Uniwersum Gwiezdnych Wojen jest mi szczególnie bliskie, jako że był to pierwsze, w który zanurzyłem się, poznając jego różnorodne zakątki. Obecnie nie poświęcam już odległej galaktyce tyle czasu, co kiedyś, jednak z zaciekawieniem śledzę pojawiające się co jakiś czas informacje o wciąż rozwijanym projekcie multimedialnym. Wydawniczy tryptyk oferuje ogrom historii nierzadko kontynuowanych na przestrzeni kolejnych tomów. Tak właśnie jest w przypadku niedawnej mangowej premiery wydawnictwa Egmont.
Drobne przetasowania wśród twórców
Na skraju równowagi – Przeszłość niewątpliwie na myśl przywodzi wydane przez ostatnie dwa lata zeszyty mangi opowiadającej o wydarzeniach mających miejsce na Zewnętrznych Rubieżach odległej galaktyki. Drugi człon nakierowuje jednak na położenie tej historii na osi czasu. Nadal mieści się ona jednak w granicach epoki Wielkiej Republiki, czyli między latami 500 – 100 BBY (przed Bitwą o Yavin z Nowej Nadziei).
Pomysł na fabułę tego tomu pochodzi od Daniela José Oldera (Star Wars. Wielka Republika. Szlak Cieni), który stworzył m.in. scenariusz drugiego tomu Na skraju równowagi. Na swoim koncie ma on również kilka książek z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Za właściwy scenariusz oraz rysunki odpowiada natomiast Tomio Ogata (Devil May Cry 5: Visions of V). Przekładem z angielskiego tak jak w przypadku poprzednich zeszytów zajął się Jacek Drewnowski. Przeszłość liczy 160 stron, oferując nieco dłuższą chwilę rozrywki w porównaniu do pozostałych albumów.
Czas na podróż w przeszłość
Historia Przeszłości rozpoczyna się tam, gdzie zakończył się drugi zeszyt z Lily Tora- Asi w roli głównej. Po zastosowaniu się do nauk mistrzyni przybyłej z Takodany i zniszczeniu dotychczasowego domu i miejsca schronienia dla mieszkańców planety wysłała ona wszystkich na Coruscant. Sama natomiast pozostała, by wraz z rdzennymi mieszkańcami kryjąc się w gąszczu drzew utrudniać życie jednostkom Nihilów, które przybyły na Banchii. W ruinach poszukują oni tajemniczego artefaktu. Jednakże żaden z nich nie wie, jak ów przedmiot wygląda, gdyż wiedzę tę skrywa sprzymierzony z nimi Vol Garat, łowca nagród z gatunku Harchów (ich najsłynniejszym przedstawicielem był Admirał Trench z Wojen Klonów). Odnajdują oni starą skrzynię, strzeżoną przez droida. Jak się szybko okazuje nieco pyskaty robot oraz pajęczo podobny humanoid spotkali się już raz – około 150 lat wcześniej.
Droid opowiadając o przyczynach pozostawienia go na straży skarbu, przenosi dawnego wroga oraz nas, czytelników do dawnych wydarzeń. Istotą owych wspomnień jest bitwa na Dalnie oraz tamtejsze spotkanie Jedi z tajemniczą postacią, doprowadzającą strażników pokoju do szaleństwa. Jak się okazuje to właśnie pamiętnika jednego z użytkowników mocy poszukuje Harch, ale zawiła opowieść droida ZZ była tylko sprytnym wybiegiem, mającym na celu zyskanie na czasie w oczekiwaniu na przybycie pewnego Wookiego.
Mijają lata, a wrogowie Ci sami…
Jak już wspomniałem droid ZZ łączący ze sobą tytułową przeszłość i względną współczesność (atak Nihilów na Banchii) mimo lat spędzonych w zamknięciu nie stracił na ciętym humorze. Również łowca nagród nie zmienił się pod wpływem czasu, nadal bowiem pała nienawiścią do Jedi i z tego powodu nie ustaje w poszukiwaniach artefaktów mogących ich pokonać. Natomiast kudłaty Jedi Arkoffprzez ten czas bardzo spoważniał oraz znacznie wzmocnił swoją samokontrolę, jednocześnie honorując nauki swej ekscentrycznej mistrzyni Ravny. Na kartach zeszytu napotkamy również innych przedstawicieli Zakonu, z młodym Azlinem Rellem na czele.
Za sferę graficzną Na skraju równowagi – Przeszłość odpowiada inny artysta niż w przypadku poprzednich zeszytów. Zmianę stylu można zobaczyć już nawet na pierwszych stronach. Tomio Ogata dostarcza zdecydowanie więcej ostrych kresek i niedokończonych sylwetek, zwłaszcza w scenach walki. Z drugiej strony przykłada on naprawdę dużą uwagę do szczegółów postaci i otoczenia, dbając nawet o zaznaczenie pojedynczych kropli potu czy krwi. Charakterystyczną cechą dla rysunków Ogaty są jednak puste tła. W przeciwieństwie do dzieł Mizuki Sakakibary pracującej przy poprzednich tomach, tym razem dalszy plan w wielu kadrach stanowi po prostu biel. W oczy rzucił mi się również fakt, iż w kilku miejscach zeszyt odszedł od ścisłego ułożenia kadrów, pozostawiając miejsce np. na dymek z dialogiem.
Sprawdź też: Star Wars: Wielka Republika. Ostrze – recenzja komiksu – Młodzieńcze przygody spokojnego kucharza
Mam mieszane przeczucia co do tego
Wszystkie trzy tomy z cyklu Na skraju równowagi są wszędzie przypisywane do mang, jednak czyta się je tak jak komiksy, w przeciwieństwie do klasycznych przedstawicieli tego medium, które odkrywa się się od prawej do lewej. Przeszłość oczywiście wpasowuje się w całość projektu Wielkiej Republiki, jednak na ten moment trudno jest docenić jej pełną wartość i wagę w momencie, gdy brakuje nam kontekstu w postaci historii mających miejsce w tym samym czasie. Są one bowiem przedstawione w dziełach, których pewna część jeszcze nie pojawiła się na polskim rynku. Osobiście średnio spodobał mi się styl wykorzystanych w tym zeszycie kadrów, gdyż ze względu na brak jakiegokolwiek tła zdawały się one po prostu zbyt puste. Mimo wszystko nadal będę oczekiwał na kolejne tytuły spod szyldu Wielkiej Republiki, w tym trzeci tom głównej osi fabularnej mangi.
Sprawdź też: Star Wars Wielka Republika. Bitwa o Moc. – Moc jest we mnie silna