REKLAMA

Akademia Holborn. Kły — recenzja książki — Te wampiry, niestety, ssą

Daria Rogut

Opublikowano: 9 listopada 2025

Spis treści

Młodzieżowy romans z wampirami-arystokratami i akcją w szkole dla paranormalnych istot – czy to da się zepsuć? A jakże!

Sora jest belgijską księżniczką i wampirzycą. Właściwie wszystkie europejskie rodziny królewskie to wampiry, od wieków dzierżące władzę na dworach Hiszpanii, Danii, Szwecji czy Holandii. Sora jednak nie zaprząta sobie głowy dworskimi sprawami, bo jej ciało toczy choroba, która odbiera jej moc i już wkrótce może sprawić, że dziewczyna utraci długowieczność i stanie się zwyczajnym człowiekiem. Uratować ją może krew innego potężnego wampira, lecz by choć spróbować ją zdobyć, Sora będzie musiała ukończyć edukację, a następnie wyjść za mąż. Wybór pada na duńskiego księcia, którego bohaterka będzie mogła lepiej poznać podczas swojego pobytu w Akademii Holborn, usytuowanej nad malowniczymi fiordami Norwegii.

 

Gdzieś to już widziałam… ale lepiej?

Podczas lektury Akademii Holborn miałam skojarzenia z inną serią, w której główna bohaterka trafia do szkoły dla paranormalnych istot na dalekiej Północy – Crave autorstwa Tracy Wolff. Czy to dobrze? Niekoniecznie, bo książki Wolff są kiepskie, a pierwsza z nich doprowadzała mnie wręcz do szewskiej pasji. Traktuję je jednak w kategorii guilty pleasure i przy premierze kolejnych tomów wracam do tego świata. Cóż, Akademia Holborn nie przyniosła mi jednak właściwie żadnej przyjemności i jeśli doczeka się ona kontynuacji, to na moich półkach nie znajdzie dla siebie miejsca.

REKLAMA

 

Potencjał był, ale coś poszło nie tak

Jest mi z tego powodu trochę przykro, bo autorka zdecydowanie miała co najmniej kilka ciekawych pomysłów. Trudno oczywiście wymyślić coś nowego w kontekście przedstawienia wampiryzmu, jednak Daria Kwiecińska się starała: jej wampiry rodzą się wampirami i zwykli ludzie nie mogą się w nie przemienić; jej wampiry nie są nieśmiertelne, lecz po prostu długowieczne; jej wampiry nie płoną w słońcu, jednak po wypiciu zbyt dużej ilości ludzkiej krwi światło słoneczne sprawia, że ich skóra rozbłyska i natychmiast zdradza ich paranormalną naturę. To pewien miks elementów znanych z innych dzieł, jednak jest to mieszanka naprawdę ciekawa.

Do tego dochodzi kwestia innych istot i całej paranormalnej kosmologii świata przedstawionego, w którym ogromną rolę odgrywają wcale nie tak dobre, jak mogłoby się wydawać, anioły. Problem w tym, że te pomysły giną w kiepsko poprowadzonej fabule i warstwie językowej, której redaktorzy niestety nie poświęcili wystarczającej uwagi.

Akademia Holborn. Kły | własne zdjęcie

 

Czy ciebie cokolwiek interesuje?

Największą bolączką fabularną Akademii Holborn jest fakt, że poupychano tam wiele pozornie ciekawych i tajemniczych wątków, które głównej bohaterki zdają się zupełnie nie interesować.

Sora ma dziwne wizje po dotknięciu drzewa – ale czy coś z tym robi? Czy próbuje się dowiedzieć, co to za drzewo, poszukać o nim informacji, zapytać kogoś o nie? Nie.

Banshee, kilkukrotnie mijane na korytarzu przez bohaterkę, wykonuje w jej stronę dziwne gesty i sugeruje, że jej nowej przyjaciółce coś się stanie. Czy Sora mówi o tym koleżance? Czy pyta, kim jest banshee i o co mu chodzi? Czy ten wątek ma w ogóle jakiekolwiek rozwiązanie? Absolutnie nie. Dwie różne osoby mówią, że spotkały Sorę w dzieciństwie i były świadkami wypadku, którego ona sama nie pamięta. Czy dziewczyna wypytuje ich o to i jest ciekawa tego, co się wydarzyło? Nie. Po prostu czeka, aż ktoś sam postanowi jej to kiedyś opowiedzieć.

Co zatem spędza sen z powiek Sory? Tajemniczy, nieznajomy chłopak, który pocałował ją na imprezie. Tyle że ja jako czytelniczka od razu domyśliłam się, kto to był, a Sora dumała nad tym przez co najmniej kilka rozdziałów. Dawno się tak nie frustrowałam nad książką. O wielkim konflikcie na skalę międzynarodową, w którym obiera się strony, siadając po jednej lub drugiej stronie szkolnej stołówki, już nawet nie wspomnę.

Sprawdź też: Dzieciołap – Recenzja książki. Smaczny rarytas dla fanów mroku

 

Językowe dramaty

To, co jeszcze potęgowało ten efekt, to fakt, że językowo Akademia Holborn jest niestety słabiutka. A co smutniejsze – dałoby się tego uniknąć, gdyby ktoś nad tym tekstem dłużej popracował. Największym problemem była bowiem bardzo dziwna składnia niektórych zdań. I gdyby było to coś, co pojawiło się w jednym czy dwóch miejscach, przymrużyłabym na to oko. Tu jednak był to problem nagminny, który regularnie wybijał mnie z rytmu.

Sora cierpi też niestety na przypadłość toczącą wiele bohaterek polskich książek kierowanych do młodych dorosłych – chęć bycia wredną laską, objawiającą się poprzez ciągłe odburkiwanie potencjalnym przyszłym partnerom, z jednoczesną próbą sprawienia, by każde z tych odburknięć przybierało formę ikonicznego tekstu. Niestety, dla mnie te teksty brzmią zwykle po prostu dość żenująco, a kiedy bohaterka zachowuje się tak bez wyraźnego powodu, to uczucie tylko narasta.

 

Powinno wyjść inaczej

Książka Darii Kwiecińskiej miała potencjał, bo w głowie autorki zrodziło się sporo pomysłów, które – sprawnie poprowadzone – mogłyby działać. Tekstowi zabrakło jednak czasu, pracy i odpowiedniej troski, która pozwoliłaby mu przestać wyglądać jak szkic i stać się pełnoprawną powieścią, mogącą być źródłem miłej rozrywki.

Sprawdź też: Cierniowa ścieżka — recenzja książki — Mroczna baśń pełna tajemnic

ZALETY +

WADY -

Za dostarczenie egzemplarza do recenzji dziękujemy wydawnictwu Zysk!
Daria Rogut

Hispanistka z wykształcenia, miłośniczka mroźnej Północy i fanka popkultury po godzinach. W wolnych chwilach czytam książki i komiksy, oglądam filmy oraz seriale, a jeśli zostaje mi jeszcze trochę czasu, to chętnie o nich rozmawiam

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Przeznaczenie X. X-Men. Tom 1 – recenzja komiksu – Wszystko zaczyna się sypać?

Przeznaczenie X. X-Men. Tom 1 – recenzja komiksu – Wszystko zaczyna się sypać?

Sądny dzień – recenzja komiksu – Wszyscy zostaną osądzeni

Sądny dzień – recenzja komiksu – Wszyscy zostaną osądzeni

Just Dance 2026 – recenzja gry – Mieszkanie, mieszkanie, uh, uh-huh, uh-huh!

Just Dance 2026 – recenzja gry – Mieszkanie, mieszkanie, uh, uh-huh, uh-huh!

KAKU: The Ancient Seal – recenzja gry – Chłopiec, świnka i cztery żywioły

KAKU: The Ancient Seal – recenzja gry – Chłopiec, świnka i cztery żywioły

Wiedźmin sezon 4 – recenzja serialu – Eliksir przeciętności

Wiedźmin sezon 4 – recenzja serialu – Eliksir przeciętności

Unbox the Room – Opinia o grze. Zdobądź laur mistrza przeprowadzek

Unbox the Room – Opinia o grze. Zdobądź laur mistrza przeprowadzek