REKLAMA

Śledztwa Enoli Holmes. Tom. 7. Czarny powóz — recenzja komiksu — Nazwisko zobowiązuje!

Alan Zygaj

Opublikowano: 29 sierpnia 2023

Spis treści

Z postacią Enoli Holmes i jej przygodami miałem styczność jedynie w wersji filmowej. To było przyjemne doświadczenie. Więc nic dziwnego, że kiedy dostałem możliwość zrecenzowania komiksu, to skorzystałem z niej z entuzjazmem! Jednak, czy obrazkowa historia młodszej siostry najpopularniejszego detektywa na świecie sprostała moim oczekiwaniom. Czy sprostał moim oczekiwaniom? Zapraszam do lektury.

Odwiedziny u brata

Historia rozpoczyna się w momencie, w którym Enola dostaje list od samego doktora Watsona. Prosi on w nim o to, aby odwiedziła swojego brata, Sherlocka Holmesa. Ten od przepracowania popadł w melancholię i nie czuje się najlepiej. Wizytę dziewczyny na 221b Baker Street przerywa niespodziewany gość – kobieta o imieniu Letita Glover. Przybyła ona do mieszkania detektywa, aby poprosić go o pomoc. Bohaterka po wysłuchaniu jej decyduje się przyjąć sprawę.

Śledztwa Enoli Holmes. Tom. 7. Czarny powóz

Miłość rodzeństwa

Fabuła komiksu jest napisana dobrze, choć momentami bywa nieco przewidywalna. Zabrakło mi w niej nagłych zwrotów akcji czy bawienia się z odbiorcą w kotka i myszkę. Istnieje jednak pewien element, który to wynagradza — relacje głównej bohaterki ze swoim bratem. Rodzeństwo często się ze sobą przekomarza, co sprawia, że całość jest bardzo humorystyczna. Przykładowo, kiedy Sherlock rozrysowuje na tablicy plan działania, specjalnie przedstawia siostrę z fryzurą a’la ptasie gniazdo. Enola oczywiście jest z tego powodu lekko poirytowana. Momenty, w których ta dwójka występuje razem, na jednym panelu są przezabawne i definitywnie wynagradzają wszelkie wady historii.

REKLAMA

Śledztwa Enoli Holmes. Tom. 7. Czarny powóz

Malowane piękno

Przemiłym zaskoczeniem okazuje się oprawa graficzna. Całość stylizowana jest na namalowany obraz, dzięki czemu rzuca się w oczy i zachęca do sięgnięcia po lekturę.Przynajmniej tak było właśnie w moim przypadku! Na starcie oczarowała mnie barwna paleta kolorów, która wręcz wylewa się ze stron. Wierzcie mi na słowo — ciężko oderwać wzrok od błękitu i różu arystokrackich ścian, czy też zieleni angielskich lasów. Osobiście uważam, że jest to najmocniejszy element Czarnego powozu.

Bystra, jak zawsze

Siódma część przygód Enoli Holmes to dla mnie całkiem przyjemna lektura. Jedyną wadą jest mało skomplikowana fabuła, którą wynagrodziły jednak ciekawe relacje występujące między postaciami. Komiks porusza wiele tematów związanych z feminizmem, co również bardzo mi się podoba. Czarny powóz chcę polecić każdemu, kto potrzebuje odprężyć się przy mało skomplikowanej historii, nacechowanej humorem i pełnej przepięknych ilustracji. 

Sprawdź też: Niedaleko pada jabłko… „Śledztwa Enoli Holmes. Tajemnica zaginionej wiadomości” – recenzja komiksu

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza komiksu.

Alan Zygaj

Entuzjasta gier wymagających, w wolnym czasie pochłaniający masowo wszelaki kontent na temat branży.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Wolverine: X żywotów/X śmierci – recenzja komiksu – Wolverine kontra czas

Wolverine: X żywotów/X śmierci – recenzja komiksu – Wolverine kontra czas

Inferno – recenzja komiksu – Piekło w raju mutantów

Inferno – recenzja komiksu – Piekło w raju mutantów
Paranormal Cleanup — recenzja gry. Horror, który polecam z czystym sumieniem, ale dopiero po aktualizacji!

Paranormal Cleanup — recenzja gry. Horror, który polecam z czystym sumieniem, ale dopiero po aktualizacji!

Paranormal Cleanup — recenzja gry. Horror, który polecam z czystym sumieniem, ale dopiero po aktualizacji!
Road Craft – recenzja gry z kobiecej kabiny koparki. Symulator budowy, który wciąga po uszy (i gąsienice). Logo

Road Craft – recenzja gry z kobiecej kabiny koparki. Symulator budowy, który wciąga po uszy (i gąsienice).

Road Craft – recenzja gry z kobiecej kabiny koparki. Symulator budowy, który wciąga po uszy (i gąsienice).

Wrap House Simulator – recenzja gry. Jak zostałam jednoosobową armią w świecie tortilli i łez.

Wrap House Simulator – recenzja gry. Jak zostałam jednoosobową armią w świecie tortilli i łez.

Hotel Owner Simulator – recenzja gry. Sonisia Hotel, czyli jak zostałam królową worków na śmieci i terrorystką odcienia beżowego. 

Hotel Owner Simulator – recenzja gry. Sonisia Hotel, czyli jak zostałam królową worków na śmieci i terrorystką odcienia beżowego.