Previous slide
Next slide

Kiedyś napisałem tekst o tym, jak to pecetowiec stał się konsolowcem. Dziś wiem, że bycie którymś z tych dwóch, jest częściej tematem, który sprawia, że mam ochotę „wyjść” z internetu.

Dziś nie ma chyba dnia, kiedy to wchodząc na Twittera, nie wpadłbym na dyskusję, jakby to konsola od PlayStation byłaby lepsza od tej z Microsoftu. I chyba teraz napiszę coś, co dla wielu odbiorców tego tekstu mogłoby zostać uznane za bycie boomerem: Przestańcie, bo to nie ma sensu i bardziej dziś przypomina scenę polityczną niż coś, co, zamiast łączyć ludzi, dzieli ich, ponieważ ktoś woli niebieski nad zielony i odwrotnie.

Mam wrażenie, że coraz więcej w sieci momentów i miejsc, gdzie, zamiast cieszyć się kolejnymi eskapadami w wirtualnych światach, dzieleniu się doświadczeniami z innymi odbiorcami tego medium, zwracamy uwagę na logo na kawałku plastiku podpiętego pod telewizorem niż na samą grę w grze.

Czekaj, ale nie każdy gracz jest taki sam!

Jasnym dla mnie jest też fakt, że nie wszyscy tak mają i najwięcej płaczą ci, co uznać ich można za super fanów. Szkoda, że wielu z nich swoim zachowaniem, odstrasza nowych odbiorców, jednocześnie udowadniając, że jeśli jest się graczem, to tylko jednej słusznej (partii) konsoli.

Gdy nastał czas białego zimna, mądre głowy, co stworzyły trzecie przygody Wiedźmina, mówiły w swoich krótkich radach w loading screenach, by nie jeść żółtego śniegu. Można by do tego śmiało przyrównać to, że z dostępnością (po dziś dzień) konsol, gdy nastąpiła nowa generacja — było różnie, a dostanie tej upragnionej, często było czymś problematycznym.

Kiedyś w czasach zwanych PRL, człowiek poszedł do sklepu, rozejrzał się i wyszedł, bo za wiele w nich nie było. Tutaj była ta różnica, że najpierw było jedno, a potem drugie, a magiczna sztuczka polegała na tym, by nie wydać na to za dużo złotych monet. Gdy w końcu zdobyło się upragniony sprzęt, zaczynało się w końcu zabawę i można było grać w najlepsze.

PlayStation kontra Xbox

Za każdym razem, kiedy widzę fanów Sony „jadących” po tych, którzy lubią Xboxa, przypomina mi się scena z przerysowanej produkcji Adult Swim o wnuku i jego szalonym, lecz niezwykle inteligentnym dziadku, kiedy to Rick matematycznie udowadnia, że oboje jego wnucząt jest nic nie wartych, co idealnie pokazuje, że i niebiescy i zieloni — kawałek plastiku służącego do grania. Tyle i aż tyle.

Tak, to tylko konsola. Nie, nie zamierzam też przepraszać za tę prawdę.

W istocie masz przed sobą przedmiot służący do rozrywki, a nie twoją nową tożsamość, czy ruch religijny, którego dobrego imienia trzeba bronić. Każdy z nas ma swoje racje, ale znajdowanie porozumień mimo różnicy zdań, to jest wręcz podstawą funkcjonowania społeczeństwa. Czemu musimy sobie skakać do gardeł, zamiast cieszyć się faktem, że ponownie możemy zostać Jedi albo rozwalić parę zombie w Los Angeles? Albo lepiej, chodźmy wszyscy ponarzekać na to, że znowu trzeba ratować księżniczkę z zamku lub ganiać się z niebieskim jeżem, co zgubił parę złotych pierścieni.

Jednemu pasują rozwiązania marki X, drugiej Y i to jest jak najbardziej w porządku, ale zachowywanie się niczym polityk stawiający drugiego gracza pod napis „gorszy sort”, bo ośmiela się wybrać inną konsolę od twojej, jest absurdem i komizmem wymieszanym z łzami ludzi, którzy chcą po prostu grać.

Nikt nie jest tu święty!

W wielu grach zostają nam przedstawione wybory dialogowe, często nawet odbijają się one na obrazie naszej postaci w przedstawionym świecie, jak miało to miejsce już we wspomnianym Wiedźminie. Idąc do sklepu, też stajemy przed opcją 1 lub 2. Czy w przypadku sprzętu, na jakim gramy, nie lepiej zachować tej neutralności i nie wdawać się w to bezsensowne mówienie „A moja konsola jest bardziej mojsza niż twoja”, byleby udowodnić bezsensowną rację, bo na końcu ścieżki każdy z nas jest graczem, a to liczy się właśnie najbardziej? 

W końcu chyba wszyscy się zgodzimy, że najbardziej z liczy się gra, połączona z przyjemnością płynącą z rozgrywki, a nie logo na sprzęcie. Jeśli jednak jest inaczej i to, czy jesteś z bandy niebieskich albo zielonych, to pozwól, że zostawię każdego tak uważającego z pytaniem: Nie macie wy jakiegoś osiągnięcia lub pucharka do zdobycia, czy jednak wolicie szerzyć bezsensowną wojnę o pierdoły?

Trzeba to napisać prosto: gra to nie polityka

Zachowywanie się jakbyśmy byli z przeciwnych sobie obozów, byleby jedna konsola wygrała nad drugą, jest dowodem na to, że gracze żyjący w takim przekonaniu — robią sobie i innym czarny pijar. Jeśli to będzie trwało dalej, dla wielu będziemy bandą dzieciaków, które nigdy nie dorosły. Fakty są jednak takie, gry stały się medium, jakie mogą być mieszanką pracy i pasji.

Tak więc zapytuję na forum publicznym: Jesteś politykograczem? Bo jeśli nie, masz tu joystick oraz słuchawki, w innym przypadku idź grać sam!

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl