Rynek myszek to trochę jak mierzenie sobie siuraków wśród kumpli. Wszyscy się chwalą osiągami, każdy rzuca liczbami: DPI, polling rate, ilość kliknięć, jakby to robiło z niego boga FPS-ów. Ale gdy ktoś powie „sprawdzam” to wychodzi z tego coś, co przypomina smutnego korniszona. Czasem jednak trafia się istna perełka, kawał porządnego… gryzonia, który robi robotę.
Na sucho – co to za sprzęt?
Redragon M918 AKB PRO K1NG PRO MAX 1K (Jesus Christ, co za nazwa), to myszka dla tych, którzy wolą działać, niż świecić. Zacznijmy od opakowania, bo głównie przecież kupujemy oczami. Na pierwszy rzut oka, sprawia ono wrażenie produktu premium. Grube, twarde, kartonowe pudełko skrywa w sobie wszystko to, czego potrzebujesz do szczęścia – zarówno sprzęt, kabel USB-A – USB-C (1.5m w oplocie!), dongla 2.4GHz, arkusz naklejek, no i instrukcję obsługi, której nigdy nie przeczytasz, bo też po co. Skromnie? Być może. Ale czego więcej byś chciał? Dmuchanego smoka? No dobra, zapasowe ślizgacze byłyby mile widziane, tak profilaktycznie.

Budowa
Dobra, sama myszka to kawał bydlaka – duża i masywna. Wymiary to 125mm × 65,4mm × 41mm, więc jeśli masz małe dłonie, to może Ci się nie zmieścić do rączki, a przy okazji możesz popaść w kompleksy. Kształt? Klasyczny, bez żadnych zbędnych bajerów, dziur, udziwnień, ale za to z anime chłopem, lub waifu na obudowie (mi się trafił niestety chłop, o co mam żal i ból czterech liter). Przy tym wszystkim jest niezwykle lekka. Waży bowiem 57g, co przy takich rozmiarach oraz pełnej obudowie jest niezłym wynikiem.

Do dyspozycji oddano nam pięć przycisków – LPM, PPM, scroll i dwa dodatkowe umieszczone na lewym boku. Warto przy tym wspomnieć, że ich żywotność to 50 milionów kliknięć. Nie wiem, nie sprawdzałem, wierzę na słowo. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to fakt, że guzik do zmiany DPI umieszczono na dole. Mało ergonomiczne rozwiązanie szczerze mówiąc, lepiej byłoby go umieścić nad scrollem.
Za to fajnym rozwiązaniem jest umieszczenie nadajnika 2.4GHz na dole. Jest tam odpowiednia dziura do schowania Waszego dongla, if you know what I mean. Siedzi tam ciasno, także nawet gdy będziecie machać ręką jak opętani to spokojnie, nie wypadnie i nie zacznie haczyć podkładki. A, no i też jest suwak do przełączania się między połączeniem Bluetooth i wspomnianym 2.4GHz.
Sama konstrukcja jest bardzo stabilna. W sensie, nie buja się na boki jak wujek Janusz na weselu po 8 Harnasiach i setuni dla kurażu, ale za to sunie z gracją niczym ciocia Grażynka po kolejnego darmowego Aperolka, bo przecież wakacje są all inclusive, to można opróżniać hotelowy bar na potęgę.
Aha, jeszcze jedno – nie uświadczycie tutaj badziewnego RGB, bo go po prostu nie ma, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że według niektórych daje to z góry -10 do gamingu. Trudno, widocznie nie macie gustu.
Sprawdzam!
Redragon jak każdy inny szanujący się producent, chwali się osiągami swojego sprzętu. Tyle tylko, że faktycznie mają czym. Do środka wsadzono bowiem sensor PixArt PMW 3395. Co to dla Was oznacza? Już tłumaczę:
– DPI: Tutaj mamy do wyboru też pięć predefiniowanych trybów – 1000/2000/4000/8000/26000 (chociaż tego ostatniego nikt normalny nie używa)
– Polling rate (częstotliwość odświeżania sygnału z myszki do komputera) – 1000 Hz, czyli myszka mówi: „ruszyłam się!” co 1 milisekundę
– Prędkość śledzenia: 650 IPS (czyli możesz machać ręką jak psychopata, a kursor się nie zgubi)
– Akceleracja: 50G – bez problemu wytrzyma szybkie flicki i gwałtowne ruchy
Czyli najogólniej mówiąc – lata treningów prawicy nie pójdą na marne, a heady w CS’ie będą same się wbijały (no chyba, że nie masz skilla, wtedy to miej pretensje do siebie).

M918 AKB PRO K1NG PRO MAX 1K (nie, nie wymyśliłem tej nazwy – tak to się serio nazywa) posiada także wbudowany akumulator o pojemności 400mAh, co daje nam jakieś 80-90 godzin grania i przeglądania memów, czy co tam lubicie robić w necie – nie wnikam. A w ile dojdzie do setki? Circa about 4 godziny, czyli elegancko.
Take me baby!
Jeśli chcesz myszkę, która robi swoją robotę i nie świeci Ci po oczach, to Redragon M918 AKB PRO K1NG PRO MAX 1K jest jak dobra randka bez zbędnego gadania, i to za 169zł (nice).

Nie ma tutaj modnych dziurek, nie ma świecidełek, nie ma owijania w bawełnę.
Jest za to solidny sensor, anime chłop i anime baba, stabilne połączenie i lekka konstrukcja, która pozwoli i robić to, co najważniejsze – przeciągać, klikać i trafiać heady.
A reszta?
Cóż – liczy się to, co robisz ręką, a nie to, co o niej mówią.