Ambulans — recenzja filmu. Coś tam od Bay’a

Zdobywca dwóch Złotych Malin dla najgorszego reżysera powraca z nowym filmem, wypełnionym po brzegi strzelaninami i wybuchami. Po dramatycznie nisko ocenianych sequelach z serii Transformers  oraz niezbyt powalającym 6 Underground z Ryanem Reynoldsem w roli głównej Michael Bay wchodzi do kin z remakiem duńskiego dramatu z 2005 roku. Czy stara się wkupić się z powrotem w łaski widzów po wcześniejszych niewypałach, czy próbuje wrócić do korzeni, czy też chce nam zaprezentować całkiem nową jakość produkcji? A może po prostu z powodu nudy w trakcie lockdownu zdecydował się wyreżyserować ową mieszankę gatunków, pełną rozwiązań ściąganych garściami z innych dzieł? W poniższym tekście postaram się ustalić, która z tych opcji jest najbardziej prawdopodobna. 

Bad Boys, Bad Boys…

Jako agresywny i niestabilny złoczyńca Danny Sharp, obsadzony został Jake Gyllenhaal (Książę Persji, Spider-Man: Daleko od domu, Jarhead), który w tej roli zdecydowanie czuł się jak ryba w wodzie, momentami zbyt mocno szarżując. Przeciwwagą dla niego jest, pełen wewnętrznych sprzeczności, przyrodni brat Will, którego postać kreuje Yayha Abdul Mateen II (Aquaman, Proces Siódemki z Chicago, Matrix: Zmartwychwstania). Nie miał on, co prawda jeszcze swoich pięciu minut na dużym ekranie, jednak takimi rolami jak ta mozolnie buduje sobie drogę do tego momentu. Odważną i pełną charyzmy ratowniczkę Camille, gra natomiast Eiza Gonzalez (Baby Driver, Godzilla vs. Kong, Prawdziwe Uczucie). Miała ona już do czynienia z filmem z gatunku heist movie, lecz grała wtedy członkinię grupy antybohaterów. Na ekranie ujrzymy również Jacksona White’a (SEAL Team, Pani Fletcher, Przepaść między nami) jako pechowego policjanta oraz Cedrica Sandersa (The Social Network, Chirurdzy, American Gangster) jako jego partnera. 

Sprawdź też: King’s Man: Pierwsza misja – Recenzja filmu. Maniery Czynią Dżentelmena

REKLAMA

…watcha gonna do?

Film na początku skupia się na Willu Sharpie, weteranie wojny w Afganistanie, który musi zmagać się z pozbawionym empatii systemem opieki zdrowotnej. Okazuje się, że dla jego żony walczącej z rakiem jedyną nadzieją jest eksperymentalna operacja, której nie pokryje ubezpieczyciel. Nie mając innego wyjścia, zwraca się z prośbą o pomoc do przyrodniego brata Danny’ego, który zamiast potrzebnych 231 tysięcy dolarów, proponuje mu udział w mającym odbyć się za moment napadzie na bank, w którym zupełnie przypadkowo leżą 32 miliony. Jednak nie byłby to film o napadzie na bank, gdyby plan nie zaczął się sypać jak domek z kart pod wpływem uderzenia huraganu. Komplikacje zaczynają  pojawiać się już na samym początku, gdy do banku wchodzi policjant, chcący zaprosić atrakcyjną panią z okienka na randkę. Z każdą kolejną minutą wszystko partaczy się jeszcze bardziej, okazuje się, że specjalna jednostka policji z miasta aniołów już od dawna spodziewała się takiej zuchwałej kradzieży, więc spokojnie czekała w zastawionej pułapce, by potem zacząć odstrzeliwać każdego ze zbirów po kolei. W związku z tym bracia są zmuszeni do porwania karetki z postrzelonym przez nich policjantem i legendarną ratowniczką Cam Tomphson na pokładzie. 

Międzygatunkowa hybryda

Ambulans  to ciekawe połączenie filmowego gatunku heist, jednakże jest on tutaj mocno ograniczony, gdyż akcja ukazuje nam już całkowicie zaplanowany napad, do którego przeprowadzenia brakuje akurat jednej osoby, by po jakiś 3 kwadransach przeistoczyć się w jeden ogromny pościg, pełen kolizji i wybuchów po ulicach metropolii. W produkcji można dostrzec inspiracje takimi dziełami jak Gorączka z Alem Pacino i Robertem de Niro oraz Speed z Keanu Reevesem i Sandrą Bullock, do których twórcy przyznają się w materiałach zza kulis. Sama relacja między dwójką antybohaterów delikatnie naśladuje tą, którą przedstawili nam Will Smith i Martin Lawrence w pierwszej części Bad Boys. Oprócz tego również w dialogach usłyszeć można nawiązania do mniej lub bardziej współczesnej popkultury jak np. Danny nazywający jednego ze zbirów Melem Gibsonem lub nadanie ksywki doktor Mc Dreamy (Chirurdzy) bliskiemu znajomemu ratowniczki. Bohaterowie rozmawiają również o „The Rocku”, znanym również jako Dwayne Johnson. Z jednej strony takie smaczki wywołują uśmiech na twarzy widza, jednak z drugiej strony część z nich rzucanych jest w nieodpowiednich momentach, przez co skutecznie demolują budowane napięcie. 

Uwaga na błędnik!

Za zdjęcia do filmu odpowiadał Roberto De Angelis, który zaserwował widzom bardzo szeroką paletę kadrów. Dostajemy zarówno zbliżenia na twarze postaci podczas dialogów, jak i karkołomne najazdy kamery podczas scen wypełnionych akcją. Oczywiście nie mogło zabraknąć również tzw. ujęć z powietrza. W tym miejscu pozwolę sobie zwrócić uwagę na dwie sceny. Pierwsza to moment, gdy Danny próbuje namówić brata na udział w napadzie. Nie wiem, czy kamerzysta nie miał innego pomysłu na uchwycenie tej rozmowy, ale kamera krążąca przez prawie dwie minuty wokół aktorów mogła skutecznie zakręcić w głowach widzom o słabszym błędniku. Drugi moment, do którego chciałem się odnieść, to 4 radiowozy, które w doskonale zsynchronizowany sposób wjeżdżają poślizgiem na skrzyżowanie, jednocześnie ustawiając się w prawie idealny szereg. Muszę przyznać, że skojarzyło mi się to od razu z doskonałą choreografią samochodów, którą widziałem kilka lat temu w Baby Driverze. Jako że film był reżyserowany przez Michaela Baya, nie mogło zabraknąć ogromnej dawki wybuchów i roztrzaskujących się o wszystko samochodów. Czy mógł skupić się bardziej na scenariuszu i postaciach? Owszem, ale to przecież w końcu jego podwórko, jego piłka i jego zasady gry. 

Flagowy odmóżdżacz Bay’a

Ambulans nie jest dziełem wysokich lotów, nie znaczy to jednak, że nie warto tego filmu w ogóle oglądać. Owszem, jest pełen absurdów, jak chociażby scena, w której ratowniczka oraz weteran operują ciężko rannego policjanta w pędzącej karetce, jednocześnie słuchając porad od lekarzy, z którymi połączyli się na wideoczacie. Choć jeszcze bardziej absurdalny jest moment, gdy Will, trzymając jedną rękę w brzuchu policjanta, policzkuje go, gdyż temu drugiemu zaczęła wracać świadomość. Moim zdaniem tytuł mógł być poprowadzony przez  innego reżysera w całkiem innym kierunku i być może zapisać się trwalej w historii kinematografii. Jednakże jest on tak bardzo świadomie irracjonalny, iż nadaje się dobrze na luźne popołudniowe odmóżdżanie z miską popcornu i dobrym napojem. 

Za przekazanie filmu do recenzji dziękujemy dystrybutorowi Galapagos.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

NAJNOWSZE WPISY

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl