REKLAMA

Ten Nowy Dzieciak znów powraca! Recenzja SOUTH PARK: SNOW DAY! 

Mateusz Zelek

Opublikowano: 12 kwietnia 2024

Spis treści

Premiera SOUTH PARK: SNOW DAY! Przeszła w gamingowym półświatku totalnie bez echa. Każdy wiedział, że coś ma wyjść, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Okazuje się, że mamy tutaj wiele powodów, dlaczego premiera przygód Nowego i mieszkańców South Parku została okryta grubą warstwą śniegu…  

SOUTH PARK: SNOW DAY! To kontynuacja przygód nowego dzieciaka, który dzięki mocy swych pierdów zyskał szacunek chłopaków z South Parku. Dzięki jego tylnej części ciała pokonane zostały nazistowskie zombie czy złe alter-ego Cartmana. Teraz nad biedne miasteczko nadciągnęła kolejna zagłada – tym razem pod postacią ogromnej śnieżycy, która zablokowała drogi, uniemożliwiła handel i doprowadziła ludzi do skrajnych działań. Cartman z dzieciakami jednak świętują – zamknięto także szkołę, więc mogą sobie pozwolić na nieograniczoną zabawę!  

Nowe i odświeżone podejście 

SOUTH PARK: SNOW DAY!

W przeciwieństwie do poprzednich odsłon nie ma tutaj walki turowej, a wszystko rozgrywa się w czasie rzeczywistym. Broni oraz zdolności mamy dosłownie kilka na krzyż — w przypadku oręża to dosłownie 6 wariantów, a umiejętności jest zaledwie 8. To ogromny regres w rozwoju postaci w porównaniu do poprzednich odsłon. Mimo skromnego wyboru walka jest całkiem dynamiczna i daję radochę, chociaż lepiej grałoby się z żywymi graczami, bo boty uwielbiają się blokować.  

REKLAMA

Sprawdź także: Granblue Fantasy: Relink – recenzja gry.  Epickie RPG, w które musisz zagrać tej zimy!

Nasze wyprawy składają się z kilku etapów – mamy tutaj areny, gdzie pokonujemy przeciwników w celu otwarcia zamka bądź zdobycia jakiegoś przedmiotu. Po ich zakończeniu wracamy do Warowni Kupa, gdzie kupujemy ulepszenia, nowe ciuszki i wyruszamy na kolejne wyprawy. W trakcie okładania dziecio-wampirów przedszkolaków czy innych elfich barbarzyńców zdobywamy mroczną materię oraz papier toaletowy. Ten ostatni stał się towarem deficytowym w South Parku.  

Największą zmianą w zabawie są karty – te generują się losowo w zależności od wybranej broni oraz zdolności. Na początku wyprawy wybieramy jedną z nich, a do tego dochodzi karta „przeginki”, czyli super-zdolność potrafiąca ratować w najgorszych sytuacjach. Zabawa mocno przypomina to, co w ostatnich latach zaoferował Hades czy Cult of The Lamb. Ten element rogalikowy jest nawet smaczny, ale niestety nowa formuła nie do końca jest tak… odświeżająca.  

Ten pierd nie ma już takiej mocy 

SOUTH PARK: SNOW DAY!

Pamiętam do dzisiaj masę, co tam masę, prawdziwą rzekę kontrowersji przy premierze South Park: The Stick of Truth i słynną aferę o cenzurowanie sceny z męską aborcją. Wówczas gra broniła się nie tylko świetną rozgrywką, ale także niepoprawnym humorem. Kontynuacja również pojechała po bandzie, nieźle wyśmiewając Marvela oraz DC. W przypadku najnowszej odsłony czuć, że humor nieco… wyhamował. Owszem bywa obrazoburczo i rzucane są teksty o zamarzniętych jajach, ale próżno szukać tu tak mocnych żarcików jak nazistowskie martwe płody, wieloodbytnicze zwierzęta czy sztuki łapania AIDS w Kanadzie.  

Co do zmian w samej rozgrywce nie jestem zadowolony – owszem karty wprowadzają przyjemny element roguelike’a, ale śmieszkowanie z klas postaci (Żyd na zawsze w moim sercu) było jednym z moich ulubionych śmieszków. Całkowicie jednak akceptuję, że seria nie może stać w miejscu i musi się rozwijać. Co innego przejście do pełnego trójwymiaru – tej decyzji nie potrafię zrozumieć. Nie tylko stylistyka na tym mocno straciła, ale samo SOUTH PARK: SNOW DAY! wygląda po prostu… brzydziej od poprzednich odsłon. Widać tutaj budżetowość (zwłaszcza po śniegu), a grafika 2,5D umożliwiała sprytne ukrywanie tego faktu, a zarazem idealnie pasowała do stylistyki serialu.  

Sprawdź także:To zombie, a nie piesek jest najlepszym przyjacielem człowieka – recenzja „Welcome to ParadiZe”

Walka bywa wciągająca, ale momentami doprowadza do szału — boty potrafią się zaklinować na czymkolwiek, bądź stanąć jak wryte i nie reagować na uderzenia przeciwników. Normą są także zbugowane ataki przeciwników, których nie da się uniknąć, bądź trafiają nas zza ściany. Nie polecam próbować grać na żadnym innym poziomie niż niski – z botami inaczej się nie da. Notoryczne jest to, że potrafią się one zaklinować i co najwyżej rozpraszać w trakcie walki, a nie pomagać. Innym problemem są przeciwnicy, zwłaszcza łucznicy – raz czy dwa zdarzyło mi się, że utworzyli oni barykadę nie do przejścia. Przeciwnicy mają także tendencje do wyprowadzania ciosów, których ani nie można zablokować, ani uniknąć. A różnica pomiędzy poziomami trudności jest jedna — po prostu dostajemy więcej obrażeń, a przeciwnicy zamieniają się w gąbki na obrażenia. W sekwencjach gdzie mamy po 6-8 fal do pokonania, albo w pewnym momencie zasypiamy z nudów, albo jesteśmy po prostu zmęczeni robieniem jednego i tego samego. I wisienka na torcie — przegranie wyprawy oznacza, że musimy powtórzyć ją od początku do końca.  

I na koniec pomysł na grę wieloosobową – totalnie nietrafiony. Głównie dlatego, że nie można liczyć na żadną aktywność graczy. Kilkukrotnie próbowałem dołączyć bądź znaleźć kogoś do gry, ale niestety pomimo wszelkich prób nie udało się tego zrobić. A jak wspomniałem, komputerowi towarzysze do najbystrzejszych nie należą. Dobrze, że tak ochoczo rzucają się, aby nas podnieść, nawet jeśli są okładani przez bandę przedszkolaków…  

Nowy ledwo daje radę…  

SOUTH PARK: SNOW DAY! to bardzo skromna gra, która najwięcej zabawy zaoferuje fanom South Parku. Mamy tutaj masę nawiązań i humor, który (chociaż lekko wygładzony) idealnie oddaje klimat kultowego serialu. Trudno jednak, aby tytułem od Question Games zainteresował się ktoś więcej. Tryb wieloosobowy nie oferuje niczego, nad czym warto się pochylić, a krótka, zajmująca w porywach 5-godzinna kampania (a można ją skończyć naprawdę szybciej) nie zachęca nawet solowych graczy. Po zakończeniu gry dochodzą dodatkowe wyzwania pod postacią utrudnień, ale… To nie jest najlepsza zachęta, aby zasiąść do tej gry ponownie.   

Sprawdź także: BLOOD WEST – Klimatyczny krwawy zachód 

Same plany rozwojowe gry także nie zachęcają – na przestrzeni najbliższych miesięcy (!) twórcy planują dodać nowe elementy kosmetyczne i pojedyncze bronie (!!), a dopiero w październiku 2024 roku dodać nowy tryb! Ażeby było zabawniej, przepustka sezonowa kosztuje prawie tyle samo co gra.  

Zastanawiam się także, dlaczego produkcja uderzająca w zimowe klimaty została wydana praktycznie na wiosnę. SOUTH PARK: SNOW DAY! Mógłby naprawdę pozytywnie namieszać, jeśli trafiłby lepiej w kalendarz premierowy. Finalnie dostajemy jednak produkcję o całkiem dobrych fundamentach, ale o bardzo skromnej zawartości, która nie zachęca do powrotów. Ograć, zapomnieć i czekać na kolejny przełom pod postacią Kijka Prawdy.  

ZALETY +

WADY -

Mateusz Zelek

Nazywam się Mateusz i z wykształcenia jestem dziennikarzem. Jestem fanatykiem dinozaurów i wszystkiego, co z nimi związane, a o grach pisze od lat. Uwielbiam strategie oraz cRPG, a moją ulubioną serią jest The Elder Scrolls. Przy Skyrimie spędziłem dziesiątki godzin (z czego połowa na wgrywaniu modów). W wolnym czasie nie pogardzę także dobrą lekturą oraz odkryłem nową pasję — malowanie figurek.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

„Totally Spies! – Cyber Mission” – recenzja gry. Odlotowe wykorzystanie nostalgii w niecnych celach

„Totally Spies! – Cyber Mission” – recenzja gry. Odlotowe wykorzystanie nostalgii w niecnych celach

S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl – recenzja gry. Bije i kocha

S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl – recenzja gry. Bije i kocha

La La Glitchland – Recenzja gry Sofie: The Echoes

La La Glitchland – Recenzja gry Sofie: The Echoes

Smerfy Smerfne Marzenia – recenzja –

Smerfy Smerfne Marzenia – recenzja –

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns — recenzja

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns — recenzja

Cozy Games – Przytulne gry na jesień – Felieton pod Pada

Cozy Games – Przytulne gry na jesień – Felieton pod Pada