League of Legends to zdecydowanie jeden z najsłynniejszych tytułów z gatunku MOBA. Chyba nie ma osoby na świecie, która, chociażby o nim nie słyszała. Riot Games na przestrzeni lat stworzył naprawdę zróżnicowane światy i bohaterów, czego przykład mogliśmy zobaczyć choćby w serialowym Arcane. Zatem jak wypada nowa powieść w tym ogromnym uniwersum? Zapraszam do lektury recenzji.
Obcy świat, który pokochałem bez reszty
Na samym początku zaznaczę, że nigdy nie byłem fanem League of Legends dla wielu gra wręcz już kultowa, a według mnie kolejny e-sportowy tytuł do olania. Jednak z czasem na Netflixie zadebiutował cudowny Arcane i o rany, zakochałem się w tym dziele po uszy. Zaraz po obejrzeniu serialu, przeszukałem czeluści Internetu i dowiedziałem się, że LOL ma naprawdę rozbudowany lore. Z marszu przeczytałem wszystkie oficjalne opowiadania i opisy postaci. A teraz miałem okazję przeczytać najnowszą książkę, która rozgrywa się w tym świecie.
Sprawdź też: PC Engine: The Box Art Collection – recenzja książki – konsola z japońskim rodowodem
Historia wielkiego królestwa i prawdziwej miłości
Akcja Zrujnowania toczy się 1000 lat przed wydarzeniami znanymi choćby ze Strażników Światła i Ruined King. Fabuła opowiada o tym, jak doszło do tytułowego Zrujnowania. Książka w głównej mierze skupia się na postaci Kalisty, która stara się zadbać o pokój i porządek w królestwie Camavor rządzonym przez jej stryja Viega. Jednak zadanie to nie będzie łatwe, a to za sprawą przeprowadzonego zamachu na młodego króla, w którym zamiast niego zraniona została jego ukochana. Życie królowej wisi na włosku, a pomóc jej jedynie może mityczna woda z legendarnych Błogosławionych Wysp. Kalista, więc wyrusza na wyprawę, aby ocalić popadające w szaleństwo Viega i jego ukochaną. Czy odnajdzie to, czego szuka? Dowiecie się, jedynie czytając.
Jest dobrze, a mogło być lepiej
Muszę przyznać, że historia wywołała we mnie naprawdę pozytywne uczucia. Szczególnie doceniam zaskakującą fabułę i lekki styl autora. Anthony Reynolds pisze w sposób prosty i naprawdę przyjemny, przez co Zrujnowanie stanowi przykład fantastyki, która skierowana jest do osób spragnionych niewymagającej lektury. Sam świat przedstawiony niestety miejscami mocno zawodzi, a to za sprawą faktu, że autor odpowiednio go nie nakreślił, a zamiast tego uraczył nas nieco sztywnymi i drętwymi opisami. Żadnych zastrzeżeń nie mam natomiast do wykreowanych bohaterów i całej fabuły, choć zauważalnie bardziej rozkręca się ona w drugiej części książki. Pierwsza połowa niestety mocno mi się dłużyła i byłem nawet skłonny, aby odpuścić lekturę, ale jednak brnąłem dalej i niczego autentycznie nie żałuję.
Miłym dodatkiem do samej powieści są zawarte w niej grafiki, które przedstawiają choćby mapy odwiedzanych lokacji oraz poszczególnych bardziej istotnych bohaterów. Niestety wszystkie obrazki są czarno-białe, nie ubolewałbym nad tym faktem, gdyby nie informacja z oficjalnej strony League of Legends, na której widnieje notka, że w innych wydaniach pokuszono się, aby owe grafiki były kolorowe. Niestety nie można mieć wszystkiego.
Czy polecam? Dla fanów LOLa będzie to autentycznie wyśmienita pozycja, która poszerza ich ukochane uniwersum. Zrujnowanie sensownie rozwija świat i dostarcza w rzeczy samej przyzwoitą powieść fantasy. Jednak co z pozostałymi? Im również śmiało mogę polecić tę pozycję, gdyż do zrozumienia jej nie potrzeba jakiejś dodatkowej wiedzy i można śmiało potraktować ją, jak klasycznego przedstawiciela fantasy.
Sprawdź też: Cyberpunk 2077: Bez Przypadku – recenzja książki. Nic nie dzieje się… bez przypadku