Najnowsza, a zarazem pierwsza produkcja studia Covenant.dev pod tytułem „Gord” to fabularna gra strategiczna osaczona w świecie słowiańskich bogów, mitów oraz bestii. Jednak czy zasada „polskie znaczy dobre” sprawdza się w przypadku tego tytułu?
Słowianie w akcji
Gord to nic innego jak połączenie gry przygodowej ze strategiczną rozbudową bazy dla jednego gracza. Naszym zadaniem będzie tworzenie i rozwijanie osady, dbanie o mieszkańców pod kątem stanu psychicznego jak i fizycznego oraz wyruszanie na wyprawy, w celu pozyskiwania niezbędnych surowców do przetrwania. Dodatkowo, tytuł oferuje tryb kampanii, który umożliwi zapoznanie się z wątkiem fabularnym. Niemniej jeśli ktoś nie zostanie zachęcony przez opowieść, bez problemu będzie mógł stworzyć własną rozgrywkę dzięki customowej kampanii.
Warto również dodać, że Gord aż kipi od odniesień do słowiańskiego folkloru. Sam wątek fabularny bazuje na kreowaniu mrocznego świata fantasy, który w genialny sposób przeplata się z mitologią słowiańską, a oprawa muzyczna tylko dodaje smaczku do efektu końcowego.
Moving Out 2 – recenzja gry. Międzywymiarowa przeprowadzka
Historia to tylko dodatek
Tak jak wcześniej wspomniałam, Gord oferuje szereg scenariuszy, które są połączone w jedną historię. Akcja rozgrywa się w mrocznym i niebezpiecznym świecie, zamieszkiwanym przez krwiożercze bestie, bogóworaz nieprzyjazne klany. Niemniej w trakcie rozgrywki miałam wrażenie, że fabuła pełni funkcję tylko dodatku do gameplayu, żeby nie było zbyt nudno. Owszem, potrafiła na chwilę zaciekawić, wprowadzając element niepokoju. Jednak czuć tutaj zdecydowanie większy nacisk na rozgrywkę niż historię. Z jednej strony tochę to rozumiem — rozbudowa osady jest bogata, lecz zabrakło mi bardziej bogatszego wątku fabularnego.
Gameplay nie powala na kolana
Podczas kilkunastu godzin spędzonych w Gord z przykrością muszę stwierdzić, że rozgrywka nie porywa. Wiele rzeczy jest szalenie powtarzalne — idź tam, zrób to, zbierz surowce, zbuduj budynek… I tak w kółko. Jako gracz staramy się wypełniać wszystkie z wcześniej wymienionych obowiązków, lecz na dłuższą metę sprowadza się to do wykreślania kolejnych zadań. Jedynym plusem jest fakt, że mapa jest obszerna. Co sprawia, że eksplorując jej zakamarki możemy spotkać na swojej drodze bestie, pragnące naszej zguby. Mimo wszystko to trochę przykre, że całość po godzinie, może dwóch staje się mdła i powtarzalna.
Oprawa audiowizualna troszkę się broni
Trzeba przyznać, że tytuł choć trochę ratuje oprawa audiowizualna. Muzyka jest najprzyjemniejszym elementem gry Gord, dzięki czemu gracz ma ochotę spędzić kilka minut dłużej przy tym tytule. Grafika również nie jest najgorsza, potrafi ucieszyć oko, a zwłaszcza filmowe przerwyniki — są śliczne!
Jeśli chodzi o sterowanie, to na konsoli PlayStation 5 było tak sobie. Tona kliiknięć po to, aby zwrócić kamerę na konkretnego mieszkańca ani trochę nie zachęca. Wręcz przeciwnie — jeszcze bardziej frustruje. Często bywały również sytuacje, że ciężko było zmusić tego jednego człowieka do zrobienia jakiejś czynności, przykładowo aby pozbierał drewno — w momencie, kiedy wszyscy stoją w kupie ciężko wycelować kursor w małą postać. Dlatego dla własnego zdrowia i braku nerwów zdecydowanie bardziej polecam grę na komputerze — tam przynajmniej interakcje będą znacznie precyzyjne. Jeśli jednak ktoś wybierze ogrywanie tytułu na konsoli, to dobrym rozwiązaniem będzie podłączenie myszki i klawiatury.
Jest średnio
Z bólem serca przyznam, że Gord mnie nie zachwycił. Powtarzalność, fabuła jako dodatek oraz denerwujące sterowanie — nie są to elementy, które w jakikolwiek sposób zachęcają mnie do obcowania z danym tytułem. Niemniej jeśli ktoś jest zwolennikiem gier strategicznych lub mitologii słowiańskiej, to być może gra przypadnie mu do gustu, lecz mimo to warto mieć gdzieś z tyłu głowy, że nie będzie fajerwerków.