Oooo zgrozo, panie Daszek, co panu do głowy strzeliło, żeby o Cyberpunku pisać?! Zjedzą Ciebie czytelnicy, internauci i znajomi pewnie też! W końcu ta gra to totalna porażka, a Ty mimo to w trakcie swojej przygody w Night City bawiłeś się naprawdę dobrze… Chyba nawet za bardzo, prawda?
Cyberpunk 2077, czyli superprodukcja, jeden z najbardziej ambitnych projektów w świecie gamingu wyprodukowany przez polskie studio CD PROJEKT RED z siedzibą w Warszawie. Zabrzmiało poważnie, czyż nie? Jednak pompatycznie nie będzie, bo zdroworozsądkowość w przypadku tego tytułu możemy schować w kieszeń. Podobnie zresztą z dziennikarskim obiektywizmem, który w mojej ocenie w branży kulturowej w ogóle nie istnieje.
Nie da się po prostu w rzetelny i podniosły sposób zrecenzować gry, na którą czekało się dobrych kilka lat, a już tym bardziej, jeżeli pod uwagę weźmiemy wszystkie czynniki zewnętrzne w postaci: reklam, kłótni w sieci, itd. Po prostu nie da się i już! Znaczy jakby się uprzeć, to może i gdzieś w internecie byśmy znaleźli jakiś artykuł we wspomnianym powyżej stylu. Jednak na potrzeby wejścia w skórę autora (moją), proszę nie myślcie o tym. Umowa stoi?
Ja nie chciałem pisać recenzji Cyberpunka 2077. Naprawdę wzbraniałem się rękoma i nogami w chwilach słabości. Kiedy już usiadłem do klawiatury, szukałem sobie na siłę jakichś zajęć, aby tylko nie napisać w Wordzie słów – „Cyberpunk 2077 – recenzja gry”. Jednak stało się, usiadłem przy komputerze z kuflem zimnej wody z kostkami lodu i napisałem. Kompletnie nie zważając na wyrazy pojawiające się na ekranie – to jest recenzja ciągiem pisana, bez przerw, bez namysłu, bo w sumie co miałem pomyśleć, to już dawno pomyślałem. Dobra, ale skończmy o mnie i zajmijmy się głównym bohaterem tej recenzji, czyli grą Cyberpunk 2077.
Dali nam fenomenalnego Wiedźmina, dali nam średniego Gwinta, dali nam fantastyczne Wiedźmińskie Opowieści oraz dali nam Cyberpunka… Jaki przymiotnik powinienem postawić przed tytułem najnowszej produkcji od CD PROJEKT RED? Genialnego? Miernego? Nie wiem. Cyberpunk 2077 to jedna z tych gier, której nie da się w pewnym sensie ocenić.
Jak do tego doszło? W końcu większość z nas przed premierą zakładało, że CP 2077 będzie wyjątkową produkcją, taką w stylu polskiego studia, czyli ciekawą, zajmującą oraz nastawioną na wybitnie dobrze rozpisaną fabułę.
Niestety pierwsza styczność z najgłośniejszą grą z 2020 roku była niczym przywalenie z impetem w ścianę z cegieł. Redzi na premierę Cyberpunka zgotowali nam futurystyczne piekło, w którym zapewne żadne z nas nie potrafiło się odnaleźć. Tutaj mógłbym teraz mocno nawrzucać polskiemu studiu i napisać, jak to się CP 2077 zacinał, jak to bohaterowie nie reagowali na wydawane im komendy za pośrednictwem kontrolera, czy klawiatury i myszki oraz grafikę rodem z 2010. Ups, chyba to zrobiłem, nawrzucałem – ale ze smakiem, bez wulgaryzmów i dziwacznego żargonu niczym z facebookowych grup. Żeby nie było, ja nadal będę uważał, że to były mankamenty, które można im wybaczyć i nie ma też co wieszać na polskim diamencie psów. Niemniej trzeba też spojrzeć prawdzie w oczy i głośno powiedzieć – „Ej, czuję się trochę oszukany…”. W końcu Cyberpunk promowany był na niezwykłą grę, wręcz taką rewolucyjną dla świata gamingu. Niestety finalnie okazał się jedynie napompowanym blockbusterem, który miał po prostu zarobić tony mamony – to swoją drogą mu się udało.
Gdzie jest ta jakość w stylu CD PROJEKT RED? Te wyniosłe i kwieciste przymiotniki, które z dumą możemy postawić przed słowem Cyberpunk? Zapewne gdzieś głęboko na dnie kosza do śmieci wraz z wagonami metra z Night City, strzelaniem podczas jazdy, czy innymi elementami rozgrywki, których nigdy nie zobaczymy, ani nie doświadczymy.
Funko Popy, książki, komiksy, figurki, poszewki na poduszki, lampki, ramki, lodówki, napoje… Z Cyberpunkiem można było i zapewne nadal można kupić dosłownie wszystko (chyba jedyne czego nie widziałem, to deska klozetowa). Marketing dźwignią handlu. Im częściej będziemy mówili, że coś jest świetne, tym więcej ludzi nam uwierzy. I teraz zastanówmy się nad tym, czy produkcja Redów potrzebowała takiej reklamy? Nie mam pojęcia. Ja uważam, że taka ilość produktów z podobizną V, Johnnego i innych na sklepowych półkach, jedynie zaszkodziła Cyberpunkowi. W końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia. Więc skoro mam już w mieszkaniu rozstawione figurki, w łazience pięknie powieszony ręcznik, podstawkę pod pada na komodzie i butelkę Spirte’a w lodówce, to ta produkcja musi być genialna, przecież gdyby nie była, to tyle wielkich firm nie przyłączyłoby się do redów w trakcie promocji… I tutaj nasuwa się bardzo proste pytanie – „Czy te wszystkie korporacje wiedziały, w co inwestują, czy wiedziały, że ta gra nie jest skończona?”. Ciężko stwierdzić. Możemy sobie gdybać. Niemniej współczuję wszystkim, którzy wyrzucili na gadżety ogrom pieniędzy, a po odpaleniu gry stwierdzili, że im się ona nie podoba.
W odwołaniu do poprzedniego akapitu zaznaczę również, że tę przysłowiową bańkę to myśmy tak naprawdę sami nadmuchali. Tak z ręką na sercu. Ile osób jedynie nakręcało ten cały hype, nie mając zielonego pojęcia na temat tego, jaka ta gra będzie? Ile osób mdlało na samą myśl o odwiedzeniu Night City, a nigdy w życiu nie obejrzało nawet jednego Night City Wire? Prawda jest taka, że te korporacje swoje zrobiły, ale to niestety my gracze sami jesteśmy sobie po części winni. Bo to właśnie my co rusz oczekiwaliśmy od tego tytuły więcej i więcej, i więcej, i więcej, i więcej…
Ja swoje pięć groszy do tego dorzuciłem, za co mogę obecnie połowicznie przeprosić.
Jeżeli nie trafiliście tutaj totalnie przypadkiem, to zapewne wiecie, że nie jestem fanem wulgaryzmów – przynajmniej w sieci, w realu niestety klnę jak szewc… Jednak opisując swoje wrażenia z rozgrywki, pozwolę sobie użyć kilku brzydkich słów.
Ta gra mimo wszystkich błędów jest zaje*****. Pierwsze dwie godziny były co prawda ciężkie – nie łatwo jest przyzwyczaić się do bugów, glitchy, itp. Jednak kiedy już to uczyniłem, zacząłem czerpać z tej zabawy jak najwięcej się da. Kląłem, śmiałem się, a nawet nieraz krzyknąłem sobie do telewizora coś w stylu – „Spalmy to j***** miasto”. Po prostu Cyberpunk mimo tych mankamentów jest tytułem niezwykle klimatycznym i angażującym. Night City to miasto, które demoralizuje gracza, zabiera go w wyku****** podróż, którą już zawsze będzie pamiętał. Przez te kilka dni po premierze, kiedy wracałem do domu i odpalałem PS4, zmieniałem się w V, gangstera o dobrym sercu, który co prawda nie ma skrupułów i lubi raz za czas rozwalić komuś łeb, ale również szuka pokojowych rozwiązań i stara się wszystkim pomóc.
Oczywiście to, co przeżyłem w trakcie rozgrywki to jedynie kropla w morzu, ponieważ przez błędy musiałem odpuścić sobie wykonywanie praktycznie wszystkich zadań pobocznych – czego oczywiście bardzo żałuję.
Zawsze powtarzam, że – „Błędy w grze można naprawić, ale złej historii już nie”. O niedotrzymanych obietnicach i niedociągnięciach w Cyberpunku dałoby radę pisać naprawdę godzinami. Jednak to wszystko można zmienić, ulepszyć, dodać, usunąć. Wolna amerykanka! Tak naprawdę Redzi mają szansę, aby jeszcze sporo w Night City namieszać i doprowadzić je do perfekcji. Jednak jak napisałem powyżej, złej historii nie da się edytować – ona po prostu była, jest i będzie. Dlatego ogromnie cieszy mnie, że scenarzyści i pisarze stanęli na wysokości zadania i zafundowali nam kawał dobrego wątku fabularnego, który wbrew moim wcześniejszym obawom, jednak cały czas gdzieś mi w głowie krąży.
Przygody V i Johnnego Silverhanda to spójna i świetnie poprowadzona historia, w której można się zakochać. Nie sposób się w niej nie zatracić i nie poczuć ogromnej potrzeby uratowania protagonisty przed tragicznym zakończeniem. W końcu cała fabuła w Cyberpunku jest tak naprawdę niczym innym, jak osobistym greckim dramatem głównego bohatera – wyboistą drogą ku tragicznemu końcowi. To czy uda nam się przełamać odgórnie ustalony schemat zależy tak naprawdę tylko od nas i od wyborów, które będziemy podejmować.
Pisząc ten śródtytuł, myślałem, że w zawrotnym tempie wyjaśnię i utwierdzę was w przekonaniu, że wszystkie pierwszo i drugo, i trzecioplanowe postacie w Cyberpunku są genialne, fantastyczne i w ogóle mega! Jednak… niestety po chwili uświadomiłem sobie, że ja prawie w ogóle tych bohaterów nie pamiętam. Nie mam pojęcia, czym to jest spowodowane. Może spędziłem z nimi za mało czasu, a może po prostu nie byli oni tak wyraziści i ciekawi jak mi się wydawało. Mimo to chciałbym zaznaczyć, że w trakcie zwiedzania Night City i zapoznawania się z historią V oraz Johnnego spotkamy na swojej drodze wiele różnych osób, które tak jak wspomniałem wyżej, nie zapadną nam prawdopodobnie w pamięci, ale na pewno wywrą na nas pozytywne wrażenie, a może nawet sprawią, że przez jakiś czas będziemy je darzyć większym lub mniejszym szacunkiem, albo wręcz przeciwnie, palącą nienawiścią.
Pomarudziliśmy, nagadaliśmy się na nich i w ogóle stwierdziliśmy, że CDP RED jest złe i okropne. Jednak! Na pewno żadne z nas nie będzie w stanie powiedzieć, że zły jest Marcin Przybyłowicz i P.T Adamczyk, czyli polscy kompozytorzy odpowiedzialni za muzykę, którą możemy usłyszeć w Cyberpunku! Jestem święcie przekonany, że obaj panowie dzięki stworzonym kompozycjom już na zawsze zapiszą się na kartach historii gier wideo, ponieważ to, co przygotowali na potrzeby futurystycznej gry Redów przekroczyło moje wszelkie oczekiwania, względem tej produkcji. Słowo, ja po pierwszym pełnym odsłuchu soundtracku poczułem się jak w kompletnie innym świecie. Nie wiedziałem do końca co się ze mną dzieje. Byłem pod tak ogromnym zachwytem pracy, jaką wykonali obaj kompozytorzy. Polecam z całego serca udać się do miasta wieczorową porą na spacer ze słuchawkami na uszach z muzyką z gry Cyberpunk 2077 się z nich wydobywającą – niesamowite doświadczenie.
A no mamy! Jednak może przed spaleniem pomożemy kilku mieszkańcom? Night City, to miasto grzechu występku i nieprawości. Tak przynajmniej uważa producent. Ja po kilku godzinach rozgrywki w Cyberpunk 2077 czułem się bardziej jak mieszkaniec super futurystycznej metropolii, która ma mi do zaoferowania o wiele więcej niż trupy i strzelające do siebie grupy zbirów. Night City to tak naprawdę ogromne miasto pełne sklepów, tajemniczych uliczek i magazynów, straganów, restauracji i przede wszystkim ludzi, którzy krążą w te i we wte bez celu. Jednak skoro wszystkiego jest tam dużo, to i zadań pobocznych musi również wiele być! I tak faktycznie, dodatkowe questy można zobaczyć i znaleźć praktycznie wszędzie. Ja niestety nie będę w stanie się na ich temat wypowiedzieć, ponieważ jak wspomniałem powyżej ze względu na moją ledwo zipiącą PS4, po prostu ich nie wykonywałem. Mam nadzieję, że po aktualizacji na PS5 powrócę do świata Cyberpunka i przed spaleniem Night City pomogę wielu ludziom – zarówno tym dobrym, jak i złym.
Nie byłbym sobą, gdybym nie poświęcił jednego akapitu naszym fantastycznym aktorom. Lidia Sadowa jako Valerie, Kamil Kula jako Vincent, to najlepsze co spotkało polski dubbing gamingowy od czasu trzeciej odsłony Wiedźmina. Analiza, interpretacja, rozwalony system. Naprawdę czuć, że zarówno Lidia, jak i Kamil nie tylko dobrze się bawili podczas realizacji materiałów głosowych do gry, ale również wczuli się w swoje role, zrozumieli świat, który otacza bohaterów i zinterpretowali go na swój sposób. Oczywiście nie oni jedyni błyszczą w Cyberpunku. W przypadku tego tytułu naprawdę należy zwrócić uwagę na PRAWIE każdą aktorkę i aktora, dlatego serdecznie zapraszam Was na stronę http://dubbingpedia.pl/wiki/Cyberpunk_2077 gdzie możecie zobaczyć, kto jest kim w Cyberpunku!
Cyberpunku o mój Cyberpunku, niczym rycerz bronię Ciebie i studia. Dlaczego? Bo naprawdę w trakcie rozgrywki dobrze się bawiłem… Miałem oczywiście przez ostatnie miesiące myśli typu – „Boże, może serio to jest takie kijowe i ja się tylko oszukuję.”. Jednak nie, to naprawdę nie jest zła gra. Nie jest też co prawda idealna ani rewolucyjna.
Ja wiem, że nasze oczekiwania były ogromne. Ja wiem, że chcieliśmy aby Cyberpunk był najlepszą grą w historii. Ja wiem, że wszyscy chcieliśmy spalić do cholerne miasto. Jednak czy teraz już po tych kilku miesiącach od premiery, nie uważacie, że chyba wymagaliśmy od Redów zbyt wiele? W sumie gdyby tak przeanalizować rynek gier wideo, to od wielu lat nic specjalnie się nie zmienia, rewolucji żadnych nie ma, wszystko jest ładne schludne i dopracowane. Czego my w zasadzie chcieliśmy od polskiego studia? Żeby nie wiem, magiczna ręka wciągnęła nas do telewizora i zabrała do 2077 roku?
Ja też nie chce na siłę bronić Redów, bo oni mają w tym przypadku wiele za uszami. CP 2077 nie powinien zostać dopuszczony do sprzedaży w grudniu 2020 roku. Powinni nad nim tak naprawdę jeszcze spędzić przynajmniej rok, jak nie więcej. To nie był, nie jest i nie będzie mały projekcik, a potężny projekt, a takie przecież potrzebują czasu. Ja bez większego marudzenia mógłbym czekać na Cyberpunka nawet do 2025, jeżeli finalnie dostałbym od studia to co zostało mi obiecane. Tymczasem dostałem coś ciekawego, ale nie tak dobrego jak zapowiadano. Szkoda.
Niemniej zachęcam do zapoznania się z Cybeprunkiem, bo to naprawdę kawał fantastycznej przygody, którą na pewno zapamiętacie!
GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.
Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl
Cookie | Duration | Description |
---|---|---|
cookielawinfo-checkbox-analytics | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics". |
cookielawinfo-checkbox-functional | 11 months | The cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional". |
cookielawinfo-checkbox-necessary | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary". |
cookielawinfo-checkbox-others | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other. |
cookielawinfo-checkbox-performance | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance". |
viewed_cookie_policy | 11 months | The cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data. |