Concord – recenzja gry – Tu miał być mądry tytuł, ale…

Kamil Puzdrowski

Opublikowano: 4 września 2024

Spis treści

Concord – recenzja gry – Tu miał być mądry tytuł, ale… 

 

Powiadają, że nadzieja umiera ostatnia, a wiara góry przenosi. Ludzkość dzięki nadziei na lepsze jutro potrafiła zjednoczyć się i dokonać wielkich rzeczy. Wynalazcy z całego świata, kierowani nadzieją na poprawę życia milionów ludzi, oddawali swoje patenty i wynalazki do użytku publicznego. Wiara Tysięcy Polaków pcha ich co 4 lata do urn, z nadzieją, że ci, których wybiorą, zmienią ten kraj na lepsze. Nieokrzesani poeci wysyłają na korektę swoje wiekopomne dzieła z nadzieją, że alkohol, który buzował w ich żyłach, pozwolił wykrzesać z nich to, co najlepsze, i przelać słowa na papier. 

 

Z podobną nadzieją wyszło Studio Firewalk, które uwierzyło, że stworzą swojego hero shootera. Czy ich wiara przeniosła góry i przed nami nowy Mesjach wśród gier, który wyznaczy kierunek na najbliższe lata? Ilość obecnie grających w ten tytuł zdaje się temu przeczyć, ale nie bądźmy aż tak pesymistyczni. Zapraszam was do recenzji! 

 

Multum możliwości… 

 

Na start rozgrywki otrzymujemy dostęp do 16 przeróżnych postaci. Każda z nich, to odmienne podejście do gry, inny sposób poruszania się czy umiejętności. Zdawać by się mogło, że „wyczucie” każdej z nich może zająć chwilę. Otóż nic bardziej mylnego! Przechodzenie pomiędzy poszczególnymi postaciami jest bardzo płynne, a połapanie się między nimi zajmuje dosłownie parę minut. 

Rozgrywka jest tutaj zdecydowanie wolniejsza niż w przypadku Overwatch czy Call of Duty. Tak jak w przedstawionych wcześniej tytułach, liczy się tu mobilność. To ona pozwala nam wygrywać większość starć w pojedynkach 1 kontra 1. 

Zdrowie nie odradza się nam tu samo. Uleczyć się możemy przy pomocy rozsianych po mapie apteczek bądź medyka, który znajduje się w naszej drużynie. Jeśli podczas rozgrywki natrafimy na większe skupisko wrogów, radzę salwować się ucieczką, bo bardzo szybko nasz pasek zdrowia może zostać zniwelowany. 

 

Mapy zostały zaprojektowane w ten sposób, abyśmy mogli w pełni wykorzystać dużą mobilność naszych postaci. Podwójny skok i brak obrażeń spadania pozwala buszować po wszelkich zakamarkach. Widzisz to okno? Kilka skoków i już możesz ostrzeliwać nieświadomego wroga z wysokości. Równie przyjemne jest strzelanie, a dzięki mnogości dostępnych postaci każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. 

 

….może spowodować niestrawności. 

 

Zatrzymajmy się na chwilę przy postaciach. Twórcy pragnęli nieszablonowo podejść do bohaterów, nie pozwalając się zamknąć w sztywnych ramach typowych skojarzeń z daną klasą postaci. Brzmi to bardzo ciekawe, ale praktyka pokazuje, że jest zgoła inaczej. Niektóre z person, którymi przyjdzie nam pokierować, są po prostu pustą skorupą pikseli bez wyrazu, bądź są skrajne przekombinowane.  

Za przykład niech służy Bazz  specjalizująca się w rzutach nożami, ma być ninja, a jej wygląd bardziej skręca w stronę piosenkarki. Jedną z jaśniejszych postaci w tym przybytku jest TEN-1, robot sprzątający ulice, który zamienił swój wierny odkurzacz w śmiercionośną broń. Na uwagę zasługuje też, chociażby IT-ZII, która wygląda jak skrzyżowanie osoby z ADHD niemogącej ustać przez sekundę w miejscu, z fanką cięższych brzmień. Pozostałe postacie raczej nie budzą naszej sympatii. Wyglądają jak zrobione na bazie wpisania w CHATGTP kilku zdań: stwórz mi taką nowoczesną postać do gry typu hero shooter, wymykającą się poza dzisiejsze standardy, nieszablonową. I pyk, gotowe, pora na CS-a…. 

 

Nie zrozumcie mnie źle. Widać, że twórcy włożyli w produkcję dużo serca, bo grafika w tym tytule błyszczy na tle innych. Zaserwowano nam tu bardzo szczegółowe modele postaci, które przywołują na myśl wysokobudżetowe produkcje dla pojedynczego gracza. Mimika postaci czy przerywniki filmowe stworzone przy pomocy motion-capture to naprawdę wyższy level na tle innych hero shoterów. Z drugiej jednak strony dostajemy powtarzalność map, które są stworzone w stylu  kopiuj-wklej ze zmienioną kolorystyką. Pomiędzy bohaterami nie czuć więzi, a dialogi kuleją, spłaszczając postacie jeszcze bardziej. Próbowano tu stworzyć coś na zasadzie Strażników Galaktyki, ale po drodze utracony został kierunek działań. 

 

Podsumowanie 

 

Czuć, że nad produkcją siedzieli utalentowali ludzie pragnący przelać swoją wizję dla masowego odbiorcy, lecz zabrakło połączenia kropek i doszlifowania. Concord w liczbach to 12 map, 6 przeróżnych trybów gry i 16 postaci.Studio  deklaruje wsparcie dla tytułu przez kolejne 3 sezony. Sądząc po ilości graczy (od premiery tytułu największa ilość grających jednocześnie graczy oscylowała w granicach 600) gra może umrzeć przedwczesną śmiercią. Czy tak będzie? Czas pokaże. Nie pomagają również słowa byłego dewelopera ze Studia Firewalk, który nazwał osoby krytykujące tytuł „ Świrami bez talentu”. Czuć, że twórcy nie do końca wiedzieli, w którą stronę zmierzają, próbując chwycić wiele srok za ogon jednocześnie. Czy warto wydać 169 zł, aby zagłębić się w Concordzie? Te rozważania już pozostawiam wam, drodzy czytelnicy.  

 

 

Kamil Puzdrowski

Cześć, jestem Kamil. Czasami staram się coś mądrego napisać o grach.

Rekomendowane artykuły

Blair Witch – recenzja gry. Witajcie w najstraszniejszym lesie! 

Blair Witch – recenzja gry. Witajcie w najstraszniejszym lesie! 

Space Marine 2 – recenzja gry – przyrzekam służyć wiecznie

Space Marine 2 – recenzja gry – przyrzekam służyć wiecznie

Dni Fantastyki 2024 – relacja

Dni Fantastyki 2024 – relacja

Całkiem wyszczekana łotrzyca i jej niesforny zwierzaczek latają w kosmosie – recenzja Star Wars: Outlaws

Całkiem wyszczekana łotrzyca i jej niesforny zwierzaczek latają w kosmosie – recenzja Star Wars: Outlaws

Real Estate Simulator – recenzja gry. Od żula do króla, czyli symulator ładowania okienek i narastającej frustracji 

Real Estate Simulator – recenzja gry. Od żula do króla, czyli symulator ładowania okienek i narastającej frustracji 

Nieślubny syn Skyrima, Dark Souls i Vanaheim. Enshrouded – pierwsze wrażenia

Nieślubny syn Skyrima, Dark Souls i Vanaheim. Enshrouded – pierwsze wrażenia