Ćwierć wieku tradycji w branży gier wideo jest niecodziennym wyczynem. W końcu nie każda premiera najnowszej odsłony serii jest celebrowana nie tylko przez najwierniejszych fanów, ale i przez zwykłych graczy. To na ich przykładzie widać prawdziwy sukces marki – tytuł jest dla nich wyznacznikiem dobrej zabawy; synonimem jakości, na którym trudno się zawieść. Resident Evil, mijający właśnie rzeczony 25-letni kamień milowy, osiągnął wręcz pułap kultowości. Stworzone uniwersum z powracającymi postaciami osiadło na podatnym gruncie, dzięki któremu tegoroczne Village (naszą recenzję możecie przeczytać TUTAJ) to już 28 gra cyklu. Równie dochodowa seria filmów Paula W. S. Andersona sama w sobie istniała jako ewenement pośród pogorzeliska usłanego kolejnymi nieudanymi adaptacjami popularnych gier. Zakończenie 6-częściowej opowieści patronowanej przez Millę Jovovich okazało się nowym otwarciem, przynoszącym odę do najwierniejszych fanów serii – Witajcie w Raccoon City.
Nowe otwarcie. Resident Evil: Witajcie w Raccoon City – recenzja filmu
Film zaczyna się jakby znajomo: do tytułowego miasta przyjeżdża młoda dziewczyna, aby odnowić utracony kontakt z bratem. Prolog opowiada o ich młodości i wychowywaniu się w miejscowym sierocińcu, ich bliskiej więzi rozerwanej z niejasnych powodów. Oboje dorośli z dala od siebie; ona stała się wyjątkowo zaradna, biegła w wyłamywaniu zamków i obsłudze broni palnej, a on po ukończeniu akademii policyjnej wrócił w służbie lokalnej społeczności. Nowym pracownikiem jego komisariatu jest wiecznie zaspany młody mundurowy, za którym ciągnie się niechlubna przeszłość. Ci bardziej ograni widzowie na pewno rozpoznali już znajome motywy z pierwszej i drugiej odsłony serii gier, wydanych odpowiednio w 1996 i 1998 roku. Zgadzają się imiona – rodzeństwem okazali się Claire i Chris Radfield, a nierozgarnięty świeżak to Leon Kennedy. Już dawno słyszane nazwiska pojawiają się właściwie nieustannie, wspominane w rozmowach czy przy przedstawieniach kolejnych drugoplanowych bohaterów.
Tymczasem w Raccoon dzieje się coś wyjątkowo niedobrego – korporacja medyczna Umbrella przenosi się do innej lokalizacji, wyludniając tym samym i tak puste miasto. Zaraz po przybyciu Claire miejscowość zostaje otoczona i odcięta od prądu – zaczyna się właściwa walka o przetrwanie. Podgrupy bohaterów rozdzielają się, krążąc wokół dwóch centralnych lokacji Raccoon, które, dziwnym zbiegiem okoliczności, były także arenami działań we wspomnianych wcześniej grach. Same odniesienia, już obrane ze swojego znaczenia, ledwie mizernie udają filmowe kompetencje. Residentowi brakuje postaci o interesującej fakturze; takich, do których przypisać można cokolwiek poza imieniem i nazwiskiem z konsoli. Nawet ekspozycja, jakkolwiek nachalna, nawiązuje wyłącznie do przeszłości growego lore. Przy tym śmiertelna powaga nie pozwala myśleć o kalkach fabularnych jako o autorefleksyjnych i świadomych. Gdzie nie spojrzeć, wszystko funkcjonuje tylko przez 25-letnie dziedzictwo.
Zdziwionymi mogą okazać się zapoznani z poprzednią serią filmów podpisanych przez Paula W. S. Andersona. Johannes Roberts, autor scenariusza i reżyser najnowszej odsłony, jasno stwierdzał, że Witajcie w Raccoon City to także zmiana tonu i gatunku. Jak okazuje się, mówił prawdę, albo raczej był jej bliski – jego dziełu najbliżej do roku 2002 i filmu bez podtytułu rozpoczynającego serię z Millą Jovovich. Zamiast kina akcji w pełni idzie w horror, ponownie, niczym w najstarszych grach. Bohaterowie mierzą się z przemienionymi w mrokach nieprzejednanych nawet w warunkach sali kinowej. Domniemane niecne działania korporacji Umbrella utwierdzają w przekonaniu, że z Raccoon City właściwie wszystko jest nie tak. Ciemność do spółki z carpenterowską mgłą ograniczającą głębię planów maskuje niebyt udane efekty specjalne. Znowu na ratunek przybyły nawiązania, proponujące odmianę od radykalnego zaciemnienia klasycznej przejrzystości hollywoodzkiego filmu. Nieruchomy punkt widzenia kamery podczas zwiedzania kolejnych pomieszczeń bliźniaczo naśladuje perspektywę gracza patrzącego w 2-i pół-D na Residenty 1 i 2. Kolejne ukłony w stronę orientujących się w świecie gier definiują cały seans. Struktura, oparta na rozdziałach odliczających minuty do zbawiennego poranka, to właściwie skoki między odniesieniami. Jest to rodzaj fan service’u, który przyprawi niektórych o skręt z zażenowania banalnością, lecz, co bez wątpienia, ucieszy to tych, dla których powstał film Johannesa Robertsa.
Wygranie serc miłością do tego samego materiału źródłowego nie przesłania oczywistych wad takiego podejścia do tworzenia spójnej fabuły. Bez nawet podstawowej znajomości serii film przekształca się LARP-ową sesję na srebrnym ekranie. W takim sensie Witajcie… jest również najwierniejszą adaptacją, rozszerzającą swój rozrywkowy status ponad ten widoczny na ekranie. Taki wymiar zabawy zainteresuje zapewne tylko tych, którzy szczególnie sentymentalnie wspominają młodzieńcze lata spędzone przed ekranami komputerów i konsol. A trzeba przyznać, to całkiem wąska kategoria widzów. Jeśli są wśród nich ci zapewnieni tylko o jakości gier, przed nowym otwarciem nie uchroni ich nawet parasol ochronny satysfakcjonującej rozgrywki.
GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.
Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl
Cookie | Duration | Description |
---|---|---|
cookielawinfo-checkbox-analytics | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics". |
cookielawinfo-checkbox-functional | 11 months | The cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional". |
cookielawinfo-checkbox-necessary | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary". |
cookielawinfo-checkbox-others | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other. |
cookielawinfo-checkbox-performance | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance". |
viewed_cookie_policy | 11 months | The cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data. |