Stało się, tłumy fanów komiksów od DC, postaci Batmana i popkulturowych maniaków „wlały się” do kinowych sal, żeby przeżyć prawdziwe K I N O, jakie zapowiadały zwiastuny. Ile przed tą premierą było pytań! Czy Robert Pattinson „dowiezie” jako Bruce Wayne i jego alter ego? Czy prawie trzy godziny, to nie za dużo i czy widz nie zacznie kręcić się na fotelu, szukając drogi ucieczki? Czy Matt Reeves będzie mógł otwierać szampana, a może zapaść się pod siebie? Na koniec najważniejsze, czy Pattinson zajmie się graniem w filmach dla dorosłych?
Batman – recenzja filmu. Mrok, noir, gacek i inne używki.
Wiele z dotychczasowych produkcji na licencjach DC Comics cierpiało na niewykorzystanie potencjału rewelacyjnego castingu. Na szczęście nie było tak tym razem! Główna i zarazem najważniejsza postać, czyli Batman, to istny majstersztyk. Pomimo tego, że daleko było mi od wypisywania, że – „O nie! To ten aktor ze Zmierzchu? Jak on ma być Batmanem?!”, to miałem lekki niepokój z tyłu głowy. Cieszę się, że moje wątpliwości zostały szybko rozwiane. Pattinson to świetny człowiek-nietoperz, ale również interesujący Bruce Wayne. Z zapartym tchem śledzi się rozwój tej postaci, która dopiero od dwóch lat dba o spokój i porządek na ulicach Gotham. Robert zagrał dokładnie, tak jak chciałem, a nawet lepiej!
Zoë Kravitz jako Selina Kyle? Czekam na więcej! Moim zdaniem dzięki scenariuszowi, a także pracy tej aktorki Kobieta Kot zyskała głębie, jakiej od dawna nie miała. Kokietowała, a kiedy było to potrzebne, stawała się (prawie) bezwzględna. Jej relacja z głównym bohaterem, to coś, na co patrzyłem z przyjemnością – ucieszony, że w końcu jest między nimi chemia, na jaką od dawna zasługiwali.
Sprawdź też: Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną – recenzja filmu
Z ogromną satysfakcją oglądałem kreację Jeffrey’ego Wrighta. Za każdym razem, kiedy pojawiał się w scenie, to z tyłu głowy miałem trzask czterech liter pod postami o wyborach castingowych. „Jak komisarz Gordon, może być czarnoskóry?!” (ująłem, to w grzeczny i kulturalny sposób, było znacznie gorzej) „krzyczały” wpisy rozsierdzonych wojowników internetu. Ku mojej uciesze, pomimo poczucia niewykorzystanego do końca potencjału, Wright spisał się naprawdę dobrze, a jego relacja z Gackiem, choć bardzo zero-jedynkowa, prezentowała się w sposób idealnie pasujący do przedstawionego świata.
Po zwiastunach i przeciekach zdjęć z planu wiele osób zdziwionych było przemianą Colina Farella w Pingwina. Ja byłem nieco zaniepokojony, że jego rola będzie zmierzała w kierunku charakteru Jokera, na szczęście bardzo się pomyliłem! Farellowski Oswald Cobblepot wypada przekonywająco i już na pierwszy rzut oka przesiąknięty jest mafijnym światem, a dialogi wypowiadane przez niego budzą pozytywne skojarzenia z kreacjami Roberta De Niro.
Zauważyłem dziwny trend do ukrywania, kim był aktor grający Riddlera w Batmanie Reevsa. Jestem o tyle zaskoczony, że sam Paul Dano opowiadał o swojej pracy na długo przed premierą. Nie to, jest jednak teraz najważniejsze, a efekt osiągnięty przez twórców i samego artystę. Muszę przyznać, że po skończonym seansie nie mogłem wyjść z podziwu, jak brawurowo prezentował się Dano. Gdyby ktoś spytał mnie, czy ten człowiek jest opętany, to podpisałbym się pod tym obiema rękami! Dawno nie miałem okazji doświadczyć takiego przeżycia, wywołanego przez wyłącznie jednego bohatera. Czołówka batmanowych villainów w filmach!
Po kilku akapitach chwalenia muszę też zwrócić uwagę na fakt, że Alfred pomimo cudownej roli Andy’ego Serkisa pojawiał się zdecydowanie za mało! Miałem wrażenie, że część scen z jego udziałem zostało wycięte. Ku mojej uciesze, kiedy tylko mogliśmy go oglądać, to robiło się to z przyjemnością! Warto nadmienić, że nie jest to typowy lokaj, jakiego znamy z innych produkcji, co tym bardziej pogłębia smutek, że tak rzadko można było na niego patrzeć!
Zwiastuny pokazały nam mniej więcej zarys fabuły najnowszych przygód Batmana. W Gotham przerażających zbrodni dopuszcza się Riddler, a policja i główny bohater starają się rozwiązywać jego zagadki. W mieście nadal obecne są znane z komiksów mafijne rody, a Oswald Cobblepot przeszedł już swoją przemianę w Pingwina i prowadzi nocny klub. Pomimo prawie trzech godzin trwania seansu Matt Reeves i Peter Craig potrafili doskonale operować tempem historii, a także rozwinąć i rozwiązać wszystkie wątki.
Nie mogę jednak jedynie piać z zachwytu, ponieważ jedna ze scen pod koniec filmu była moim zdaniem kompletnie niepotrzebna. Mam wrażenie, że była próbą zaspokojenia „niedzielnych” fanów DC Comics. Patrząc całościowo, jeżeli faktycznie twórcy uparliby się, żeby nie wycinać jej z ostatecznego montażu, to moim zdaniem powinna pełnić funkcję teaseru po napisach. Była to też „podkładka” pod potencjalny sequel, który patrząc na boxoffice’owy sukces, prawdopodobnie obejrzymy.
Ku mojej uciesze nie znalazłem więcej problemów dotyczących decyzji kreatywnych, czy historii samej w sobie. Niewątpliwie obydwaj scenarzyści przemyśleli, w jaki sposób ułożyć wydarzenia oraz o to, żeby każdy wątek otrzymał dokładnie tyle czasu, ile było potrzebne, żeby je odpowiednio rozwinąć. Czapki z głów!
Mrok i elementy grunge’u można było odczuć już w przedpremierowych klipach, ale muszę przyznać, że klimat filmu Reevesa jest jeszcze mocniejszy, niż się spodziewałem i to w ten odpowiedni sposób! Za zdjęcia odpowiedzialny był niejaki Graig Fraser. Panowie współpracowali już wcześniej przy Pozwól mi wejść w 2010 roku, ale sam Fraser ma w swoim port folio tytuły taki jak Łotr 1, Mandalorian oraz co chyba najważniejsze Diunę. Ostatnia produkcja Denisa Villeneuve’a zbiera wspaniałe recenzje za ujęcia i kadry i jestem prawie pewny, że podobnie będzie z The Batman.
Klimat noir i gra cieniem, to nie jedyne zalety, które należy docenić. Oprócz samej pracy kamery, wspaniały klimat budują również wydarzenia na ekranie. Thrillerowy sznyt godny Siedem, czy Zodiaka całkiem słusznie budzi skojarzenia z filmami Davida Finchera. Bruce Wayne jest młodą i mroczną wersją tej postaci, a jego narracja przypomina dziennik Rorschacha z Watchmen. Ten zagubiony dwudziestokilkuletni superbohater, to Batman, jakiego nigdy nie widzieliśmy w aktorskich przygodach Człowieka-nietoperza, co tylko działa na korzyść historii Reevesa.
Sprawdź też: Uncharted – recenzja filmu. Gra niewarta świeczki.
Mnogość ważnych detali w projekcie Reevsa jest ogromna. „Gacek” w końcu jest detektywem, na którego czekało wielu fanów. Alfred nie cacka się z Bruce’em i według mnie był bardzo blisko wersji tego lokaja z serialu Gotham. Relacja Batmana i Kobiety Kot ma w końcu jakąś chemię, a na Battinsona i Kravitz patrzy się naprawdę przyjemnie, samemu odczuwając to samo napięcie.
Dobrą decyzją fabularną było też porzucenie tematu morderstwa rodziców głównego bohatera. Ile razy można oglądać to samo. Podobnie jak w MCU zadziałało założenie, że widzowie już dobrze znają origin story Spider-Mana, tak samo tutaj idealnie zagrało nietraktowanie odbiorcy, jak urodzonego wczoraj. Jednocześnie jednak nie powoduje to, że ktoś, komu tematyki superhero i komiksowe są obce, nie może cieszyć się odbiorem!
Hajpciuchcia przed premierą The Batman Matta Reevesa pędziła dla mnie szybciej od Magleva, ale na szczęście bezpiecznie dojechała do stacji końcowej „batgazm”. Trzy godziny mijają szybko w atmosferze suspensu, grozy i mroku, a Something in the way Nirvany dzwoni w uszach na długo po wyjściu z kina.
„Dowiezli” aktorzy i aktorki, tak samo cała ekipa produkcyjna. Ten film to uczta dla kinomanów, a także dla fanów komiksów. Doskonale odnajdą się tutaj także fanatycy filmów Finchera, ale nie oznacza to, że każdy opuści salę zadowolony. Domyślam się, że są osoby, dla których taki klimat może być zbyt przytłaczający lub po prostu nie są sympatykami thrillerów.
Kończąc mój wywód. Czy polecam zobaczyć to dzieło na wielkim ekranie? Zdecydowanie i to najlepiej w IMAX-ie! Wiele kadrów nadaje się na oprawienie w ramkę albo przynajmniej na tapetę na komputer. Polecam wybrać się jak najszybciej, bo nie można przegapić takiego wydarzenia i produkcji tak ważnej dla postaci Batmana!
Sprawdź też: The Batman – pierwsze wrażenia po seansie.
GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.
Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl
Cookie | Duration | Description |
---|---|---|
cookielawinfo-checkbox-analytics | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics". |
cookielawinfo-checkbox-functional | 11 months | The cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional". |
cookielawinfo-checkbox-necessary | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary". |
cookielawinfo-checkbox-others | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other. |
cookielawinfo-checkbox-performance | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance". |
viewed_cookie_policy | 11 months | The cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data. |