Najnowszy film Paula Thomasa Andersona to w kinie światowym zawsze wielkie wydarzenie. Reżyser renomowanych Aż poleje się krew, Mistrza czy Boogie Nights powraca do znajomych tropów i autobiograficznych wątków, na ekranach ukazując pełnoprawną komedię.
Licorice Pizza – recenzja filmu. Oszołomieni i zmieszani.
Paul Thomas Anderson jest twórcą mistycznym, w którym amerykańskie kino chciałoby widzieć kolejnego z Wielkich Mistrzów świadczących o wyższości Hollywood nad resztą świata. Wypłynąwszy na wierzch mainstreamu dzięki kolejnym sukcesom festiwalowym, w przeciwieństwie do swoich kolegów, z którymi kształtował kino indie lat 90., zaczął tworzyć filmy „poważne”. Gdy reżyserskie objawienia festiwalu Sundance dopiero obierały kurs na swoje najbardziej spełnione obrazy, Anderson już malował na „wielkich płótnach”, jak mawiał jego mistrz Robert Altman, i wzorem twórcy M*A*S*H i Nashville upinał obsady swoich dzieł w wielobarwne bukiety. Można się oszukiwać, że kolejne obrazy kontynuują wdzięczny w kinie niezależnym temat dekonstrukcji amerykańskiego snu, ale PTA z takich przywar nie robi sobie nic. Wywrotowym elementem jego twórczości jest nieprzewidywalność, która w pełnej krasie obnaża się również w nominowanym do trzech Oscarów Licorice Pizza.
Po raz pierwszy od debiutanckiego Ryzykanta głównymi bohaterami filmu Andersona jest duet. W 1997 roku był to zaprawiony hazardzista i nieopierzony nowicjusz, a dziś para młodych dorosłych. On, Gary, to piętnastoletni showman i biznesmen, trudniący się na boku prowadzeniem firmy PR-owej i wymyślaniu kolejnych absurdalnych przedsięwzięć dla siebie i przyjaciół ze szkoły. Ona, Alana, o co najmniej dekadę starsza poprawna pesymistka, została w cieniu starszych sióstr z wiszącym nad głową ciężarem odpowiedzialności za swoje dorosłe życie. Ich spotkanie to dzieło przypadku – nadmiernej pewności chłopaka i opryskliwości dziewczyny – które stopniowo zmienia się w nieokreśloną i nie-do-końca-dojrzałą relację. Ich wspólne i osobne przygody w Los Angeles początku lat 70. zbiegają się w koherentną opowieść, mimo że rozdzieloną na luźno powiązane ze sobą anegdoty.
Umizgi podlotków, przedzielone jednak niepokojącą barierą wieku, to nie klasyczny rom-com. Podskórne napięcie i buzujące (zwłaszcza u Gary’ego) hormony mają siłę sprawczą, popychając oboje do coraz śmielszych wyzwań i wyraźniejszych deklaracji. Relacja pary bohaterów nie przesłania błogiego balansu między emocjonalnymi implozjami a typowo nastoletnim żartem Andersona. Licorice Pizza to najmniej poważna historia, jaka wyszła spod ręki twórcy Aż poleje się krew. Śmiechy wzbudzane dzięki absurdom epoki są podwaliną do uniwersalnych, typowo głupich zgryw ze wszystkiego, co bawić może przeciętnego nastolatka na jakiejkolwiek rozciągłości globu. Kolejnym czynnikiem jest czysty absurd – w impulsywnych reakcjach, zbiegach losu – doprawiony soundtrackiem z epoki o częstotliwości zmiany piosenki w iście tarantinowskim stylu.
Z opisu tak nawarstwiającej się wszechobecnej zgrywy można odnieść dwojakie wrażenie: Anderson nie opanował chaosu albo precyzyjnie go zaplanował. Na szczęście w tym szaleństwie rzeczywiście jest metoda, subtelniejsza od kaskad krwi i ćwiartowanych zwłok u Tarantina i Roudrigeza, bo i temat mniej bezpośredni. Sekret tkwi w zrozumieniu gatunku i dokładności – w poprowadzeniu duetu Hoffman-Haim, tak ożywczo bezczelnego, bo wiodącego przez swoje przygody niczym przy barowej anegdotce o zamierzchłych czasach. Niemal trzy dekady temu inny Sundance-owy reżyser zrobił film bliźniaczy, o podobnej strukturze, także autobiograficznych wątkach czy w końcu o niebywale wyrazistych postaciach. Mowa o Uczniowskiej balandze Richarda Linklatera, opowiadające o dniu kończącym rok szkolny, w którym wszystkie okoliczne dzieciaki spotykają się na wspólnej popijawie, marząc o przyszłości jako dorośli i wolni od szkolnej sztuby. Z pozornego hangout movie (podgatunek skupiający się na przebywaniu widza z lubianymi postaciami kosztem wartkiej fabuły) film skręca ku pamfletowi na czasy licealnego rygoru. Nad bohaterami komedii Andersona w podobny sposób góruje zeitgeist lat 70., konserwatywni ojcowie, brutalna policja, aktorzy z wybujałym ego czy paliwowy kryzys odcinający Stany od dostaw ropy. Po drugiej stronie reżyser precyzyjnie pisze nastolatków, pozostawiając ich bez oceny – szukających prawdy w niezrozumiałych czasach reguł i zaprzeszłych konwenansów.
Jeszcze jednym przymiotem humoru w Licorice… jest właśnie dążenie do szczerości, rozbrajającej wręcz wśród karykaturalnie zakładanych masek ironii i cynizmu. Na wskroś andersonowskie poszukiwanie bliskości człowieka wolnego od uprzedzeń, popędzane jeszcze przez długie, miarowe jazdy kamery dopełniają prawdziwej wspaniałości reżysera, który po raz kolejny wychodzi poza ramy oczekiwań – definiując siebie nie w kontrze do kogokolwiek poza samym sobą. Już tytuł, równie zagadkowy co robocza nazwa projektu (Soggy Bottom), wskazuje, że po filmie spodziewać się można wszystkiego. Szerokie docenienie przed każdym opiniotwórczym gronem i renomowana figura, która nawet za taką oczywistą zgrywę zostaje szeroko doceniana, świadczy tylko o tym, że w USA wciąż silnie pragnie się autora, który przywróci Hollywood blask sprzed lat. Kto wie, może takiego rzeczywiście nie trzeba daleko szukać.
GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.
Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl
Cookie | Duration | Description |
---|---|---|
cookielawinfo-checkbox-analytics | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics". |
cookielawinfo-checkbox-functional | 11 months | The cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional". |
cookielawinfo-checkbox-necessary | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary". |
cookielawinfo-checkbox-others | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other. |
cookielawinfo-checkbox-performance | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance". |
viewed_cookie_policy | 11 months | The cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data. |