Wypada w końcu podsumować mój pierwszy Pyrkon, który nazwałbym chyba fantastycznym miejscem fantastycznych spotkań. Co prawda zdecydowałem się na niego stosunkowo późno, bo zaledwie dwa tygodnie przed imprezą, jednak nawet wtedy nic nie wskazywało na to, jakie niespodzianki miał dla mnie los.
W piątek tj. 13 czerwca rano po nocy spędzonej w pracy przywróciłem się do stanu użyteczności i około 11 wyruszyłem na raczej krótki spacer w stronę Międzynarodowych Targów Poznańskich (MTP), przy których terenie stały już dość pokaźne kolejki. Na szczęście jednak po otwarciu wejść w południe, ruch zaczął się rozładowywać i już 20 minut później wkroczyłem na teren mojego pierwszego Pyrkonu.
Na samym początku moje kroki skierowały się w stronę pawilonu zajmowanego przez inicjatywy fanowskie. Chciałem tam bowiem odwiedzić stanowisko Drużyny Pyrlandii, czyli poznańskich miłośników Tolkiena, z którymi mniej lub bardziej regularnie spotykam się w ciągu roku w piątkowe wieczory. Był to pierwszy z fantastycznych akcentów festiwalu, gdyż większość obsady była przebrana we wspaniałe cosplaye. A na stołach wyłożone było wiele około tolkienowskich rekwizytów i książek.

Czas na eksplorację Pyrkonu
Po dość niespodziewanym spotkaniu z przyjaciółką los zaprowadził mnie na stanowisko zespołu, znanemu chyba każdemu polskiemu graczowi, czyli Percival Schuttenbach. W ostatnich miesiącach ich utwory na stałe wybrzmiewały w moich głośnikach podczas sesji nauki i pracy, więc oprócz pamiątkowego zdjęcia nie obyło się również bez zakupów (w tym ich najnowszej płyty z autografami). W międzyczasie kierowany czytelniczą ciekawością zahaczałem o stanowiska różnych wydawnictw, w tym też Insignis gdzie do plecaka wskoczyła kolejna książka. Znacznie ważniejsza wizyta w tym miejscu czekała na mnie jednak kolejnego dnia.
Nie wypadało jednak ograniczać się do dwóch pawilonów, więc kolejnym punktem mojej podróży była hala wypełniona po brzegi klockami LEGO, gdzie po raz kolejny przy okazji imprezy tematycznej mogłem spotkać znajomego z poprzedniego kierunku studiów w jego środowisku naturalnym. Wspominam o tym, gdyż wraz ze grupą innych klockowych fascynatów oprócz autorskich kreacji wystawili też własną adaptację bitwy o Yavin czy pieczołowicie odtworzone postacie i bohaterowie z Wiedźmina. W sąsiednim pawilonie czekały na mnie natomiast wersje demo takich gier jak Little Nightmares 3 czy Shadow Labyrinth. Do gustu przypadł mi szczególnie drugi z tytułów, będący dość oryginalnym i mrocznym podejściem do znanego wszystkim Pac-Mana.

Za każdym rogiem czaiły się ciekawe spotkania
W piątek wieczorem wybrałem się na sesję autografów Marty Mrozińskiej, czyli autorki, której działalność śledzę już od dłuższego czasu. Miałem bowiem przyjemność przeczytać jej debiut – Jeleni Sztylet niedługo po premierze, a nawet zrecenzować go na łamach tego portalu. Podobnie rzecz się miała ze środkowym Bursztynowym Mieczem, a finałowy tom – Smocza Łza trafił w moje ręce dzień przed Pyrkonem. Gdy zostałem rozpoznany w kolejce, to w mojej książce wylądowała bardzo wyjątkowa dedykacja. Okazja na zdjęcie przytrafiła się kolejnego dnia rano podczas wizyty na stanowisku wydawnictwa Zysk i S-ka. Natomiast odchodząc od autografów, moje drogi zupełnie przypadkowo przecięły się z samym Tadeuszem Zyskiem, czyli założycielem wydawnictwa, z którym dotąd miałem okazję rozmawiać tylko w internecie. Oprócz zdjęcia dla upamiętnienia spotkania ucięliśmy sobie także krótką, acz owocną pogawędkę na tematy okołoksiążkowe.
W międzyczasie rozglądałem się także za odpowiednim orężem na ścianę (lub do wymarzonego cosplayu). A na stanowisku Rebel nie omieszkałem uwiecznić mojej ulubionej gry wydawanej w Polsce pod ich szyldem, czyli Pojedynku o Śródziemie, który regularnie pojawia się na moim blacie.

„Elen sila lumenn omentielvo”
W okolicach sobotniego południa czekało mnie kluczowe wydarzenie, czyli wywiad z Panem Nickiem Groomem, autorem niedawno wydaje okołotolkienowskiej książki Tolkien w XXI wieku. Co dziś znaczy dla nas Śródziemie. Owocem tego krótkiego spotkania było przede wszystkim 20 minut wywiadu, ale również pamiątkowe zdjęcie z Profesorem. Efektów możecie oczekiwać na stronie w najbliższym czasie. Jak mawiają, Tolkiena nigdy nie za dużo, więc po południu wybrałem się jeszcze na spotkanie z Profesorem,

Gdy Profesor poszedł składać autografy, to przy sali nastąpiło spotkanie dobrych elfich ziomków, którzy dotąd kontaktowali się tylko online. Okazało się bowiem, że cała trójka, czyli Ola – obecna na Pyrkonie przedstawicielka podcastu Pod Zielonym Smokiem (w którym przyszło gościć w odstępie czasowym m.in. Profesorowi i mojej skromnej osobie), moderujący spotkanie Piotr Mąka oraz ja, od kilku lat wchodziła ze sobą w sferze internetowej w częste interakcje, jednak tym, co ściągnęło nas w to samo miejsce o tym samym czasie była właśnie wizyta Nicka Grooma w Poznaniu.

A po tak intensywnym dniu, wieczorem udałem się jeszcze po autograf Maxa Kidruka w jego najnowszej książce – Kolonii, mającej swoją prapremierę właśnie na Festiwalu Fantastyki. Mimo że w ostatnich latach moje półki wypełniało przede wszystkim fantasy, to jest to prawdopodobnie tytuł, który stanie się moim powrotem po latach do hard science-fiction, gdyż w kolejce po autografy zdążyłem pochłonąć pierwsze kilkadziesiąt stron.

W międzyczasie wpadło dużo rundek Kart Przeciwko hołocie (wiedźmińska wersja kart przeciwko ludzkości), Gwinta, czy nawet Kościanego Pokera. Wiedźmińskie klimaty mojego pierwszego Pyrkonu podkreśliło przypadkowe spotkanie z Vattierem, czyli Community Manager CD Projekt Red, który nie tylko opowiedział nieco o kulisach współpracy z fanami, ale również przekonał mnie, żeby jesienią wybrać się na wiedźmiński koncert, na który nie złapałem się w Poznaniu. Lwią część czasu na Pyrkonie spędziłem na podróżach i rozmowach z dwoma zakutymi (w beskar) łbami i ich opiekunem, jednak z nadmiaru wrażeń zapomnieliśmy zrobić zdjęcia, jednak jest to idealny pretekst na kolejne spotkanie.

Wybieram się za rok!
W mojej ocenie Pyrkon to nie tylko wielki festiwal, pełen wystaw, koncertów i wydarzeń, ale również miejsce spotkań z ludźmi, z którymi łączą nas wspołne zainteresowania. Z tego powodu w moim kalendarzu na 2026 r. weekend 19-21 czerwca został już zarezerwowany na kolejną edycję wydarzenia.