REKLAMA

Nokaut: Smoki kontra Jednorożce — recenzja gry karcianej — Kółko i krzyżyk jako karcianka?!

Kasia Szałańska

Opublikowano: 2 stycznia 2024

Spis treści

Miłośnicy karcianek z pewnością kojarzą takie gry jak Odjechane Jednorożce, Dinokalipsa czy To Ja Go Tnę!, które charakteryzują się przede wszystkim rozkosznymi grafikami postaci, nienagannym humorem oraz prostotą zasad. Tym razem wydawnictwo Unstable Games zaserwowało nam równie ciekawy tytuł, a to wszystko przez zastosowanie mechanizmu znanego z gry w kółko i krzyżyk. Brzmi interesująco? Zapraszam do recenzji!

Proste nie znaczy złe

Nokaut: Smoki kontra Jednorożce to gra karciana od 2 do 4 osób, w której dwie drużyny pojedynkują się ze sobą, aby zrealizować trzy cele, które gwarantują zwycięstwo. Rozgrywka toczy się na tak zwanej siatce 3×3 lub 4×4 (w trybie bardziej zaawansowanym), gdzie każdy z graczy ma za zadanie utworzyć ze swoich kart wzór przedstawiony na karcie celu. Pomagać nam w tym będą, albo drużyna smoków, albo jednorożców.

W trakcie swojej tury zagrywamy jedną kartę z ręki. Wśród nich znajdziemy zwyczajne postacie, wyjątkowe postacie posiadające dodatkowe efekty oraz karty magii, które sprawiają, że możemy zniszczyć, zamienić miejscem lub przemieścić postacie na siatce. Co więcej, do dyspozycji mamy również karty ripost pozwalające reagować nam w dowolnym momencie na działanie przeciwników. Przydatna rzecz, zwłaszcza jeśli chcemy utrzeć nosa naszemu oponentowi. Wygrywa drużyna, która jako pierwsza zrealizuje trzy cele.

REKLAMA

Pomimo że na pierwszy rzut oka zasady wydają się dość zawiłe, to bez problemu można się ich nauczyć w pięć minut. Dodatkowo tytuł dedykowany jest dla graczy od 8. roku życia, co sprawia, że Nokaut: Smoki kontra Jednorożce stanowi idealną pozycję dla młodszego odbiorcy.

Sprawdź też: Eksplodujące Kotki: Dobro kontra Zło – recenzja gry karcianej – Wywołaj swój własny koci armagedon!

Słodkie obrazki skradły moje serduszko!

Jeśli chodzi o jakość wykonania — jest nieźle! Jak przystało na tytuł od Unstable Games, ponownie otrzymujemy urocze grafiki na kartach, które w trakcie gry cieszą oko i choć trochę rekompensują ewentualne niepowodzenia. Warto również dodać, że kreska jest bardzo charakterystyczna — widać tu ogrom nawiązań do wcześniejszych tytułów od tego wydawnictwa. Na pochwałę zasługuje również tłumaczenie, które nieraz potrafi rozbawić do łez.

Ogromnym plusem jest też sam gabaryt pudełka — bez problemu można spakować grę do plecaka na wyjazd lub imprezę.

Niemniej jednak nie wszystko jest idealne. Załączona do zestawu siatka została wykonana z arkuszu papieru, co nie do końca jest dobrym rozwiązaniem. Dlaczego? Ponieważ zagięcia spowodowane składaniem jej sprawiają, że plansza nie leży płasko, przez co niewygodnie zagrywa się na nią karty, które mają tendencję do ześlizgiwania się. Przyznam, że bywa to szalenie irytujące zwłaszcza podczas zaciętych rozgrywek.

W czwórkę jest tak sobie

Warto wspomnieć o tym, że w Nokaut: Smoki kontra Jednorożce można zagrać od dwóch do czterech osób, jednak moim zdaniem gra została stworzona z myślą o dwóch graczach. Jeśli decydujemy się na rozgrywkę w czwórkę, wówczas tworzymy dwuosobowe drużyny, w których gracze prowadzą grę naprzemiennie. W przypadku gry trzyosobowej jeden z uczestników gra samotnie przeciwko drużynie.

Nie będę ukrywać — spodziewałam się czegoś więcej, zwłaszcza że karcianka oferuje tryb do 4 graczy. Tutaj z jednej strony jest kooperacja, a z drugiej rywalizacja. Niby przyjemny mix, ale aż prosi się o coś dodatkowego — jakąś ciekawszą mechanikę lub dodatkową talię dla trybu drużynowego.

Dobra opcja na długie wieczory!

Pomimo drobnych niedogodności, Nokaut: Smoki kontra Jednorożce jest tytułem, który zasługuje na uwagę. Śliczne wykonanie, proste zasady, mały gabaryt… To wszystko sprawia, że gra idealnie nada się na imprezę lub na urozmaicenie nudnego wieczoru. Dlatego, jeśli szukacie czegoś dla dwóch osób, to ta pozycja będzie strzałem w dziesiątkę. W więcej graczy nie polecam — jest zwyczajnie nudno.

Sprawdź też: Mordercze Krewetki – Recenzja – Tęczowa Zemsta

ZALETY +

WADY -

Za przekazanie gry karcianej do recenzji dziękujemy firmie Rebel.

Kasia Szałańska

Z zawodu technik weterynarii, a po godzinach mały metal, który gra w gry na konsolach z obozu niebieskich. W świecie gamingu poszukuję dynamicznej rozgrywki trzymającej w napięciu, czarnego humoru rodem z najokrutniejszych memów oraz mocnego brzmienia definiowanego jako „szarpidruty”, lub potocznie nazywanego „darciem wiadomo czego”. Ulubiona seria gier? God of War. Ulubiony wykonawca? Children of Bodom. Jak to mówił Nathan Explosion z Metalocalypse: BRUTAL. Możecie mnie również znaleźć na Facebooku oraz Instagramie pod nazwą @skittys_gaming_zone.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Pojedynek o Śródziemie – Recenzja gry planszowej

Pojedynek o Śródziemie – Recenzja gry planszowej

Chemicy magicy– recenzja gry planszowej. Tylko uważaj, żeby nie wybuchnąć! 

Chemicy magicy– recenzja gry planszowej. Tylko uważaj, żeby nie wybuchnąć! 

The Binding of Isaac Cztery Dusze — recenzja gry — Cztery dusze, by rządzić wszystkimi  

The Binding of Isaac Cztery Dusze — recenzja gry — Cztery dusze, by rządzić wszystkimi  

 The Mandalorian: Przygody – Recenzja gry planszowej. Historia zakuta w beskar 

 The Mandalorian: Przygody – Recenzja gry planszowej. Historia zakuta w beskar 

Po bimbrze widzę rzeczy – Recenzja gry Jakub Wędrowycz: Upiorne Wczasy 

Po bimbrze widzę rzeczy – Recenzja gry Jakub Wędrowycz: Upiorne Wczasy 

Borderlands – recenzja filmu – Mogło być gorzej…

Borderlands – recenzja filmu – Mogło być gorzej…