REKLAMA

Detective Pikachu Returns – recenzja gry – Sherlock wymięka.

Damian Daszek

Opublikowano: 7 listopada 2023

Spis treści

Detective Pikachu Returns to bezpośrednia kontynuacja gry wydanej w 2016 roku na Nintendo 3DS. Czy powrót kultowej elektromyszy i Tima Goodmana okazał się dla japońskiego giganta strzałem w dziesiątkę, czy w kolano? Ja już znam odpowiedź na to pytanie — teraz wasza kolej!

Kocham Pokemony w każdej postaci. W zasadzie nawet kiedy Nintendo wypuszcza na rynek słabszą odsłonę, to ja nadal grając, bawię się świetnie. Przyzwyczajenia, jak i zamiłowanie do marki z dzieciństwa odcisnęły na mnie swoiste piętno, pozwalające odciąć mi się od wylewu negatywnych opinii na temat gier o „kieszonkowych stworkach”.

Jednak przyznam, że najnowsza produkcja, czyli właśnie Detective Pikachu Returns była dla mnie testem wytrzymałości. Zdałem go, ale czy jestem zadowolony z uzyskanej oceny?

REKLAMA

Detective Pikachu Returns

Detective Pikachu Returns – elektromysz i kolejne porywające śledztwo

Pikachu, czyli wszystkim znany Pokemon, wciela się ponownie w rolę detektywa, by przy boku Tima Goodmana, aby  stawić czoło kolejnym tajemnicom i wyzwaniom. Detective Pikachu Returns to produkcja bez zbędnych wstępów   niemal natychmiast zostajemy rzuceni w wir akcji. Z pozoru błaha, a zarazem zuchwała kradzież kapelusza przez Corviknighta okazuje się preludium do historii, która zapewni nam wiele humoru oraz kilka poruszających momentów. 

Sprawdż też: Pokémon Scarlet – recenzja gry. Nie łapię ich wszystkich.

To dość przegadana przygoda, opierająca się głównie na interakcjach między bohaterami stąd też spora ilość emocji jest wręcz niezbędna do tego, aby w ogóle, w jakikolwiek sposób móc bawić się dobrze grając.

Czy w trakcie całej rozgrywki uda nam się jednak odkryć, co stało się z ojcem Tima albo co jest powodem randomowych omdleń Pikachu? Jasne, że tak. O tym dowiemy się, przechodząc całą grę. 

Detective Pikachu Returns

Interakcje z Pokemonami to serce tej gry. Detective Pikachu Returns wychodzi poza typowe zbieranie i walkę zakorzenione w serii Pokemon. W trakcie rozgrywki skupiamy się na budowaniu relacji i wykorzystywaniu unikalnych zdolności Pokemonów do rozwiązywania zagadek. 

Współpraca z Growlithe’em w tropieniu zapachów, czy z Luxrayem, który widzi przez ściany, to tylko niektóre z przykładów na to, jak gra umiejętnie integruje charakterystyczne cechy poszczególnych stworków w fabułę. To podejście pozwala na lepsze zrozumienie „ludzkiego” aspektu Pokemonów i tworzy unikalnych więzi. 

Proste jak drut prawda? Jak najbardziej. Niemniej musimy pamiętać, że to gra dla dzieci. Więc dobrze, że nie opiera się ona jedynie na rywalizacji, a pokazuje, jak można funkcjonować w społeczeństwie, w którym sukces to praca grupowa, a nie zwycięstwo jednostki. 

Detective Pikachu Returns

Brak polskiego dubbingu i napisów boli, ale za to graficznie jest stabilnie

Element, który nadaje grze wyjątkowego klimatu, to dubbing. Chociaż Detective Pikachu Returns nie oferuje pełnej polskiej wersji językowej –  co jest dość sporym rozczarowaniem, zważywszy na docelową grupę odbiorców, to jednak angielska ścieżka dźwiękowa naprawdę robi wrażenie. Szczególnie głos Pikachu, który jest wyjątkowo uroczy i charakterystyczny zarazem.

Graficznie nintendowy standard  — wpisuje się w estetykę charakterystyczną dla Switcha. Nie znajdziemy tu zapierających dech w piersiach pejzaży i cutscenek, które wykraczają poza to, co widzieliśmy już wcześniej. Niemniej to, co oferuje nam Detective Pikachu Returns jest solidne i przyjemne dla oka. Design postaci i środowiska jest wierny serii, a oprawa wizualna współgra z lekkim i przygodowym tonem gry.

Sprawdź też: Pokemon Scarlet & Violet: The Teal Mask – recenzja DLC. Co to ma być?

Detective Pikachu Returns

Ciekawy tytuł, ale nie must play

Detective Pikachu Returns z pewnością znajdzie swoje miejsce w sercach młodszych graczy — przynajmniej tych dobrze władają językiem angielskim…  Za to dla starszych fanów Pokemonów gra może nie oferować wyzwań, które zaspokoją ich oczekiwania. Jednak bez wątpienia dostarczy zarówno jednym jak i drugim  kilka godzin przyjemnej rozrywki. 

Tytuł ten, choć nie jest rewolucyjny, pozostaje ciekawym uzupełnieniem serii. To gra nieaspirująca do miana niezbędnika w kolekcji, ale na pewno warto po nią sięgnąć – a już szczególnie jeżeli szukacie takiego totalnego czasoumilacza na jesienne wieczory.

ZALETY +

WADY -

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy Nintendo Polska

Damian Daszek

Gram, czytam, piszę i gadam, mogę też coś zaśpiewać, ale na pewno nie będę tańczyć, bo nie chcę nikomu zrobić krzywdy... Jestem przyjacielem z sąsiedztwa, z rodu Targaryenów, który nosi na plecach dwa miecze, a za paskiem jeden świecący. Na głowie mam za to kowbojski kapelusz, a na szyi łańcuszek z pierścieniem władzy – innymi słowy niezły ze mnie geek!

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Until Dawn – recenzja gry. To tylko piękny koszmar. 

Until Dawn – recenzja gry. To tylko piękny koszmar. 

Undisputed – recenzja gry. Wielki powrót boksu na salony. 

Undisputed – recenzja gry. Wielki powrót boksu na salony. 

Dragon Age Veilguard — recenzja gry — unieś zasłonę, odkryj prawdę  

Dragon Age Veilguard — recenzja gry — unieś zasłonę, odkryj prawdę  

Starship Troopers Extermination – Optymalizacjo, gdzie jesteś? 

Starship Troopers Extermination – Optymalizacjo, gdzie jesteś? 

Just Dance 2025 – recenzja gry. Szubidubi can’t dance? 

Just Dance 2025 – recenzja gry. Szubidubi can’t dance? 

Dragon Ball: Sparking! Zero – recenzja gry. Smocze kule w akcji!

Dragon Ball: Sparking! Zero – recenzja gry. Smocze kule w akcji!