Zaraz po Miasteczku Halloween oraz przygodach Sticha w feudalnej Japonii przyszedł czas na kolejną mangową propozycję od Egmontu wykorzystującą sławną historię ze stajni Disneya. Hachi Ishie, znana z serii Bracia z ulicy, wzięła się za najbardziej nietuzinkową postać wśród disneyowskich złoczyńców – Cruellę de Mon.
Odnaleźć się w złodziejskim fachu
W mandze rozwinięto wątki znane nam już z filmu Cruella z 2021 roku, a dokładniej przedstawiono to, czego nie widzieliśmy na ekranie, czyli czas zanim Estella podjęła pracę w domu mody Liberty. Skupiono się głównie na życiu protagonistki i ukazano jej relacje z Jasperem i Horacym, którzy bardzo przypominają swoje filmowe pierwowzory. Na stronach widnieją ich próby przetrwania na ulicy, kradzieże, świat mody, wewnętrzne rozterki głównej bohaterki i rozmowy z Cruellą żyjącą w niej od zawsze.
Tytułowe czerń, biel i czerwień to rozdziały, na które komiks został podzielony. W Czerni Estella poznaje pewnego młodzieńca w klubie rockowym. Mężczyźnie bardzo spodobał się jej styl i stwierdził, że pasuje ona do ich punkowego świata. W Bieli natomiast nasza protagonistka dostaje pracę jako asystentka Emilii – młodej dziewczyny studiującej sztukę oraz modę i przygotowującej się do wiosennej edycji konkursu projektantów. Obie te nowe postacie lubują się w kolorach swoich rozdziałów. Czerwień to najkrótsza część, w której Estella, siedząc na kanapie z materiałami w rękach, mówi do psów, że „czerwień podkreśli biel i czerń” – możemy się jedynie domyślać, co autorka tych słów miała na myśli.
Mangę czyta się bardzo przyjemnie, aczkolwiek brak w niej większej akcji. Jest ona skierowana przede wszystkim na wnętrze głównej bohaterki i jej rozwój – to, jak Estella żyła cały czas z Cruellą w sobie, jak żałoba po tragicznie zmarłej matce wciąż dobija ją zimową porą. Ci, którzy liczyli na akcję i ekscesy podobne do filmowych, niestety ich nie ujrzą, nie w tym tomiku. Po lekturze byłam lekko rozczarowana takim spokojnym przebiegiem, jednak rozumiem podejście autorki – chciała, abyśmy poznali bliżej Estellę, jej pobudki i zamiary, to, jak rozwijała pewność siebie i swój talent. Jeśli Hachi Ishie zdecyduje się kiedykolwiek na sequel, to może da się pokazać więcej.
Czerń, biel i… szarość?
Jak powszechnie wiadomo, mangi są czarno-białe. Nie inaczej jest w tym przypadku. Jedyne, co się różni, to kierunek czytania komiksu – od lewej do prawej, a nie tak jak inne klasyczne japońskie dzieła, czyli od prawej do lewej. Okładka Cruelli świetnie koresponduje z tytułem. Wszystkie wymienione kolory na niej występują, przez co też sądziłam, że nawiązują one jedynie do ubarwienia włosów głównej bohaterki. Jednak miały tutaj zgoła inne znaczenie, które zostało poruszone wcześniej.
Szkoda, że akurat Cruella. Czerń, biel i czerwień wyszła w formie mangi. Najchętniej oglądałabym tę historię w kolorze, zwłaszcza że wymieniona czerwień w komiksie nie występuje, a zafarbowane włosy Estelli są jedynie odcieniem szarości. Jaka to byłaby miła odmiana, gdyby ten kolor był akcentem wykorzystywanym w kadrach.
Co do kreski, nie mam się czego przyczepić. Każda strona i postać zostały bardzo dobrze i szczegółowo narysowane. Jeśli chodzi o tła, również nie potraktowano ich po macoszemu. Bardzo podobał mi się kadr, gdzie Estella stoi przed wielkim domem Emilii, któremu nie brakowało detali. Bohaterów, takich jak Jasper, Horacy czy psy z nimi mieszkające, świetnie ukazano, od razu przypominają postacie z filmu. Jedynie główna bohaterka odstawała od Emmy Stone. Choć nie uważam tego za wadę, wręcz przeciwnie, cała postać protagonistki i jej mimika zostały genialnie przedstawione, na pierwszy rzut oka widać, jakie emocje nią targają.
Sprawdź też: Samuraj i Stich 3 – recenzja komiksu –Technologia, zazdrość i wielka wojna
Potrzebuję więcej!
Cruella. Czerń, biel i czerwień to zapewne pozycja wyczekiwana przez fanów owej kobiety. Pomysł, by wrzucić jeden z najpopularniejszych disneyowskich czarnych charakterów na łamy komiksu, był świetny. Szkoda tylko, że ten początek jest mało porywający – jeśli nie w ogóle. Wolne tempo akcji, brak szaleństwa i okrucieństwa, którymi szczyci się Cruella, mogłyby zniechęcić do dalszej lektury. Oczywiście, jak wcześniej wspomniałam, autorka chciała nam przybliżyć złożoność postaci, jej emocje i pobudki oraz to, co finalnie doprowadziło do tego, kim się stała.
Potencjał tej pozycji był rzeczywiście duży, niestety uważam, że nie został on wykorzystany. Niedokończone wątki, nijaka fabuła i największa bolączka – brak tak naprawdę tytułowej Cruelli. Moim zdaniem manga jest tylko odcięciem kuponu od fantastycznego filmu, który mieliśmy przyjemność zobaczyć w 2021 roku.
Sprawdź też: Miasteczko Halloween – recenzja mangi – Japoński ukłon dla Tima Burtona.