Od kiedy ujrzałem pada Elite do Xbox One, marzyłem, aby kiedyś w moje ręce trafił kontroler z wyższej półki. Dzisiaj w końcu mogę zaznać odrobiny luksusu. Jak wygląda korzystanie z Nacon Revolution 5 Pro w praktyce? Tego dowiecie się z poniższego tekstu. Zapraszam.
Tak wygląda prestiż
Już podczas otwierania paczuszki, czekała na mnie bardzo miła niespodzianka. Po usunięciu plomb zabezpieczających na pudełku moim oczom ukazał się elegancki, czarny futerał. W jego skład wchodził kontroler, wtyczka USB umożliwiająca korzystanie zdalne, kabel do ładowania z wejściem USB-C, naklejki, pudełeczko z częściami do modyfikacji i… ściereczka do czyszczenia. Właśnie w taki sposób powinien prezentować się produkt klasy premium. Bardzo pozytywnie wypada też wykonanie samego kontrolera — cała jego struktura jak i gumowe nakładki są przyjemne w dotyku. Podczas chwytania i podnoszenia go czuć, że wykonany jest bardzo solidnie. Od samego początku jestem zafascynowany przedmiotem, a jest to dość ważne jeżeli chcemy zachęcić do siebie klienta.
Jeden kontroler, dziesiątki możliwości
Teraz czas na małe omówienie techniczne. Nacon Revolution 5 Pro możemy połączyć z PlayStation 5, 4 i PC. Muszę zaznaczyć, że pad nie obsługuje wibracji w grach na PS5, jak i również nie posiada adaptywnych spustów. Bez urządzenia USB nie połączymy się bezprzewodowo z konsolą, a nawet po przypięciu go do portu nie włączymy jej zdalnie. Wszystkie te restrykcje wynikają z wymogów Sony. Za to gałki i triggery zostały wyposażone w magnetyczny efekt Halla, dzięki czemu ich żywotność zwiększa się ponad dwukrotnie. Koniec problemów z dryfowaniem! Przód sprzętu nie różni się mocno od standardu, do którego przyzwyczaili nas Japończycy. Największą zmianą jest pozycja drążków — tu zostały ułożone asymetrycznie, co może przeszkadzać na samym początku korzystania z Revolution. Patrząc od góry, dostrzec możemy wejście USB i dwa przyciski. Ten przesuwany odpowiada za typ połączenia (przewodowe bądź bezprzewodowe), a klikany jest przyciskiem wielofunkcyjnym. Z jego pomocą możemy zaprogramować dodatkowe przyciski w trybie klasycznym, bez konieczności korzystania z aplikacji. O niej porozmawiamy później.
Inaczej wygląda to na tyłach tej bestii. Do naszej dyspozycji oddanych zostaje aż 7 dodatkowych przycisków. Trzy z nich odpowiada za regulację głośności i połączenie bluetooth, a pozostałe cztery są w pełni programowalne, dzięki czemu możemy dostosować je do naszych preferencji. Na plecach urządzenia zauważyć możemy też sekcję z przełącznikami. Pierwszy od prawej to zmiana trybu — w podstawowym (oznaczonym literą C) pad działa jak ten oryginalny od Playstation 4 bądź 5, a zaawansowany (oznaczony literą A) pozwala nam na korzystanie z pełni jego możliwości. Jest to całkiem fajna opcja, jeżeli dodatkowe bumpery zaczynają nam przeszkadzać w którejś konkretnej grze.
Środkowy definiuje, z jakim urządzeniem będziemy próbowali się sparować (PC, PS4 bądź PS5). Ten z podpisem “PROFILE” służy do zmiany jednej z czterech predefiniowanych konfiguracji, którą za pomocą wcześniej wspomnianej apki możemy dostosowywać i regulować wedle naszego uznania. Dwa suwadła usytuowane zaraz pod spustami służą za stopery. Dzięki nim trigerry osiągają szybszy czas reakcji, ponieważ nie muszą wcisnąć się do samego końca, aby gra odczytała input.
Dostosuj gdzie chcesz, kiedy chcesz
Sprawdź także: DIY, czyli jak zrobić retro konsolę z Raspberry Pi
Następnie nadszedł czas na sprawdzenie zawartości mniejszego pudełka. W nim znajdziemy 2 zestawy alternatywnych drążków i obręczy, na których się trzymają; 6 ciężarków, klasyczny d-pad i mikrofon. Bardzo w sprzęcie podoba mi się to, że możemy modyfikować go w bardzo prosty sposób, i to bez potrzeby korzystania z narzędzi. W przypadku analogów i krzyżaka po prostu ciągniemy do góry, wkładamy zamiennik i to tyle! Miejsce na ciężarki znajduje się w ‘nogach’ pada. Żeby się do niego dostać, musimy zsunąć w dół czarną pokrywkę. Mikrofon podłączymy do pada, bezpośrednio z użyciem jacka 3,5mm. Z kolei dzięki technologii Bluetooth 5.2, możemy jednocześnie korzystać z niego i ze słuchawek bezprzewodowych bez żadnych zakłóceń. Co ciekawe, głośność naszej mowy i equalizer dźwięku możemy dostosować za pomocą przycisku wielofunkcyjnego i panelu dotykowego. Muszę jednak zwrócić uwagę na pewną niedogodność, ponieważ żeby się o tym dowiedzieć, musimy pobrać osobny manual ze strony Nacon. Instrukcja, która dołączana jest do pudełka to jedynie podstawowa wiedza.
Żeby pobawić się oprogramowaniem i poszczególnymi opcjami, musimy pobrać aplikację, którą również znajdziemy w serwisie. Korzystanie z niej jest bardzo proste i przejrzyste. W niej możemy ustawić już bardziej zaawansowane parametry, na przykład martwą strefę analogu czy przypisanie wszystkich możliwych przycisków. Moim ulubionym jednak jest wybór koloru, na który podświetli się prawy drążek. Tak, wokół niego znajduje się LED, który jest w pełni modyfikowalny. Kocham takie bajery.
Uzyskaj przewagę
Sprawdź także: Pallad 450 Camo Lite – Recenzja Plecaka. Wojskowy kamuflaż, codzienna użytkowość
Technikalia mamy za sobą, więc pora sprawdzić, jak Revolution 5 Pro radzi sobie w boju. Pierwszą grą, w jaką zagrałem był Mortal Kombat 1. Niestety, ale w tym wypadku zmiana rozmieszczenia analogów daje się mocno we znaki. Nagle okazało się, że nie mogę przez to wykonać żadnego kombosa, bo moja pamięć mięśniowa zaczyna płatać mi figle. Kiedy jednak z czasem przystosowałem się do nowego układu, grało mi się o wiele przyjemniej niż na zwykłym padzie od Sony. W bijatykach fajnie wypada ośmiokierunkowy d-pad, który daje nam o wiele większe możliwości podczas wykonywania ruchów specjalnych. Nie znalazłem jednak zastosowania dla dodatkowych przycisków w MK. Choć myślę, że byłyby one pomocne podczas wirtualnych potyczek, chociażby w Street Fighter 6.
Inaczej wyglądało to jednak podczas grania w Lords Of The Fallen (2023). Tutaj fakt posiadania dodatkowych funkcji może okazać się wręcz zbawienny. Dzięki umiejscowieniu dwóch guzików na odnogach kontrolera możemy w bardzo wygodny i szybki sposób wykonać przewrót bądź użyć przedmiotu. Nie musimy już zdejmować naszego kciuka z analogu, teraz wszystko mamy pod ręką! Revolution 5 Pro będzie również idealnym towarzyszem podczas grania w gry typu FPS. Tam wykorzystamy go w pełni mocy za sprawą wspomnianych już stoperów. Dają one co prawda zaledwie parę milisekund przewagi, ale pamiętajcie – niejednokrotnie taka różnica oznacza życie, a śmierć.
Ciężko znaleźć mi jakieś poważne problemy w produkcie Nacon. Na początku zdarzyć się może, że podnosząc bądź trzymając go w ręce przypadkowo wciśniemy któryś z przycisków, ale z czasem zdarza się to coraz rzadziej. Długość baterii również jest zadowalająca. Według producenta starcza ona na 10 godzin, a po moich obserwacjach stwierdzam, że jest to w stu procentach prawda. Jedyną rzeczą, której mi tu brakuje, to bardziej nasycone podświetlenie LED i większa gama kolorów do wyboru. W aplikacji mamy ich ograniczoną liczbę, gdzie osobiście preferowałbym możliwość wyboru własnego odcienia.
Zwyciężaj w stylu!
Sprawdź także: Genesis Mangan 400 – recenzja kontrolera – nowy początek
Odkąd otrzymałem Nacon Revolution 5 Pro, podstawowy Dualsense zawitał w moich rękach tylko raz. Tak szybko jak go uruchomiłem, tak prędko wylądował z powrotem na półce. Nie wyobrażam już sobie nie korzystać z groma możliwości, jakie daje mi ten profesjonalny kontroler. Jestem sto procent pewien, że nawet nie próbując swoich sił w rozgrywkach zawodowych, każdy znajdzie dla niego zastosowanie. Więc jeżeli nie przeszkadza wam brak wibracji czy asymetryczny układ analogów, nie czekajcie ani chwili dłużej.
Jeżeli szukacie prestiżowego prezentu dla gracza (bądź sami chcecie zrobić sobie prezent), to właśnie go znaleźliście.