Gry przygodowe towarzyszą mi praktycznie od najmłodszych lat. Do dziś pamiętam, jak wieczorami po szkole ogrywałem gry z serii Różowa Pantera, jednakże z czasem gatunek ten powoli zaczął odchodzić do lamusa. Współcześnie naprawdę niewiele produkcji tego typu ukazuje się na rynku, dlatego, gdy tylko pojawiła się okazja, aby zrecenzować Syberię, czyli prawdziwą klasykę, to wszedłem w to bez jakiegokolwiek zastanowienia. Zapraszam do recenzji.
Początek niezwykłej historii
W grze wcielamy się w prawniczkę Kate Walker, która przybywa do niewielkiego miasteczka, aby dopełnić formalności związanych ze sprzedażą fabryki zabawek. Niespodziewanie na miejscu okazuje się, że prawowita właścicielka zmarła, pozostawiając akt własności w rękach swojego zaginionego brata. Od tego momentu głównym zadaniem Kate jest odszukanie go i przekonanie do sprzedaży fabryki.
Oprócz głównego wątku, który ma na celu odnalezienie Hansa Voralberga, pojawiają się także te poboczne dotyczące życia prywatnego Kate. Podczas całej przygody otrzymujemy liczne telefony kolejno od: nieprzyjemnego szefa, zatroskanej matki, irytującej przyjaciółki i skupionego na sobie partnera. Z przeprowadzanych rozmów możemy wywnioskować, że Kate jest bardzo nieszczęśliwa i niespełniona. Przygody, które napotyka młoda kobieta, mają na nią ogromny wpływ, przez co Kate coraz śmielej próbuje coś zmienić w swoim życiu. Wątek przemiany naszej protagonistki w mojej opinii jest zdecydowanie najmocniejszą stroną gry.
Sprawdź też: World of Horror – recenzja gry – witaj w Świecie Horroru
Klasyczna przygoda
Syberia to klasyczna przygodówka typu point’n’click, łącząca ze sobą trójwymiarowe modele postaci z płaskimi bitmapowymi tłami. Nie jest to nic nowego w świecie gier wideo, z podobnego rozwiązania korzystał choćby pierwszy Resident Evil. Jednakże w Syberii nie przemierzamy ciasnych, klaustrofobicznych pomieszczeń, a olbrzymie i surrealistyczne lokacje. Aktualnie niestety niektórych może razić nieco niska rozdzielczość, jednak w czasie premiery pod kątem grafiki była to jedna z najładniejszych gier. Dodatkowo wrażenie mogą nieco psuć animacje głównej bohaterki i postaci niezależnych, ale od razu zaznaczam – pod tym względem nie jest tragicznie.
Sama rozgrywka stawia głównie na zagadki logiczne, które co ważne są naprawdę sensowne. Nie doświadczymy tutaj momentu, w którym nie wiemy, co robić dalej. Początkowo się tego bałem, że co chwilę będę zmuszony do zaglądania do różnego rodzaju poradników, ale na szczęście nie było takiej potrzeby. W przerwach pomiędzy kolejnymi łamigłówkami będziemy również prowadzić liczne rozmowy. Ogólnie same dialogi są naprawdę przyzwoite.
Idzie, idzie i dojść nie idzie
Najbardziej irytującym elementem całej gry jest przemieszczanie się, czyli największa podstawa praktycznie każdej gry. Często natrafiamy na naprawdę ogromne lokacje, na których Kate jest dosłownie małym punkcikiem i niestety musimy podziwiać niezgrabny marsz naszej bohaterki, od wejścia aż do wyjścia. Jedynym sposobem, który przyśpieszy cały proces, jest bieg, który uaktywniamy poprzez podwójne kliknięcie myszką. Warto dodać, że, nawet gdy używamy biegu, to poruszanie się postaci trwa nieznośnie długo, a czasami musimy przejść te same lokacje kilkukrotnie.
Podsumowanie
Czas spędzony z Syberią zaliczam do jak najbardziej przyjemnych doznań z wirtualną rozrywką. Dawno żadna gra mnie tak mocno nie wciągnęła, a świadomość, że każda rozwikłana sprawa zbliża mnie do rozwiązania zagadki zniknięcia Hansa, tylko potęgowała nieprzemijającą chęć dalszego parcia do przodu. Zdecydowanie nie wyobrażam sobie, że po zakończeniu Syberii, nie zabiorę się za jej sequel, a to chyba wystarczająca rekomendacja, aby sięgnąć po tę pozycję.
Sprawdź też: Gothic Classic — recenzja gry na Nintendo Switch. Gra każdego Polaka