przypadku jesteśmy zależni od działań natury (wiatr nie wieje zbyt często, a nadchodząca susza zmieni biegnące rzeki w wyschnięte koryta). Aby zasilić nasze budynki, będziemy tworzyć wały przenoszące moc. Dobre planowanie to podstawa, gdyż nasze wały nie mogą przecinać się z siecią dróg, po których chodzą nasze bobry. Często będziemy korzystać z aktywnej pauzy, aby dobrze przemyśleć, co i gdzie chcemy postawić. 

Gdy jesteśmy przy kwestii budowania, nie możemy zapomnieć o złożoności tego procesu. Nasze budowle możemy stawiać jedna na drugiej, tworząc ogromne konstrukcje. Należy jednak pamiętać o budowaniu schodów, gdyż nasze bobry nie wspinają się po ścianach. Z uwagi na górzystość mapy, możemy wykorzystać otaczający nas teren dla usprawnienia naszej wioski. Po co budować kilometry schodów, gdy możemy wykorzystać pobliskie wzgórze, wytyczyć ścieżkę i stworzyć alternatywne wejście do naszego wieżowca z widokiem na tamę? Zaoszczędzony w ten sposób teren możemy przeznaczyć pod pola uprawne.

Odkrywanie nowych technologii, odbywa się tutaj w bardzo przystępny sposób. W odpowiednio do tego przeznaczonych budynkach nasi bobrowi wynalazcy będą generować punkty wiedzy. Właśnie nimi będziemy płacić za plany nowych budynków, które usprawnią działanie naszej wioski.

W myśl motta: Wypoczęty bóbr to dobry pracownik, który może tyrać do 20 godzin na dobę, będziemy musieli zadbać o szereg wygód dla naszych włochatych podopiecznych. Będziemy budować im domki, wznosić place zabaw czy miejsca spotkań przy ognisku w celu usmażenia sobie marchewki. Harujące bobry, które całe dnie spędzają na ścinaniu drzew, mogą stępić sobie zęby. Tu i ówdzie będziemy stawiali im ostrzałki do kłów, aby dalej mogły pracować ku naszej chwale.

Z wodą nie ma żartów!

Główne skrzypce w Timberborn gra woda, którą, przy odrobinie sprytu i dynamitu, możemy manipulować. Wystarczy w odpowiednim miejscu utworzyć „korytarz” przy pomocy materiału wybuchowego, aby woda korytem dopłynęła do wcześniej niedostępnego dla nas terenu, użyźniając znajdująca się wokół ziemię. Możemy również w ten sposób tworzyć zbiorniki retencyjne, które ułatwią nam przetrwanie coraz to dłuższych suszy. Na rzekach możemy tworzyć groble i śluzy, którymi spiętrzymy wodę, zapewniając sobie odrobinę więcej czasu na zebranie jej do zbiorników. Zabawy jest tutaj co niemiara, lecz musimy uważać, by „przypadkiem” podczas otwierania śluzy nie zalać swojej osady. Oczywiście, otrzymamy wtedy piękny pokaz, jak działa fizyka wody i pochłania kolejne dzielnice naszej osady. Spokojnie, nie utopimy swoich bobrów. Umieją pływać.

Planuj kolego Bobrze, żeby było dobrze!

Czy Timberborn jest grą trudną? Nie, jeśli masz oczy dookoła głowy i wszystko planujesz z wyprzedzeniem. Podczas rozbudowy, zastanawiałem się, czemu produkcja stanęła w miejscu. Okazało się, że zabrakło mi podstawowego budulca, czyli kłód. Wyrżnąłem wszystkie lasy, nie posadziłem nowych, a magazyny nagle zaczęły świecić pustkami. Łatwo jest tutaj dojść do przysłowiowej ściany, jeśli źle zaplanujemy swoje działania. Frajda płynąca z odkrywania coraz to nowych mechanizmów, spoglądanie jak prężnie rozwija się nasza wioska, jest przeogromna. To wszystko okraszone zostało miłą dla oka grafiką, z rzutu izometrycznego. Czego chcieć więcej? Żeby ta susza nie trwała tak cholernie długo. Powodzenia!

Sprawdź też: Cyberpunk 2077: Phantom Liberty — recenzja gry — Dogtown wciągnęło mnie na dobre

Zalety

Oryginalny pomysł,
Fizyka Wody,
Wciągająca rozgrywka.

Wady

Wysoki poziom trudności.

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy firmie GOG.