Expeditions: A Mudrunner game – recenzja.  

UDOSTĘPNIJ

Saber Interactive po raz kolejny uraczyło nas symulatorem jazdy po bardzo ciężkim terenie.  W tej części ponownie wyruszymy na ratunek ugrzęźniętej ciężarówce, będziemy odkopywać skrzynki ze sprzętem, albo zbierać kości dinozaurów. O tym, czy warto zainteresować się tą produkcją, przekonacie się z poniższej recenzji.  

Raz grząsko, raz twardo 

W grze mamy do dyspozycji trzy różne rejony (z czego dwa nie różnią się zbytnio od siebie), czyli Małe Kolorado i Arizonę. Pierwszy jest samouczkiem, który dobrze wprowadzi nas w klimat trudnych przepraw poprzez pięć, jak się okazuje potem, nietrudnych misji do wykonania. Drugi i trzeci to już pełnoprawne, duże obszary Arizony oraz Karpat, podzielone na pomniejsze tereny, gdzie do odhaczenia będziemy mieli po 37 ekspedycji. Przed każdą misją wybieramy odpowiedni pojazd do danego zadania – raz będzie to zwykły samochód terenowy, a innym razem będziemy potrzebowali ciężarówki, żeby zabrać więcej ładunków z wyznaczonych zadań.  

Expeditions: A Mudrunner game – recenzja.

Sprawdź także: Granblue Fantasy: Relink – recenzja gry.  Epickie RPG, w które musisz zagrać tej zimy!

Wyposażenie i ekipa to podstawa 

Expeditions: A Mudrunner game – recenzja.

Wyruszając na ekspedycję, nie wybieramy tylko samego pojazdu. Zależnie od celu musimy dobrać sprzęt oraz specjalistów do naszego zespołu, np. logistyka, menadżera czy mechanika. Każdy z nich ma unikalne umiejętności lub bonusy, które pomogą nam w przeprawie, jak chociażby mniejsza podatność na uszkodzenia od mechanika lub większe wynagrodzenie dzięki menadżerowi.  

Expeditions: A Mudrunner game – recenzja.

Sprawdź także: BLOOD WEST – Klimatyczny krwawy zachód 

Przechodząc do garażu, oprócz wybrania auta, za zarobioną kasę dopasujemy specjalistyczny osprzęt do naszej wyprawy, kupimy ulepszenia do aut, uzbroimy się w zapas paliwa, części naprawcze i koła zapasowe. Do większości pojazdów dobierzemy rodzaj przestrzeni ładunkowej, a im więcej miejsca tym oczywiście mniej dylematów odnośnie naszego wyposażenia. Na naszą wyprawę możemy zabrać również drugie auto, które posłuży nam jako pomoc drogowa lub holownik, gdy utkniemy między skałami, a i takie sytuacje mi się zdarzały.  

Esencja gry, czyli sytuacje bez wyjścia 

Expeditions: A Mudrunner game – recenzja.

Oczywiście nigdy nie jest tak, że nie ma ratunku w trudnym momencie. Z pomocą zawsze może przyjść nam wyciągarka oraz inne urządzenia do rozpoznania terenu. Sam gameplay jest mocno satysfakcjonujący, a powoduje to każda pokonana skała, wzniesienie, czy bagno. Jesteśmy zmuszeni do ciągłego kombinowania – na twardym kamiennym terenie lepiej będzie obniżyć ciśnienie w oponach, w grząskim błocie włączyć napęd na wszystkie koła i reduktor skrzyni biegów. Choć tempo rozgrywki jest raczej powolne, a odległości, jakie musimy pokonać od punktu początkowego do celu niewielkie, to po otwarciu mapy mamy wrażenie, jakby teren był co najmniej trzykrotnie większy.  

Expeditions: A Mudrunner game – recenzja.

Twórcy zdecydowali się zaimplementować dość duże ułatwienie, jakim jest odholowanie do bazy startowej. Możemy użyć go w każdej chwili, a jedyną „karą” za jego użycie jest obniżenie wynagrodzenia za wykonaną misję. Czy to dobrze, że mamy takie ułatwienie? W mojej ocenie nie ma w tym nic złego, a dyskusja o słuszności tej mechaniki byłaby podobna do tej o przewijaniu czasu w Forzie – jeśli ktoś jest przeciwny, może tego po prostu nie używać.

Proszę ustawić koła do zdjęcia 

Graficznie nowy Mudrunner stoi na niezłym poziomie, ale nie jest to coś, co określiłbym topowym osiągnięciem i pokazem możliwości obecnych sprzętów. Momentami zdarza się doczytywanie tekstur podłoża, czasami coś dorysuje się w oddali, ale są to raczej incydenty niż coś, co wydarza się nagminnie. Liczba obiektów na ekranie jest naprawdę duża, szczególnie w Karpatach, gdy przyjdzie nam przebijać się przez gęste krzaki tak, że zasłaniają nam niemal całe auto. Te małe niedogodności wynagrodzą nam widoki, które ujrzymy po wspięciu się na punkty widokowe. Po aktualizacji został dodany tryb fotograficzny, którego brakowało na samym początku, więc teraz bez przeszkód można pstrykać fotki naszym maszynom na tle zachodzącego słońca w Karpatach. 

W kwestii udźwiękowienia gra nie oferuje tutaj za wiele, bo ryk silników wysokoprężnych starych ciężarówek nie jest esencją tego tytułu. Podczas wyprawy w tle towarzyszy nam muzyka skomponowana do produkcji oraz dźwięki otaczającej natury. Wystarczająco, bo lepiej się skupić na pokonywaniu ciężkiego terenu niż wsłuchiwaniu w dźwięki silnika, aczkolwiek trochę brakuje mi tutaj choćby jednej stacji radiowej.  

Czy warto dać się porwać na wyprawę? 

Expeditions: A Mudrunner Game to produkcja zdecydowanie godna uwagi. Jest to fajna odskocznia od przerośniętych, powtarzalnych, otwartych światów, czy wojennego chaosu z Call of Duty. Można się przy niej dobrze zrelaksować po ciężkim dniu, a jeśli ktoś myśli nad kupnem, to tytuł nie jest oferowany w najwyższym standardzie cenowym, więc jego cena jest całkiem przystępna już od dnia premiery. Zważając na ciągłe wsparcie od twórców, które niebawem będziemy otrzymywać, możliwość ściągania modów i pojazdów od społeczności, będzie to tytuł na wiele wieczorów.  

Zalety

– dużo misji

– wybór pojazdów

– modyfikacje

– widoki

Wady

– lekko rozczarowująca oprawa

– doczytywanie tekstur

– mało urozmaicona muzyka