No i stało się, tak jak w przypadku Sailor Moon, tak i w przypadku komiksu Czarodziejki W.I.T.C.H. doczekaliśmy się reboota. Dwunastego marca miał premierę drugi tom nowych przygód znanych i lubianych wojowniczek? Czy było warto? Zapraszam do lektury.
Dobrze znana historia opowiedziana na nowo
Założeniem było opowiedzenie historii Czarodziejek W.I.T.C.H. na nowo – z uwzględnieniem realiów współczesnych czasów oraz nowoczesnych technologii. Z jednej strony rozumiem zamysł twórców, z drugiej.. pomimo upływu czasu uważam, że opowieść jest wciąż aktualna i porusza w delikatny sposób tematykę dojrzewania i bycia nastolatkiem. Mogę również się mylić, bo nastolatką już dawno nie jestem. Pomimo tego, nowa seria mnie ucieszyła. Mam co czytać w oczekiwaniu na dalsze tomy pierwowzoru, którego twórczynią była Elisabetta Gnone.

Momentami czułam się zagubiona przez brak znanych i lubianych postaci drugoplanowych
Za pomysł nowych przygód i scenariusz odpowiada Alessandro Ferrari. Okładka i layout to dzieło Giulii Adragna, a o kolorystykę zadbała Chiara di Francia z Arancia Studio. Jacek Drewnowski przygotował przekład z języka włoskiego. Logo na okładkach i grzbiecie pozostało to samo, ale już ilustracja tomu demonstruje czytelnikowi, że ma do czynienia z zupełnie innym stylem i historią. Oczy czarodziejek wielkością zbliżone są do postaci z mangi, podobnie ich ekspresja.

Podczas lektury trudno było mi się odnaleźć. Nowe przedstawienie bohaterek znacząco odbiega od klasycznej wersji, przez co miałam wrażenie, że to raczej opowieść osadzona w uniwersum W.I.T.C.H., niż jego bezpośrednia kontynuacja. Brakuje mi znanych postaci drugoplanowych, które zastąpiono nowymi – to tylko potęgowało moją dezorientację. Nawet członkowie rodzin czarodziejek wyglądają zupełnie inaczej. Odniosłam również wrażenie, że główne bohaterki straciły swoją wyrazistość. Poza ekspansywną Irmą i dość stanowczą Taranee, reszta grupy zachowuje się dość podobnie, przez co trudno je od siebie odróżnić.
Dużym zaskoczeniem był fakt, że Matt ma dziewczynę i traktuje Will czysto koleżeńsko, podczas gdy ona od samego początku darzy go głębokimi uczuciami. Jest też nomadą, która wiele razy musiała przeprowadzać się i zmieniać szkoły, dlatego nigdy nie udało jej się stworzyć z nikim bliższych przyjaźni. Tym razem chce to zmienić i za wszelką cenę zadbać o relację z dziewczynami. Nie będzie to łatwe, bo każda z nich ma swoje problemy i lęki, zaprzątające im głowy i zajmujące wolny czas. Coraz bardziej zaniepokojona Will postanawia walczyć o swoje przyjaciółki. Kibicować jej będzie uważna wychowawczyni. Sprawy nie ułatwi pojawienie się nowego ucznia Arthura, który z miejsca oczaruje obdarzone mocami nastolatki. Czy można mu zaufać? Co łączy go z zaborczą cesarzową Charu? Czy nowicjusz jest wart zaufania, czy może pojawił się, żeby namieszać?
108 stron akcji
Nie będę zdradzać wam więcej fabuły, żebyście mogli sami rozkoszować się tymi 108 stronami komiksu. Tradycyjnie mamy piękne wydanie w twardej oprawie, na okładce nie zabrakło różowych akcentów i kolorowych ilustracji, tytuł uwypuklono. Świetnie uzupełni kolekcję.

Swój egzemplarz przeczytałam błyskawicznie, czasami tylko wracając się do ilustracji, które wyjątkowo zapadły mi w pamięć. Z ciekawością czekam, co przyniesie kolejny tom. Tempo akcji jest szybsze niż w wydawanych księgach. Chociaż to dopiero druga część, to dziewczyny zdążyły przeżyć już prawdziwy rollercoaster emocji i ich znajomość została nie raz wystawiona na próbę. Brakowało mi zabawnych momentów, między innymi interakcji z Urią i obszerniejszych przygód czy wpadek Irmy. Cieszy mnie to wydawnictwo, podobnie jak zapowiedź live-action. Życzę Czarodziejkom W.I.T.C.H., żeby zyskały popularność, na jaką zasługują, oczarowując kolejne pokolenia czytelników. Marzy mi się jeszcze, żeby Egmont przetłumaczył i wydał u nas mangową wersję przygód magicznych koleżanek – Witch il Manga, którą we Włoszech opublikowało Panini.
Podsumowanie
Nowe historie Czarodziejek W.I.T.C.H. to reboot klasycznej serii, który przenosi znaną opowieść w realia współczesnego świata, z naciskiem na aktualne technologie i problemy nastolatek. Choć doceniam starania twórców, nowy styl graficzny oraz tempo narracji, zabrakło mi charakterystycznych postaci drugoplanowych i humoru znanego z oryginału. Zmiany w wyglądzie i osobowościach bohaterek mogą wywołać u długoletnich fanów poczucie zagubienia, ale jednocześnie nowa seria może być atrakcyjna dla młodszych czytelników. To świeże podejście do znanej historii, które, choć niepozbawione wad, ma potencjał, by zainteresować nowe pokolenie odbiorców.
Zerknij też na to:
Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 15 – recenzja komiksu – Nowy wróg, nowe wyzwania