Czwarty tom Ladies with Guns nie tylko otwiera nowy rozdział serii, lecz także okazuje się jej najbardziej dojrzałą i angażującą odsłoną.
Ladies with Guns to francuski komiks dla dorosłych, utrzymany w konwencji westernowej. Autorem scenariusza wszystkich tomów jest Olivier Bocquet, a za oprawę graficzną odpowiadają rysowniczka Anlor i kolorystka Elvire De Cock. Wydawnictwo Nonstopcomics zaserwowało nam już czwartą odsłonę przygód Kathleen, Chumani, Abigail, Daisy i Cassie, które po przypadkowym spotkaniu połączyły siły, by wspólnie mierzyć się z okrutnymi realiami Dzikiego Zachodu.
Podróż, która może zmienić wszystko
Czwarty tom, jak potwierdził sam autor, jest początkiem nowej serii przygód Ladies i – moim zdaniem – jak na razie najlepszym ze wszystkich. Główną oś fabuły stanowi podróż, którą bohaterki muszą odbyć, aby uratować najnowszego członka zespołu – nowonarodzonego synka Cassie.
Choć nie brakuje tu scen akcji i popisowych strzelanin, które jak zawsze wizualnie prezentują się wspaniale, wyprawa daje bohaterkom po raz kolejny szansę na zacieśnienie więzi. To właśnie takie momenty cieszą mnie najbardziej i sprawiają, że po czterech tomach czuję się autentycznie przywiązana do bohaterek, z radością wracając do śledzenia ich dalszych losów.

Emocje na pierwszym planie
Tym razem centralnym elementem fabuły jest Cassie – zarówno jej aktualny stan i wchodzenie w zupełnie nową rolę matki, jak i jej trudna historia, którą poznajemy wraz z pozostałymi bohaterkami. Pełna bólu i nadziei opowieść o jej przeszłości, połączona z refleksjami na temat pracy w domu uciech, dodała tej postaci ciekawy niuans i głębię, a przy okazji pozwoliła jeszcze bardziej wzmocnić jej relację z pozostałymi Ladies. Trudno nie zauważyć także postępu, jaki twórcy wykonali w konstruowaniu swojej historii – o ile w pierwszym tomie narzekałam na chaotyczność retrospekcji, tutaj problem znika całkowicie.
Cassie zdecydowanie rządzi w tym tomie i to wobec niej czytelnik odczuwa najwięcej emocji. Nie jest jednak jedyną bohaterką, dla której to ważny moment. Kathleen, największa outsiderka w grupie, przybywająca na Dziki Zachód zupełnie z zewnątrz, w czwartej odsłonie serii ma szansę pokazać swoją determinację i kompetencje, ale też pochylić się nad obawami związanymi z nowym i wciąż obcym trybem życia.
Sprawdź też: unOrdinary. Tom 1 — recenzja komiksu — Zwykły wśród niezwykłych

Chwila na oddech
Może się wydawać, że ta część przygód Ladies jest przede wszystkim przygnębiająca i melancholijna, jednak twórcy zadbali również o momenty rozluźnienia i uśmiechu. Pojawia się tu choćby scena z mężczyzną będącym fanem Ladies i naprawdę mnie rozbawiła, złoto!
Seria, do której chcę wracać
Potrzebowałam na to trochę czasu, ale po czterech tomach Ladies with Guns mogę już z czystym sumieniem powiedzieć, że bardzo lubię tę serię i bardzo, BARDZO czekam na kolejne odsłony.
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Ladies with Guns. Tom 1 — recenzja komiksu — Strzeż się dam ze spluwami
– Ladies with Guns. Tom 2 — recenzja komiksu — Wyjęte spod prawa
– Ladies with Guns. Tom 3 — recenzja komiksu — Za kratami

