Black Adam – recenzja filmu. Dobre złego początki

Uniwersum DC Comics bazujące na wszechogarniającym mroku może pochwalić się przynajmniej kilkoma markami, którym zawdzięcza swoją pozycję na rynku. W tej klasyfikacji nie może zabraknąć takich postaci jak Batman, Superman czy Joker. Niemniej jednak zestawienie filmowych adaptacji z ostatnich lat jasno pokazuje, że DC podróżuje na niestabilnej kolejce górskiej, zaliczając spektakularne wzloty i upadki. Takie produkcje, jak chociażby Aquaman czy Wonder Woman posiadają więcej przeciwników niż zwolenników, natomiast wprowadzenie nowej, zaczerpniętej z komiksów postaci, miało nieco zamazać nadszarpniętą reputację studia. Czy Black Adamowi udała się ta sztuka?

Black Adam – recenzja filmu. Dobre złego początki

Zaklęty w grobowcu

Fabuła filmu przenosi nas pięć tysięcy lat wstecz, do starożytnym miasta Kahndaq, w którym panuje żądny władzy na świecie tyran. W celu zrealizowania swoich zamiarów na terenach podmiejskich otwiera kopalnie z przymusowo zatrudnionymi robotnikami, którzy za zadanie mają dokopać się do złóż tzw. eternium. Ten jakże potężny surowiec ma mu posłużyć do stworzenia magicznej korony, za pomocą której otrzyma potężne moce demonów. Władcy postanowił przeciwstawić się młody chłopiec, który za swoją „walkę” o wolność został skazany na śmierć. Do skutecznego wykonania wyroku jednak nie dochodzi, gdyż młody heros za swoją odwagę zostaje, za sprawą czarodziejów, obdarzony magicznymi mocami. Wykorzystując nabytą potęgę, w ostatecznym rozrachunku obala władcę, przy okazji niemal równając miasto z ziemią. W konsekwencji Teth-Adamowi odebrane są moce, a sam bohater na wiele wieków zostaje uwięziony  w zapieczętowanym grobowcu.

Po upływie niemal 5 tysięcy lat heros zostaje wskrzeszony, aby ponownie zawalczyć o wolność społeczności Kahndaqu. Zaistniałe wydarzenia nie umknęły uwadze Stowarzyszenia Sprawiedliwości, w którego skład weszły takie osobliwości jak Hawkman, Doktor Fate, Cyklon oraz Atom. Superbohaterowie udają się do wspomnianego miasta w celu powstrzymania Teth-Adama, który ze swoimi wrogami odnosi się w sposób niezmiernie brutalny. Całą sytuację komplikuje fakt, iż Black Adam okazuje się swoistym antybohaterem, skupiający się głównie na zadaniu, bez dbałości o środki, konsekwencje swoich działań, a co dopiero na życiu wrogów.

Fabularny rollercoaster

Pomimo swojej brutalnej, nieco mrocznej natury,produkcja stanowi w dużej mierze familijne kino przygodowe. Dlaczego? W mojej ocenie cała ta hybryda gatunkowa znacząco odbiła się na jakości produkcji, natomiast na myśl przyszło mi kolejne pytanie – kto jest targetem tego filmu? Z jednej strony nie do końca wpisuje się on
w kanon bajek dla dzieci, gdzie bohaterowie z natury wykazują się swoją rozwagą, dobrocią serca i ograniczoną dozą brutalności. Z drugiej strony nie jest to ambitne kino superbohaterskie dla dorosłych, gdzie na każdym kroku obserwujemy hektolitry krwi i latające wnętrzności wrogów, a raczej tego, co z nich zostało. Ponadto liczne dziury w scenariuszu jedynie potęgują moje negatywne wrażenia względem samego bohatera, jak i całej tej szopki ekranizacyjnej. Sama tematyka fabularna miała potencjał. Ukazanie cienkiej granicy dzielącej bohaterstwo od bycia czarnym charakterem z początku wydawał się sensowny, choć podążające za tym irracjonalne działania członków Stowarzyszenia Sprawiedliwości wywołały u mnie słodko-gorzki niesmak.

Nie można jednak powiedzieć, że w scenariuszu nie znajdziemy nic, na czym można się oprzeć. Otrzymujemy tematycznie ciekawy wątek ukazujący działania bohaterów oparte na uzależnianiu się od własnych moralnych kodeksów, czy też celów w imię wyższego dobra. Oprócz tego bardzo dobrym posunięciem okazał się twist zupełnie zmieniający postrzeganie historii głównego bohatera, zarazem tłumacząc jego niekonwencjonalne metody względem przeciwników.

W zależności od punktu spojrzenia

Black Adam posiada ponadto kilka innych pozytywnych kwestii, o których warto wspomnieć. Pierwsza z nich to bez wątpienia kreacja Doktora Fate’a, w którego wcielił się Pierce Brosman. Aktor nadał tej postaci wyrazistości, a także pewnego rodzaju tożsamości, gdyż dla zdecydowanej większości odbiorców przed seansem, był to bohater raczej z koszyka tych nieznanych, bądź nieznacznie kojarzonych.

Pod kątem technicznym wyróżniłbym warstwę wizualną, która w filmie gra pierwsze skrzypce. Ciężko doczepić się chociażby do walk, które niczym żywcem wyjęte
z serii Mortal Kombat, imponują swoim dopracowaniem, jak i przemyślanymi technikami z pełnego wachlarzu magii kina. Aspekt obsady poszczególnych ról także wyszedł niczego sobie. Wcześniej wspomniałem o bardzo dobrej obsady Brosmana, wyróżniającego się elegancją i spokojem. Dwayne Johnson w roli tytułowego bohatera również wypadł solidnie, jednakowo pod kątem wizualnym, na czele z masą mięśniową, po elementy czysto aktorskie. Aldis Hodge jako Hawkman również udźwignął trudy swojej kreacji, wysuwając na pierwszy plan jego cechy charakterystyczne wyjęte rodem z serii komiksowych. Zbudowanie postaci z wysokim ego, wierzącej głównie w rozwiązania siłowe, wbrew pozorom nie należy do najprostszych zadań. W tym wypadku udało się zdać na solidną czwórkę
z plusem.

Szerokie grono filmoznawców mogłoby uznać zalety tej produkcji jako metaforyczne mydlenie oczu. Ciężko bowiem ukryć, że film posiada znacznie więcej wad niż zalet. Oprócz mizernego scenariusza, na niekorzyść reżysera momentami działa również to, co początkowo miało uchodzić za modelowy szkielet sukcesu – efekty specjalne. Paradoksalnie twórcy najwidoczniej byli świadomi wszelkich niedociągnięć starając się je zakamuflować stosując ochoczo technologie slow motion. Na wysoką przewidywalność poszczególnych wydarzeń, jak i większości zwrotów akcji również nie można przymknąć oka. Tym bardziej że całość dopełniona jest banalnymi dialogami, jak i niepotrzebnym wplataniem co niektórych wątków światopoglądowych.

Niedoprawione ale zjadliwe

Black Adam w reżyserii Jaume Collet-Serra, mimo iż momentami odbiega od modelowej konwencji występującej w większości filmów DC, to jednak ciężko z czystym sumieniem stwierdzić, iż jest to produkcja przełomowa, niepowtarzalna, na której barkach studio wzniesie się na zupełnie nowy poziom. Jednoznaczne stwierdzenie, iż film okazał się totalną klapą, również byłoby nieobiektywne, a wręcz krzywdzące. Tytuł bowiem nie osiągnął metaforycznego dna, gdzie w mojej opinii windują takie okazy jak Wonder Woman 84 czy Batman vs Superman. Jednak czy jest to rzeczywisty powód do dumy?

 

Mimo wielu słów krytyki w mojej ocenie Black Adam to dobry kawałek superbohaterskiego kina, który po prostu mógł być zrealizowany nieco lepiej
i bardziej przemyślanie. Ponadto scena po napisach świadczy, iż DC w dalszym ciągu planuje rozwijać swoje uniwersum, nawiązując równą walkę z Marvelem. Jednak, aby taka konfrontacja miała wyraźne rezultaty potrzeba zdecydowanie lepszych produkcji niż Venom czy Aquaman.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl