REKLAMA

La La Glitchland – Recenzja gry Sofie: The Echoes

Kamil Wandzel

Opublikowano: 3 grudnia 2024

Spis treści

 

To nie tak, że gra musi być idealna, żebym mógł w nią grać. Wiele tytułów, które kocham, ma większe lub mniejsze wady, ale każdy ma swoje granice i ja swoje już odkryłem. W dzisiejszych czasach mieszanie gatunków w jednej grze to nie nowość. Akcja, fabuła, horror wszytko da się ze sobą łączyć i efekty potrafią być kapitalne, lecz nawet najlepsze przyprawy nic nie dadzą, kiedy mięso jest zgniłe. Czy Sofie: The Echoes jest „adalne”? Zapraszam do lektury.

Plusy zasłonięte przez minusy

Od dosłownie pierwszych dwóch minut gra nie przypadła mi do gustu. Choć wiele koleżanek z pracy zapewniło mnie, że obcasy wcale nie są najgorszym obuwiem do biegania i, wbrew pozorom, potrafią w nich chodzić cicho, nadal uważam, że do ucieczki przed wojskiem czy zombie oraz skradania się wybrałbym coś innego. Potem okazuje się, że wcale nie musimy uciekać, wystarczy wejść w drzwi…

La La Glitchland Recenzja gry Sofie The Echoes

Sofie wyrusza w niebezpieczną podróż w poszukiwaniu męża i syna, w której przyjdzie jej mierzyć się z różnymi przeciwnościami – od żołnierzy, przez zombie, a na napadach lekowych kończąc. Fabuła sztampowa, motyw znany od dekad, lecz w jakiś sposób zawsze zmusza do myślenia. Horrory psychologiczne często dodają grom akcji emocji, lecz tutaj element „horrorowatości” zawiódł. Nie tworzy napięcia, jakiego oczekujemy od tego typu produkcji. Poza przeżyciami bohaterki i jej historią w grze, brakuje tu jakiegokolwiek strachu czy obaw.

REKLAMA

Grafika? A po co to komu

Wiem, że za produkcją stoi małe studio, że Working Game Studio to nie maszynka do robienia gier, lecz grupa ludzi, którzy tworzą z pasji. Niestety, sama pasja to za mało. W pierwszych trzydziestu minutach natrafiłem na tyle glitchy, że starczyłoby pewnemu znanemu youtuberowi na pełen odcinek o błędach lub wręcz crapach. Zombie często nie potrafią przejść przez drzwi. Żołnierze potrafią cię zabić, bo lufa ich karabinów wystaje przez ścianę. Kamera często w momentach akcji wariuje i nie masz pojęcia, gdzie strzelasz, jak w ogóle strzelasz, bo nieintuicyjne sterowanie zmusza cię do trzymania dwóch przycisków, aby w ogóle użyć broni a brak automatycznego przeładowania sprawia, że w połowie potyczki orientujesz się, że nie strzelasz od pewnego czasu. Wiem, że do wszystkiego można się przyzwyczaić, więc zarówno do nietypowych mechanik, jak i do sterowania, przywykłem. Niemniej jednak niektórych decyzji twórców nie potrafię usprawiedliwić i nie mam zamiaru tego robić.

La La Glitchland Recenzja gry Sofie The Echoes

Główna bohaterka w czasie biegu wygląda jak Domen Prevc w locie na mamucie – gdyby mogła, to pewnie orałaby głową podłogę. W czasie śmierci ciało jakby traciło kości i wyglądamy jak skoczek w DSJ. Podczas rozgrywki zdarzają się błędy, które psują grę. Wystarczy, że zombie znajdzie się za blisko, a nasze kule zdają się go nie trafiać, co zwykle kończy się zgonem – choć nie zawsze. Przecież raz zbugowany stwór może zbugować ponownie, przez co nie zadaje nam obrażeń. Rozumiecie taka „zbugocepcja”. Nie wiem, czy to zamierzony zabieg twórców, ale czasami podczas gry słyszałem wybuchy, lecz… ich nie widziałem – zero ognia, gruzów, odłamków, po prostu boom i tyle.

Nic nie może mieć samych wad

Sofie: The Echoes porusza złożone tematy dotyczące zdrowia psychicznego, takie jak trauma, lęki czy ataki paniki. Nasza bohaterka zmaga się z przeszłością i własnymi demonami, czyli coś, co w mniejszym bądź większym stopniu dotyka każdego z nas. Nie znam się na terapii takich chorób ani na działaniu medykamentów, które osoba poddana leczeniu przyjmuje. W grze Sofie bierze tabletkę i wszystko mija. Wiem, że gameplay, w którym musielibyśmy znaleźć ciche miejsce i odczekać, aż pastylka zadziała, a objawy miną, byłby zbyt oporny, ale odczułem, że twórcy próbowali poruszyć trudny temat w sposób tak lekki, że wszystko stało się zbyt proste: „Panika – tabletka – brak paniki”. Cieszę się, że gry poruszają takie tematy, bo edukacja jest ważna i za to plus dla Working Game Studio.

La La Glitchland Recenzja gry Sofie The Echoes

Gra nie dla każdego

Jakbym miał utrzymać gastronomiczne porównanie, to Sofie: The Echoes to kebab, na który chodzisz z ziomkami o czwartej rano, bo nic innego nie jest otwarte. Zjesz, ale jakbyś miał wybór, to wybrałbyś coś innego. Gra jest niedopracowana, ma wiele błędów i problemów, lecz patrząc na Steam, znalazła swoich konsumentów i trafia w ich gusta.

La La Glitchland Recenzja gry Sofie The Echoes

ZALETY +

WADY -

Kamil Wandzel

Jako dziecko jadłem kamienie stąd moja miłość do krasnoludów, patrząc na żelazny tron, czekam na powrót króla, a wyglądając za okno, odruchowo rzucam na percepcję. To cały ja, lubię uciekać w światy pełne magii, czy to na kartach książek, czy za pomocą konsoli (mam zielone serce!) i robię to zawsze, kiedy mam wolną chwilę. A i pamiętajcie... KRASNOLUDEM SIĘ NIE RZUCA!

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Smerfy Smerfne Marzenia – recenzja –

Smerfy Smerfne Marzenia – recenzja –

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns — recenzja

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns — recenzja

Cozy Games – Przytulne gry na jesień – Felieton pod Pada

Cozy Games – Przytulne gry na jesień – Felieton pod Pada

The Sims 4 Życie i Śmierć – recenzja gry. Memento mori i do przodu. 

The Sims 4 Życie i Śmierć – recenzja gry. Memento mori i do przodu. 

Until Dawn – recenzja gry. To tylko piękny koszmar. 

Until Dawn – recenzja gry. To tylko piękny koszmar. 

Undisputed – recenzja gry. Wielki powrót boksu na salony. 

Undisputed – recenzja gry. Wielki powrót boksu na salony.