MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

Jazda bez trzymanki. „Ratchet & Clank: Rift Apart” – recenzja gry

Udało się,  ukończyłem przygodę z najnowszą odsłoną serii Ratchet & Clank, czyli Ratchet & Clank: Rift Apart od studia Insomniac Games. Po raz kolejny zostałem wessany prosto w świat, który poraził mnie ilością barw, dźwięków i zasypał mnie całymi górami śrubek. Jak przygody Lombaksa i jego metalowego kompana wypadły tym razem i czy udało mi się razem z nimi uratować świat, jak na prawdziwego bohatera przystało? Zapnijcie pasy, poprawcie kombinezon i łapcie za swoje omni-klucze, bo ta gra to prawdziwa jazda bez trzymanki!

Screen z gry Ratchet & Clank: Rift Apart

Znowu ruszamy ratować świat

Agnieszka:

Muszę na samym początku zaznaczyć, że nie jestem znawcą tej serii – która zadebiutowała w 2002 roku na konsoli Playstation 2 i do tej pory doczekała się łącznie 14 części głównych i spin-offów (w tym licząc najnowszy Rift Apart) oraz filmu animowanego. Grałem jedynie w zremasterowaną część pierwszą, która ukazała się na Playstation 4 oraz oglądałem film, który pojwił się w kinach równolegle z grą. Nie będę więc w tej recenzji starał się uchodzić za eksperta i porównywał Rift Apart do poprzednich odsłon, ponieważ nie czuję się wystarczająco kompetentny.

W Ratchet&Clank: Rift Apart spotykamy ponownie bohaterów, których znamy z poprzednich odsłon. I to naprawdę wielu, ponieważ akcja gry rozgrywa się po wydarzeniach ukazanych we wszystkich poprzednich grach serii i od samego początku poznajemy postacie, z którymi ja – grając jedynie w remake z 2016 roku – po prostu nie miałem do czynienia i nie znałem.  Czy to przeszkadzało mi w tym, aby błyskawicznie zaangażować się  w opowiadaną historię i kompletnie zatracić się animowanym świecie?? W żadnym wypadku! Gra jest skonstruowana w taki sposób, że nawet zupełnie nowi gracze będą w stanie się w tym tytule błyskawicznie odnaleźć i potraktują ją jako piękną samodzielną całość.

Rozpoczynając naszą przygodę, spotykamy tytułowych bohaterów, w chwili kiedy będąc już na zasłużonej emeryturze od ciągłego ratowania wszechświata, przygotowują się do wzięcia udziału w paradzie na własną cześć. To podniosłe i radosne wydarzenie nie mogło trwać jednak zbyt długo i dość szybko przerywa je brutalne wtargnięcie Doktora Nefariousa i jego zbirów. Na skutek jego działań i nieszczęśliwych zbiegów okoliczności przestrzeń między-wymiarowa zostaje rozdarta, doprowadzając do wymieszania się poszczególnych wymiarów, przez co nasi bohaterowie po raz kolejny będą musieli przywdziać swoje kostiumy herosów (tak – ta odsłona serii pozwala nam na kolekcjonowanie i dostosowywanie kostiumów bohatrerów) i zrobić wszystko, co w ich mocy, aby zapobiec niewyobrażalnej katastrofie.

I może w tym miejscu się zatrzymam, ponieważ nie chciałbym nikomu zabierać przyjemności z odkrywania tej historii samodzielnie, a wierzcie mi – warta jest ona odkrycia.

Screen z gry Ratchet & Clank: Rift Apart
Screen z gry Ratchet & Clank: Rift Apart

Ale tu jest pięknie! – wrażenia wizualne i dźwiękowe

Od strony wizualnej Ratchet & Clank:Rift Apart to po prostu graficzne arcydzieło. Nie spodziewałem się nic innego po Insomniac Games, które przygotowując remake pierwszej odsłony serii już zrobiło kawał świetnej roboty, sprawiając, że gra wyglądała jakfilm animowany z wysokiej półki. Jednak tutaj… Tutaj przez długi czas nie mogłem zebrać swojej szczęki z podłogi. Widać, że w tym uniwersum twórcy czują się doskonale i w perfekcyjny sposób wykorzystali każdy ułamek możliwości jakiedostali, mogąc tworzyć grę przeznaczoną jedynie na najnowszą generację sprzętu od Sony.

Dostajemy do wyboru kilka trybów graficznych mających na celu zwiększenie rozdzielczości czy ilości klatek na sekundę. Ja podczas rozgrywki wybrałem tryb 60kl/s ze zmniejszoną rozdzielczością, ale za to aktywnym ray-tracingiem i to rozwiązanie okazało się dla mnie idealne. Gra wyglądała cudowanie, a płynność rozgrywki pozwalała mi na odnalezienie się na ekranie bez względu na ilość śmigających mi wokół głowy wystrzelonych w moją stronę pocisków.

Pod względem dźwiękowym twórcy również się spisali. Nienachalna, przyjemna muzyka leci w tle, stanowiąc doskonałe połączenie z tym co widzimy na ekranie. Wykorzystano również głośnik wbudowany w kontroler, jednak w tym miejscu miałbym niewielką uwagę, ponieważ to rozwiązanie sprawdzało się jedynie w przypadku gry na głośnikach telewizora. Kiedy grałem w słuchawkach, niestety dźwięków z kontrolera chcąc nie chcąc nie słyszałem.

Jeśli jestem już przy grze w słuchawkach, to od razu mogę Wam w tym miejscu powiedzieć, że wrażenia były zdecydowanie intensywniejsze niż podczas standardowej gry na wbudowanych w telewizor głośnikach. Z tego, co mi wiadomo, tytuł posiada pełne wsparcie dla dźwięku przestrzennego i słuchawek PULSE 3D, ja jednak takowych nie posiadam więc nie mogę tej wiadomości potwierdzić. Ja grałem na moich Sony PlayStation Wireless Headset Gold i byłem niezmiernie zadowolony, więc tylko mogę przypuszczać, jak niesamowite wrażenie musi robić rozgrywka z najnowszym sprzętem od Sony.

Screen z gry Ratchet & Clank: Rift Apart
Screen z gry Ratchet & Clank: Rift Apart

Doskonały nextgen – wsparcie dla dualsense

Dobrze, ale co to w ogóle jest za gra? Rift Apart, jest w pełnym tego słowa znaczeniu platformówką i trzyma się sprawdzonych założeń oraz mechanik, jakie znaliśmy z odsłony z 2016 roku, jednocześnie wprowadzając całą masę nowych rozwiązań. Poza bieganiem, skakaniem
i strzelaniem z całej masy kolorowych i fantazyjnych pukawek (jeśli myślicie, że znajdziecie tu standardowe dla strzelanek klasy broni takie jak pistolet, strzelba czy snajperka to… macie rację, ale jest tu też dużo więcej) dostaliśmy opcję biegania po specjalnie przygotowanych ścianach, zaczepiania się linką magnetyczną o rozrzucone gdzieniegdzie latające kule czy przede wszystkim umiejętność naginania przestrzeni wymiarowej i przenoszenia się od czasu do czasu pomiędzy otwartymi rozdarciami w strukturze wszechrzeczy.

Dodajcie do tego jazdę na żuku, latanie na czymś w rodzaju małego smoka, magnetyczne buty, jazdę na poręczach, arenę walk i całą masę rozrzuconych po kilku dostępnych planetach przeciwników próbujących zasypać nas gradem ognia podczas nieustannej akcji, jaka towarzyszy nam w trakcie grania i mniej więcej będziecie wiedzieli „z czym to się je”.

Warto  wspomnieć, że te wszystkie mechaniki dostępne w grze są ponadto doskonale sparowane z wrażeniami, jakie dostarcza nam kontroler DualSense! Ten sprzęt już na swoją premierę udowodnił, że będzie, potrafił działać cuda (spróbujcie choć raz zagrać w Astro’s Playroom dostępne za darmo na każdej Playstation 5) i Insomniac Games w sposób perfekcyjny te możliwości tutaj wykorzystało. Pewnych rzeczy nie da się opisać, a trzeba je poczuć, więc nie przedłużając, zapraszam was do sięgnięcia po kontroler i przeżycia tej przygody samemu.

Screen z gry Ratchet & Clank: Rift Apart

Takie gry chciałbym móc widzieć i przeżywać częściej

Czy więc gra od Insomniac Games jest pozycją idealną? Tak słodzę tu i słodzę, normalnie zaraz dostanę cukrzycy. Z całą pewnością nie, jednak naprawdę niewiele jej brakuje. To, co mnie najbardziej zabolało to czas rozgrywki. W moim przypadku było to jakieś 17 godzin, podczas których skończyłem całą historię i zebrałem chyba wszystko, co było możliwe do zebrania. Chciałbym, aby ta przygoda była mimo wszystko dłuższa, żeby móc, chociaż te 30 godzin spędzić z tymi bohaterami.

Polecam Wam również ustawienie rozgrywki na nieco wyższym niż średni poziom trudności, ponieważ ja rozpocząłem zabawę na takim i gra bardzo szybko pokazała mi, że w tej formie nie stanowi zbyt wielkiego wyzwania. Napotkałem też jednego czy dwa buggi, ale szczerze – kto by się tym przejmował, mając przed sobą tak piękny, barwny i bogaty świat? Mogąc przeżywać tę niesamowicie ciepłą historię wraz z bohaterami, którym po prostu chce się kibicować? Cóż mogę powiedzieć, Sony kolejny raz udowodniło, że tytuły na wyłączność to ich mocna strona i dodali do swojej biblioteki pozycję, która z całą pewnością przyciągnie przed  ekrany całą masę graczy. Brawo – takie gry chciałbym móc widzieć i przeżywać częściej.

Słowo na koniec – w grze oprócz tytułowych bohaterów przyjdzie nam wcielić się również w znaną z zapowiedzi postać Lombaksicy – Rivet i… ku mojemu zdziwieniu grało mi się nią nawet lepiej niż samym Ratchetem! Ukłony w stronę Insomniac Games za stworzenie postaci, która nie tylko nie sprawiała, wrażenia jakby była tu wrzucona na siłę, ale wręcz wpasowała się w ten świat tak perfekcyjnie, że można odnieść wrażenie, iż była jego częścią od zawsze.

No więc… może by tak jakiś spin-off z Rivet w roli głównej? Co wy na to Insomniac Games?

NAJNOWSZE WPISY

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ