Z rozrzewnieniem wspominam nieco zapomnianą już produkcję Polyphony Digital, Tourist Trophy. To było dosłownie Gran Turismo, tyle że z motocyklami zamiast aut. Gry traktujące o szybkich dwukołowcach rzadko lub w ogóle nie słynęły z tego typu ścieżki kariery, nie mówiąc o szerokim parku maszyn obejmującym nawet skutery. Czy Ride 5, czyli najnowsze włoskiego studia Milestone zbliża się poziomem i rozmachem do japońskiego klasyka?
Wprowadzenie i prowadzenie
Gra po wyścigu powitalnym na BMW M100RR od razu prowadzi nas do trybu kariery. Z początku dostajemy klasyczny motocykl o nieco mniejszej pojemności, co dobrze wprowadza nas w klimat i pozwala wyczuć model jazdy bez przytłaczającego tempa. Twórcy postarali się, aby każdy niezależnie od doświadczenia mógł się odnaleźć i czerpać frajdę z rozgrywki. Oprócz klasycznych wspomagaczy, jak ABS, kontrola trakcji, linia sugerowana, autohamowanie czy anti-wheelie, możemy na wzór Forza Motorsport cofać czas po kolizji i wypadnięciu z trasy. Funkcja dość kontrowersyjna, chłodno przyjęta przez graczy, gdy po raz pierwszy pojawiła się bez limitu w Forza Motorsport 3, ale z drugiej strony na tyle potrzebna, że w wyścigu wytrzymałościowym nie stracimy pozycji po głupim błędzie i unikniemy frustracji. Dla purystów i jedynych słusznie grających, zawsze można ją wyłączyć, co przełoży się na wyższe nagrody w wyścigach.
Sprawdź też: Gord — recenzja gry — Słowiański strateg
Esencja, czyli wyścigi
Jak jesteśmy już przy ściganiu, tutaj uwypukla się kilka wad, o których należy wspomnieć. Poza oczywiście całkiem niezłym, symulacyjnym modelem jazdy, mamy związane ręce, aby wprowadzić motocykl w poślizg, nawet przy najbardziej hardcore’owych ustawieniach. Kłóci się to z odwzorowaniem realizmu, ponieważ pierwszy lepszy motocykl na zakręcie i nieuważnym odkręceniu manetki położy się na bok, a my razem z nim. Kolejną niedopracowaną kwestią jest SI naszych przeciwników, którzy wydają się jej po prostu nie mieć. Niestety notorycznie będziemy taranowani na zakrętach, niezależnie od poziomu trudności, gdyż inni jeźdźcy zachowują się tak, jakby nas po prostu nie było.
Do poprawy jest też HUD ze względu na mało czytelne i bardzo małe cyfry w polu ustawień asyst oraz poziomu paliwa. Grając z kanapy na telewizorze musiałem wstać, aby upewnić się ile procent paliwa w baku zostało mi do końca wyścigu.
Sprawdź też: Ratchet & Clank: Rift Apart [PC] – recenzja gry – Międzywymiarowa przygoda
Kolekcja maszyn zasługuje na pochwałę, grafika niekoniecznie
Zdecydowanie mięsem gry włoskich deweloperów jest imponująca liczba ponad 200 motocykli do wyboru. Oprócz najnowszych sprzętów znajdziemy tutaj jednoślady z lat 60-tych czy 80-tych. Każdy miłośnik znajdzie tutaj swoje ulubione pojazdy, bowiem nie zabrakło tutaj stricte motorów wyścigowych czy protoplastów dzisiejszych, topowych ściągaczy. W garażu możemy je poddawać modyfikacjom mechanicznym w celu polepszenia osiągów, ale też wizualnym, takim jak usunięcie lusterek, czy tylnej podkładki na tablicę rejestracyjną. Twórcy bardzo mocno przyłożyli się do odwzorowania detali na każdym pojeździe i to widać na pierwszy rzut oka, a przyglądając się w trybie fotograficznym, dostrzeżemy tam najdrobniejsze szczegóły. Oprócz tego możemy również wybrać cały rynsztunek dla naszego kierowcy – od kasku po buty. Jakby tego było mało, możemy to wszystko spersonalizować w edytorze barw, zmieniając kolory, czy dodając naklejki.
Swego czasu na TikToku można było natrafić na viralowy filmik z jazdą na motocyklu w deszczu, który wyglądał tak dobrze, że wydawało się to rzeczywistym nagraniem. Jak się okazało, było to ujęcie z poprzedniej odsłony od studia Milestone, czyli RIDE 4. Włączając najnowszą produkcję, która odcięła się od poprzedniej generacji, liczyłem że doświadczę podobnego poziomu wizualnego. Nie wiem o co tu chodzi, ale piąta część wygląda gorzej niż czwarta. Cienie i oświetlenie zdecydowanie nie są na tym samym poziomie, a szczególnie widać to gdy ścigamy się właśnie w deszczowych warunkach. Znacznie lepiej jest za to w kwestii udźwiękowienia. Odwzorowanie ryku silników jest naprawdę świetne, każdy motocykl brzmi bardzo, ale to bardzo autentycznie, dosłownie jakbyśmy słyszeli przejeżdżający jednoślad za oknem. Brakowało mi jedynie odpowiednio dobranej muzyki w tle wyścigu wzorem Gran Turismo, która umiliłaby chociażby wyścigi wytrzymałościowe.
Sprawdź też: Crash Team Rumble — recenzja gry — Crash Bash na sterydach
Podsumowanie
Niby jeździmy po asfaltowych torach, ale jest jakoś nierówno. Świetne udźwiękowienie i odwzorowanie z rzemieślniczą dokładnością każdego pojazdu miksuje się z przeciętną grafiką, słabą SI i dziwnymi aspektami modelu jazdy. Ponad 200 maszyn, zmienne warunki pogodowe i znane z innych produkcji licencjonowane tory, wywołają mimo wszystko uśmiech na twarzach entuzjastów jednośladów oraz będą przyjemną odskocznią w nadchodzących jesiennych wieczorach.
Sprawdź też: Diablo IV — recenzja gry. Bramy piekła ponownie zostały otwarte