Miasteczko Halloween – recenzja mangi – Japoński ukłon dla Tima Burtona.

UDOSTĘPNIJ

Tima Burtona chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Scenarzysta i reżyser znany jest przede wszystkim z dzieł takich jak: Sok z żuka, Edward Nożycoręki, Gnijąca Panna Młoda czy chociażby Miasteczko Halloween. Każde z nich ma swój unikalny, gotycki klimat, który pokochały tłumy i to nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale również w Japonii.

Znajoma historia grozy

Akcja rozgrywa się – jak sama nazwa wskazuje –  w Miasteczku Halloween, na którego czele stoi Dyniowy Król Jack Szkieleton. Znudzony coroczną rutyną przedstawień i obchodów związanych z tym świętem, Jack wyrusza na samotną przechadzkę, zastanawiając się nad pustką w swoim sercu. Niespodziewanie trafia on do lasu, gdzie znajdują się przejścia do innych obrządków. Wpada do jednego z nich, mianowicie do Miasteczka Bożego Narodzenia. Zachwycając się otoczką związaną z Gwiazdką, postanawia zrobić własną dla swoich poddanych. Jednakże nie staje się ona wierną kopią, tego co zobaczył Dyniowy Król…

Sprawdź też: Kakegurui – Szał Hazardu tomy 1-6 — recenzja mangi

Miasteczko Halloween to jednotomowa manga autorstwa Jun Asuki, przedstawiająca dokładnie tę samą historię co film animowany z 1993 roku, więc fani, znający już losy Jacka Szkieletona nie dostaną tu nic nowego. 

Jun zadebiutowała w branży, publikując krótką historię pod tytułem „Zakochany kosmita”, następnie stworzyła „Specjalne lekcje miłości”, by dalej poświęcić się komiksom dla nastolatek. W 2004 roku dostała zlecenie, by zrobić omawianą mangę. Szkoda, że dopiero teraz mamy okazję się z nią zapoznać w Polsce. 

Na ekranie historia o skradzionych świętach Bożego Narodzenia przez upiory różnego kalibru, przyprawiała o niemałe poczucie niepokoju przez swój charakterystyczny, straszny, aż nadto realistyczny sposób wykonania. Tutaj, w mandze, te wszystkie postacie (które naprawdę dobrze są odwzorowane) nie są tak przerażające. Nie zrozumcie mnie źle – komiks ma naprawdę halloweenowy klimacik – aczkolwiek uważam, że w papierowej wersji, świat przedstawiony może być lepiej przyswajalny dla młodszych odbiorców. Zwłaszcza kiedy manga jest czarno-biała, więc kolorujemy ją oczami wyobraźni. 

Miasteczko Halloween

Miasteczko Halloween liczy sobie około 170 stron. Oprócz obrazkowej historii znajdziemy w tomiku również informacje o autorce, ciekawostkę na temat omawianego tytułu, przedstawienie postaci, a na samym końcu nawet instrukcję czytania mangi dla tych, którzy odwrotnie zaczęli czytać. Jest to świetny zabieg urozmaicający tytuł, dający możliwość poznania czegoś więcej. Jestem mile zaskoczona, nigdy przedtem nie spotkałam się z czymś takim w japońskich komiksach. 

Co do samej lektury jestem pozytywnie nastawiona. Czytało mi się ją bardzo szybko i przyjemnie. Między dialogami postaci nie zabrakło nawet tekstów piosenek występujących w filmie Burtona, więc mimowolnie w mojej głowie wybrzmiewały znajome dźwięki. Świetny smaczek dla fanów produkcji takich jak ja. 

Romansu Japonii z Disneyem ciąg dalszy

Ostatnio zauważyłam, że w Polsce mang trafia coraz więcej na sklepowe półki, a wśród nich możemy odnaleźć dzieła na licencji m.in. Disneya. Bardzo się to rzuca w oczy, zwłaszcza gdy do naszego kraju trafia komiks w wersji polskiej, prawie dwadzieścia lat od wydania oryginału (tak, mowa tu właśnie o recenzowanym Miasteczku Halloween). Liczę, że nie jest to krótkotrwały zabieg i doczekamy się liczniejszych wersji znanych bajek. Na pewno znalazłyby się osoby, które chętnie by sięgnęły w przyszłości po historię samego Jacka Szkieletona, zwłaszcza że za granicami naszego państwa pojawiło się ich już trochę dostępnych.

Miasteczko Halloween

Powrót do ulubionego uniwersum

Polska premiera mangi świetnie się złożyła ze zbliżającym się świętem Halloween, które de facto nie jest tutaj obchodzone. Aczkolwiek nie przeszkadza mi to we wprawianiu się w ten upiorny nastrój w zaciszu domowym. Choć historia ta nie wnosi nic, co bym znała z obejrzanego wcześniej wiele razy filmu, tak oceniam ją bardzo pozytywnie. Mimo że ducha Burtona w niej nie czuć do końca, to została wykonana dobrze i starannie. Uważam, że komiks jest świetny na start dla tych, którzy nie są zaznajomieni z tematem.

Zalety

– Wierne odwzorowanie postaci i historii
– Ciekawostki urozmaicające lekturę
– Wplecione piosenki
– Bardzo ładne ilustracje

Wady

– Nie wprowadza nic, czego by fani nie znali

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza komiksu.