Previous slide
Next slide

Redfall – recenzja gry. I gdzie te kły?

Arkane Studios znamy z kilku bardzo dobrych produkcji, jak Dishonored czy Deathloop. Na zlecenie Microsoftu deweloperzy z Francji mieli dowieźć ekskluzywny tytuł na Xboxy i PC, który zapowiadał się dość ciekawie. Jaki był efekt końcowy przeczytacie poniżej w mojej recenzji.

Redfall – recenzja gry. I gdzie te kły?  

Wampiry, kultyści, małe miasteczko w stanie Massachusetts pogrążone w mroku. Tytuł tworzony przez uznane studio słynące z dobrych, fabularnych produkcji z gęstym klimatem, w formule looter shootera z naciskiem na granie w kooperacji. Brzmi jak plan, który ma szanse powodzenia? Być może, ale gra sprawia wrażenie sklecenia do kupy kilku pomysłów na szybko, a termin wydania był na wczoraj. Kwestie techniczne to jedno, ale koncept i jego realizacja to inna sprawa, pozostawiająca wiele do życzenia.

Od zmierzchu do zmierzchu

Jak to typowy shooter kooperacyjny, oprócz wątku głównego są aktywności poboczne i zbieranie wyposażenia. W tym aspekcie również czuć, że zostało to zrobione po linii najmniejszego oporu. Mamy tutaj odbijanie kryjówek w poszczególnych dzielnicach, które służą nam za punkt szybkiej podróży i punkt zaopatrzenia, w każdej po dwie misje dodatkowe, oraz oczyszczanie gniazd wampirów. Gniazda to generowane, dziwne, metafizyczne miejsca, w których musimy przejść do ich źródła, czyli wielkiego bijącego serca i je zniszczyć, po drodze rozprawiając się z wampirami. Na koniec jesteśmy wynagradzani możliwością zebrania paru nowych pukawek, paru innych wartościowych rzeczy typu apteczki, amunicja, itd. i to w sumie byłoby na tyle. Grając solo, a ze znajomym od razu dostrzegłem, jak gra skaluje w nich poziom trudności. Droga do źródła jest zdecydowanie dłuższa, wampirów więcej i potrafią sprawić problem. Same gniazda na mapie miasta pojawiają się losowo i emitują pole energetyczne, w którym krwiopijcy są dużo silniejsi niż zwykle. Twórcy, chcąc zmusić nas do odhaczania tej aktywności, wpadli na pomysł, aby to pole się rozszerzało na większy obszar, utrudniając nam przechadzki po okolicy, ale z kolei w żaden sposób nie wynagradzają nas za pokonanie silniejszych przeciwników. Przemierzając ulice miasteczka, na kreatury chcące wyssać naszą krew nie natrafiamy zbyt często, z reguły są to grupki kultystów któregoś z bossów lub organizacji paramilitarnej. Nie są oni zbyt spostrzegawczy, służą raczej za mięso armatnie i sztuczne zapełnienie przestrzeni wokół. Grając solo, mamy wrażenie, że jest strasznie pusto i nic się nie dzieje. Możemy pozwiedzać opuszczone domy, tam zazwyczaj spotkamy zawieszone w powietrzu wampiry, zebrać śmieci, które automatycznie zamieniają się na walutę do wydawania w grze i w sumie to… tyle. Niemal w każdym aspekcie tej produkcji czuć zmarnowany potencjał, a to tylko nasila się wraz z postępem w fabule. 

XYZ

Po oprawie widać kto tworzył grę

W Redfall od samego początku rzuca się w oczy charakterystyczny styl graficzny dla Arkane. Miejscami bywa ładnie, ale szczególnego wrażenia w 2023 roku to na mnie nie zrobiło. Tym bardziej jestem zdziwiony, że na konsoli Xbox Series X produkcja nie oferuje 60 klatek na sekundę. Po premierowej łatce nieco poprawiła się płynność gry, przed jej wydaniem klatki spadały bardzo często nawet wtedy, gdy na ekranie nie było żadnej rozróby. 

Nie uświadczymy tutaj przerywników filmowych, a jedynie statyczne obrazy z podłożonym tekstem, mimika twarzy podczas rozmów z NPC cofa nas w czasie jakieś 10 lat. Jeśli chodzi o udźwiękowienie, bronie i efekty są na niezłym poziomie, ale żaden motyw muzyczny nie zapadnie nam w pamięci. Pozytywnym zaskoczeniem jest polski dubbing, który został zrealizowany naprawdę dobrze, nie słychać sztuczności w nagranych kwestiach, jedynie w niewielkim stopniu może wpłynąć na ogólny klimat.

Brak doszlifowania zauważyłem też w animacjach i poruszaniu się postaci, podnoszenie broni do celowania, bieganie etc. to wszystko wydaje się jakby drewniane i ponownie mamy wrażenie, że ogrywamy tytuł z przełomu poprzednich generacji. Plusem i zaletą jest samo strzelanie i ubijanie wrogów, które jest po prostu przyjemne i wbijanie kołka z impetem prosto w wampirze serce jest wisienką na torcie podczas starć. Gdy na raz zbiegnie się za dużo złoczyńców, mogą być kłopoty i zginiemy, tracąc 10% posiadanej waluty, co i tak jest raczej łagodnym wymiarem kary. Jeśli chodzi o poziom trudności, ja grałem na najłatwiejszym, bo nie lubię się na siłę frustrować, kilka razy zginąłem w losowych starciach na ulicach miasta, ale przy bossach lub silniejszych antagonistach nie było żadnej presji i na luzie dawałem radę. 

Więcej lootu, reaktor wytrzyma

Rozwój naszej postaci klasycznie opiera się na otrzymywaniu punktów doświadczenia przez zabijanie wrogów i wykonywanie wszelakich zadań. Drzewko aktywności jasno sugeruje nam, że Redfall to gra stworzona do kooperacji, bowiem większość skilli daje korzyści stricte w tym sposobie zabawy, np. zwiększenie zadawanych obrażeń przez naszych sojuszników, bądź obszarowe leczenie. Naszą postać możemy również personalizować, zmieniając części ubioru, które zdobywamy podczas postępów fabularnych i w zadaniach pobocznych, gra nie oferuje żadnych elementów wpływających na odporność, obronę itd. Poza standardowym arsenałem mamy do dyspozycji specjalne umiejętności przypisane do każdej z czterech postaci, dwie pomniejsze oraz jedną główną, np. lampę emitującą światło ultrafioletowe „zamrażające” krwiopijców. Głównych narzędzi eksterminacji plagi, czyli broni palnych jest tylko pozornie dużo. Mamy kilka rodzajów giwer, zbieramy tylko co raz to mocniejsze wersje, oznaczone innymi kolorami i posiadające inne atuty. Nie możemy sami ulepszać ich statystyk, są do dyspozycji opcje jedynie kosmetyczne, jak zmiana kołków lub malowania. Na tym polu niestety odsłania nam się kolejny nieprzemyślany, źle zaprojektowany aspekt, mianowicie jesteśmy zmuszeni do ciągłej wymiany oręża, bo wraz z większym poziomem postaci uzbrojenie, które znajdujemy, są na levelu dostosowanym do naszej postaci. To sprawia, że aktualny karabin staje się zbyt słaby i co chwilę musimy zarządzać ekwipunkiem, a to po dłuższej rozgrywce jest męczące. Nieużywane bronie można właściwie tylko złomować, a że wypada tego sporo, to na brak kasy nie możemy narzekać, bo ta z kolei przyda się do uzupełniania amunicji i reszty wyposażenia lub po prostu kupna nowej strzelby w kryjówce.

Czy aż tak źle i niedobrze?

Mam trochę problem jak finalnie ocenić Redfall. Gra ma dużo wad, niedociągnięć i gołym okiem widać, że deweloperzy nie wykorzystali potencjału. Być może dają sobie czas, bo podobno produkcja ma być długo i należycie wspierana, ale wypuszczenie jej w takim stanie nie mogło spotkać się z innym odbiorem niż raczej negatywny. Osobiście całkiem sprawiało mi frajdę ubijanie kolejnych tuzinów wampirów, ale czy to jest tytuł, który trzeba koniecznie sprawdzać? Myślę, że na pewno nie teraz i radziłbym odgrzebywanie się w kupce wstydu. Losy najnowszego dzieła Arkane Studios mogą się jeszcze odwrócić, ale na ten moment jest to po prostu raczej zawód aniżeli spełnienie oczekiwań. 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy Bethesda Polska.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl