Blue Beetle — recenzja filmu. Kosmiczny robal na ratunek światu

UDOSTĘPNIJ

Pierwotny plan był prosty. Zrobić film o mniej znanym bohaterze i puścić go na HBO MAX. Jednak po drodze pozmieniało się kilka rzeczy, w tym szefostwo Warner Bros. i strategia firmy. Produkcja o Batgirl, ukończona w podobno 70-80% poleciała do kosza, za to planowany na platformę streamingową Blue Beetle ostatecznie trafił do kin. Czy to było dobre posunięcie ze strony wytwórni? Czy film broni się jako widowisko kinowe? O tym poniżej.

Bez ładu i składu

Sprawdź także: Akademia Pana Kleksa to mogła być dobra produkcja, ale… – recenzja filmu

DC Extended Universe to filmowy świat, który pierwotnie miał dorównać Marvel Cinematic Universe. W efekcie te 10 lat produkcji o superbohaterach DC Comics złożyło się na 16 filmów, w których od pewnego momentu ciężko doszukać się jakiegoś ładu, składu i wspólnego mianownika. Coraz to nowsze twory odchodziły od przyjętego na początku planu, stając się historiami stricte samodzielnymi. Takimi, które nie starają się na siłę łączyć z wielkim uniwersum, a ewentualnie rzucać w kierunku widza pojedyncze easter-eggi. I w taki schemat moim zdaniem wpisuje się oceniany tutaj Blue Beetle.

Blue Beetle – recenzja filmu

Chrząszcz brzmi w trzcinie

Produkcja opowiada historię niejakiego Jamiego Reyesa. Gościa, który dopiero co skończył college, chciał zdobyć dobrze płatną pracę i uwolnić rodzinę od problemów finansowych, ale w wyniku splotu dziwnych wydarzeń, jakieś kosmiczne szkaradztwo postanowiło zepsuć mu te plany. To ustrojstwo to – posiłkując się oficjalnym opisem fabuły – starożytny przedmiot, produkt obcej biotechnologii, zwany Skarabeuszem. Jest on formą pasożyta, dzięki któremu główny bohater zyskuje nadludzkie, fikuśne zdolności oraz całkiem przyjemny dla oka kostium.

Ta niedobra ciotka

Oczywiście, jak to w filmach o superbohaterach bywa, na drodze stanąć musiał jakiś godny przeciwnik. I tak się składa, że Blue Beetle ma ich aż dwóch. Jednego fizycznego, będącego praktycznie lustrzanym odbiciem, tyle że w bardziej bad-assowej wersji. A drugiego bardziej pociągającego za sznurki. W tej drugiej roli możemy podziwiać Susan Sarandon, wcielającą się w niejaką Victorię Kord, bizneswoman mającą niecny plan przejęcia firmy po swoim bracie, która oczywiście jest zła do szpiku kości, bo tego wymaga od niej scenariusz. No i tak sobie w tym filmie walczy nasz bohater z tą złą korporacją i złymi przeciwnikami.

Blue Beetle- recenzja filmu

Zero oczekiwań, a jak wyszło?

Zabrzmię może nieoryginalnie, ale nie miałem wobec Blue Beetle jakiś większych oczekiwań. Miałem świadomość tego, że jeszcze przed premierą filmu wytwórnia Warner Bros. postanowiła pogrzebać dogorywające uniwersum, które zapoczątkował Zack Snyder. A w to miejsce powstać ma projekt pod kreatywną wodzą Jamesa Gunna, znanego najlepiej z trylogii o Strażnikach Galaktyki. Tak więc los filmu i postaci był już poniekąd przesądzony, jeszcze przed jego premierą. Miałka promocja, która w sumie praktycznie nie istniała, również odbiła się mocno, chociażby na frekwencji.

Jednak wracając do samego filmu, pomimo braku oczekiwań, bawiłem się na nim całkiem znośnie. Fabuła to niestety klisza goniąca kliszę, a antagoniści są do bólu sztampowi. Jednak jakimś cudem udało się twórcom wykrzesać resztki kreatywności, co przełożyło się na całkiem niezłą energię między niektórymi postaciami, momentami lekki i zabawny humor. Efekty specjalne może nie są najwyższych lotów, wszak miała być to produkcja o niskim budżecie skierowana do streamingu, jednak i tu znajdą się momenty akcji, które mają prawo się podobać. Koniec końców bawiłem się całkiem nieźle, chociaż jest to film z gatunku do obejrzenia i do zapomnienia po kilku dniach. Cieszyć może jednak fakt, że postać Blue Beetle’a ma jakimś cudem zagościć w uniwersum tworzonym przez Jamesa Gunna.

Blue Beetle – recenzja filmu

Technikalia

Wydanie Blu-Ray nie może pochwalić się jakąś znaczną ilością dodatkowej zawartości. Fizycznie, jest to po prostu pudełko z płytą, bez jakichkolwiek papierowych dodatków, no ale to już totalny standard. Cyfrowo, na płycie znajdziemy dosłownie kilka materiałów dodatkowych, które mają pomóc poznać tę postać oraz materiały typu making-off. Jeśli chodzi o technikalia, to z opcji interesujących polskiego widza, do dyspozycji mamy oryginalną ścieżkę dźwiękową w formacie Dolby Atmos lub polską w formacie Dolby Digital 5.1 oraz polskie napisy. Film, jak to na wydanie Blu-Ray przystało, oferuje jakość 1080p (1920×1080).

Zalety

energia między bohaterami
znośne sceny akcji
momentami humor

Wady

sztampowa fabuła
nudni antagoniści
efekty specjalne średniej jakości

 

Za dostarczenie filmu do recenzji dziękujemy MojeFilmy