REKLAMA

Strach, który przetrwał stulecia – recenzja filmu Nosferatu

Michał Perlik

Opublikowano: 4 lutego 2025

Spis treści

Hrabia Dracula, postać stworzona przez Brama Stokera w jego powieści z 1897 roku, od ponad wieku nieprzerwanie fascynuje i przeraża odbiorców na całym świecie. Jako archetyp wampira, Dracula stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów literatury i kina, a jego mityczna postać przeszła liczne transformacje. Nie inaczej było z postacią hrabiego Orloka, która niewątpliwie swoimi korzeniami sięga twórczości Stokera. Tym razem stery prowadzenia losów tego bohatera przejął amerykański reżyser Robert Eggers serwując nam remake jednej z ikon niemieckiego ekspresjonizmu oraz jednego z pionierskich horrorów w historii kina.

 

Definiując gatunek horrorów

Próżno w Nosferatu Roberta Eggersa doszukiwać się odkrywczej fabuły, wielu filmowych twistów oraz nowego spojrzenia na dobrze nam znaną historię, kojarzoną z dziełem Friedricha Wilhelma Marnau’a. Reżyser tegorocznego remake’u
pozostał lojalny scenariuszowi Henrika Galeena, stawiając na wierność epoce oraz przeszywający mrok czerpany z mrocznego, ludowego wierzenia.

Akcja rozgrywa się w niewielkim, XIX-wiecznym nadmorskim miasteczku Wisberg w południowo zachodnich Niemczech. Przyglądamy się losom mieszkającej w nim parze nowożeńców borykających się z problemami finansowymi – Ellen oraz Thomasowi Hutter. Mężczyzna, chcąc zapewnić swojej rodzinie godne życie, przyjmuje ofertę pracy w odległej Transylwanii. Pod jego nieobecność kobietę zaczęły nawiedzać koszmary, w których ślubuje miłość śmierci. Ma to związek z tajemnicą z dzieciństwa oraz dręczącym przeczuciem powiązanym z wyjazdem męża. W ramach pomocy wezwany zostaje profesor ekscentryk Albin Eberhart von Franz. Zgodnie z jego teorią Ellen znalazła się pod wpływem silnego uroku wampira – Hrabiego Orloka.

REKLAMA

Dwóch bohaterów rozmawia na ulicy
Nosferatu | materiały promocyjne

 

Tajemnice wampiryzmu w obiektywie Eggersa

Reżyser po raz kolejny udowodnił, że detaliczny symbolizm, budowa hipnotyzującej narracji oraz dbałość o szczegółowość historyczną definiują jego zawodową twórczość. Udało mu się stworzyć z technicznego punktu widzenia obraz nieskazitelny, drobiazgowy, gdzie co niektóre kadry wywołały u mnie wyraźny niepokój. Ten ciężki, gotycki klimat zdecydowanie stanowi najmocniejszy punkt tej produkcji. Nie będzie w mojej ocenie nadużyciem określenie Nosferatu hołdem dla klasycznej szkoły horrorów. Momentami, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki można się poczuć jak mieszkaniec tamtych czasów z klątwami czy przepowiedniami na czele.

Eggers snuje opowieść o strachu, który dla mieszkańców miasteczka dostrzegalny jest dopiero wtedy, gdy jest za późno. Relacja łącząca Ellen i Orloka nie uchodzi w tym wypadku za prostolinijną obsesję poszukującego krwi potwora, lecz ukazuje wzajemne przyciąganie bohaterów. Z kolei wampir staje się w rzeczywistości pradawnym demonem wywoływanym z mrocznych zakamarków ludzkiej natury. Nosferatu tak jak zresztą każda, mniej bądź bardziej udana produkcja posiada również swoich przeciwników. Peter Dubruge z Variety uważa, że obraz ciągnęły w dół pretensjonalne dialogi, senne tempo oraz momentami średnich lotów aktorstwo. Z kolei Kevin Maher z brytyjskiego Times widzi natomiast problem z tonacją filmu. Czy postawione zarzuty mijają się z prawdą? Myślę, że w dużej mierze zależy to od gustu i zależy od indywidualnej oceny filmu.

Bohaterowie płyną łódką w kierunku zamku Nosferatu
Nosferatu | materiały promocyjne

 

Od mroku do legendy

Nosferatu Eggersa potrafi oczarować zarówno pod warstwą estetyczną, techniczną oraz wizualną. Nominacje do Oscarów w kategoriach: scenografii, charakteryzacji, kostiumów oraz zdjęć w mojej ocenie są w pełni zasłużone, choć uważam, że niesłusznie pominięto ścieżkę dźwiękową, która w wykonaniu Robina Carolana stanowiła idealne dopełnienie całej, mrożącej krew w żyłach opowieści.

Mimo, iż reżyser w dużej mierze jest wierny oryginałowi, to w porównaniu z pierwowzorem stanowi dzieło o dużo większym doświadczeniu antropologicznym i perswazyjnym. Sprawia to, iż można przyjąć tezę, że pogłębienie materiału źródłowego wyrasta poza hołd dla Murnau. Po wyjściu z sali kinowej doszedłem do wniosku, że Amerykanin nie spalił się w konfrontacji z klasyką, a wręcz przeciwnie, odnalazł drogę do przywrócenia tej historii nowego blasku. Jego twórczość nie jest pustą inscenizacją kostiumową, lecz całościowym widowiskiem grozy, czerpiącym garściami z rdzennego gatunku horrorów.

Sprawdź też: Wiking – recenzja filmu – Zemsta najlepiej smakuje na zimno.

ZALETY +

WADY -

Michał Perlik

Jestem Michał, pochodzę z Opola, natomiast z wykształcenia jestem dziennikarzem oraz PR-owcem. Do mojego wachlarza zainteresowań można śmiało wpisać m.in. muzykę, sport, filmy, a także gry wideo. Z tematyką gier mam do czynienia od wczesnych lat dzieciństwa. Początkowo na popularnym PC, natomiast w późniejszym okresie za sprawą konsol stacjonarnych, w których gustuje zresztą po dziś dzień. Jako moją ulubioną grę zdecydowanie wskazuje ,,Assassin's Creed II'' do którego pałam wielkim sentymentem oraz nostalgią. Miło tak raz na jakiś czas ponownie załączyć ten tytuł, zagłębić się we włoskie klimaty i poskakać po paru dachach słonecznej, XV-wiecznej Florencji. Nie zagłębiając się w szczegóły, zapraszam do zapoznania się z moimi artykułami.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.
recenzja gry eternal strands

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna

Dros – recenzja gry – podróż przez morze zagadek i tajemnic

Dros – recenzja gry – podróż przez morze zagadek i tajemnic

Rogue Sun. Kataklizm. Tom 1 – recenzja komiksu – Kiedy szkolny tyran staje się superbohaterem

Rogue Sun. Kataklizm. Tom 1 – recenzja komiksu – Kiedy szkolny tyran staje się superbohaterem

Nintendo Switch Fitness Boxing 3: Personal Trainer – recenzja gry. Nowy rok, nowa ja.

Nintendo Switch Fitness Boxing 3: Personal Trainer – recenzja gry. Nowy rok, nowa ja.